kiedyś, no właśnie kiedyś - dokładnie 4 lata temu udało mi się zrzucić prawie 20 kg za pomocą MM, Waga startowa 91 - najmniej ważyłam 71,6, więc wyglądałam, czułam się o niebo lepiej, Motylem byłam...ale niestety, człowiek istota pyszna, zagubiłam się po drodze i znów napotkałam na swojej drodze utracone kilogramy, mam nadzieje, że teraz uda mi się ich pozbyć na zawsze...
WAGA 73,4:))))))))))))) przekroczyłam pasek, ale się cieszę:)))wiem ,że to pewnie moje wczorajsze sensacje się przyczyniły się do tego, pewnie niedługo wzrośnie ale jeszcze tyle nie widziałam na wadze:) dzisiaj u przyjaciółki imprezka, ciekawe czy dam radę? już zaplanowałam, ze zjem kiełbaskę i sałatkę ale ziemniaczkom pieczonym odmówię...U nich słodkości się nie podaje, więc kusić nie będzie. Ale nawet jeśli zjem parę tych ziemniaków, i zagryzę pomidorem to może nie zaszkodzi...?Nie, nie będę i już.... no oczywiście jutro napiszę jak mi poszło... Misiek wczoraj wrócił. przespał w domu nockę i już go wywiało, ma wrócić znów wieczorem, jutro idę rano do szkoły i tyle razem czasu spędzamy.... :(( Żal... A znowu jutro u Babci odpust, no przecież nie mogę nie jechać...I najgorsza przeprawa włąsnie z babcią. Jak startowałam, to uważała ze powiinnam schudnąć i wspierała mnie, ale teraz mówi ze mam buzię jak szczurek i że mam dac sobie spokój bo sie rozchoruję i kto się dziećmi zajmie? no to trzymajcie za mnie podwójnie, dzisiaj i jutro:))) a ja się postaram nie zawieźć.... u nas słonecznie, aż żyć się chce
Zrobiłam sobie na obiadek zapiekankę z mielonego mięsa, pieczarek papryki i mam biegunkę całe popołudnie..... ale nie rozumiem dlaczego... chciałam stepperkiem pobiegać i nie dam rady chyba, bo słaba jestem jak mysz....
no dzisiaj moja waguszka ukazała widok przepiękny:) 73,9 ale szczęśliwa jestem:))) jeszcze tylko 10 dkg i już będę jak w kwietniu, ale mimo to mam wrażenie że byłam wtedy lżejsza..... ś 2 wasy z serem białaym 0% i ogórek zielony 2ś: 2 placuszki ziemniaczane i ogórek zielony. obiad się zastanowię jeszcze, :))) udanego popołudnia kochane:)
dzisiaj fajny dzień, chociaż nie lubię czwartków.... dietka 95% waga supcio jest, podoba mi się:)) jedzonko na dzisiaj to: ś; wasa pokruszona z mlekiem i łyżeczka dżemu, ogórek zielony 2 ś; ser żółty dość dużo i rzodkiewki o: 2 pałki z koguta, sałatka z czerwonej kapusty k: 2 wasy z dżemem, sałatka warzywna z pracy, której nie zjadłam z braku czasu.... przed sałatką pół kawałka karpatki....Ale jestem z siebie dumna:) zeżarłam pół a drugie pół dałam Młodej:) No ale musiałam, bo to zakupione było na dyskotece u młodego w szkole, nie wypadało wyjść i nic nie kupić, zwłaszcza ze to pieniążki klasowe:) no i do ciacha dostałam kawę gratis:) wypiłam bez cukru i mleka na miejscu a ciacho na wynos:) waga na wieczór!!! 74,50 :))))) jeszcze stepper i raniutko myślę o pół kilo mniej będzie:))) cobym tylko przez ten weekend wytrzymała z dietą, boję się jak cholera.....
dietkowy dzień w 100%:)) wczorajszy stepper nie wypalił, za to cały wieczór prasowałam. śniadanko: przed 9.00 wasa zytnia pokruszona i zalana mlekiem + łyzeczka dzemu bez cukru, ogórek i pół pomidora zielona 2 nocniki obiad: 12.00 gotowana pierś kurza i sałata, pomidor, czerwona cebula, papryka kubol czerwonej kubol zielonej kolacja: 17.30 sałatka z sałaty pomidora, ogóra, żółtego sera i szynki chudej kubol czerwonej i kubol sączę nadal. rano 35 min steppera wieczorkiem był basen z dzieckami, bo im obiecałam. :) wprawdzie nie pływam, ale próbowałam ćwiczyć, to co na fitness w poniedziałek było:) z marnym skutkiem oczywiście, ale co się się wymoczyłam to moje... bardzo boję się weekendu. że zassam z jedzeniem... i bedzie po diecie...
dzisiaj czuję się super, wbrew obawom nic nie boli i zakwasów nie ma:) zjadłam: śledzie w śmietanie rano + ogórek i pół papryki, przed 12 dwie klepki żytnie z dżemem na fruktozie + ogórek 16.30 makaron pól twardy z serem 0% i cynamonem, pomidor, ogórek. I to byłoby tyle na dzisiaj. zrobiłam rano 30 min steppera, wieczorem przy filmiku tez planuję:) To byłoby na tyle. Wydaje mi się że monti proponuje dość zdrowy styl żywienia. Obym tylko przy nim wytrwała...
Rewelacja:)) naprawdę polecam super sprawa, szkoda tylko, że mogę tylko raz w tygodniu... ciekawe, czy jutro będę żyła, dostałyśmy niezły wycisk. Spokojnej nocki Pa
jak w tytule... normalnie jestem do niczego:((( wczoraj było pięknie, na wadze rano o dziwo 74,2 Do popołudnia dietkowo było i ok. Wróciłam z uczelnie przed 17 i się zaczęło. Najpierw przepisowo gotowany kurczak, perę pieczarek w occie... A potem obwarzanki z odpustu takie swieże, pulchne i wogóle... Potem u babci ciastko jedno, drugie, trzecie... a potem zrobili pyszne kanapeczki i się skusiłam:(((((( jestem beznadziejna, dlaczego tak robię? Cieszę się, że waga leci w dół a łapy pcham po jedzenie i nie umiem odmówić? chciałabym zjeść ciastko i mieć ciastko... A tak niestety się nie da.. Żreć i chudnąc.... Da się, na MM, ale jak się już na mnie obraził? muszę to sprawdzić... Jedyny pożytek to to, że nie boli mnie dzisiaj głowa. a bolało tak od czwartku, ze nawet moje Cinie nie pomogły, a ratują mnie zawsze...Tłumaczę sobie,że to zły wpływ Dukana. Zapisałam się na gimnastykę w wodzie, disiaj o 20 start:) dzisiaj na śniadanie: sałata, pomidor, ogórek, papryka polane jogurtem 0 % czyli i po Dukanowsku i po MM.. Co ja mam robić????
Głowa dalej boli, oj boli:(( dzisiaj przegięłam:( spadku na wadze nie było rankiem niestety....niewiem dlaczego, wszystko było ok wczoraj poza cukierkiem.... ale dzisiaj nie mogę się najeść. zjadłam już tyle: ser biały +jogutr, potem w szkole ptasie mleczko wczoraj zrobione, potem bułeczkę z mikrofali pychotka:) potem w domu kurczak w sosie musztardowym, a przed chwilą parę krakersów i ciasto czekoladowe dukana z mikrofali, na które miałam ochotę od rana, ponieważ moja koleżanka narobiła mi ochoty..... wyszło trochę gorzkie, ale mmmmmmmm, dopracuje się przepis, mniej kakao, więcej słodzika. Ja mimo wszystko daję fruktozę.
A to przepis: pewnie znacie, ale wkleję:)
no i waga mi pokazała 74,2:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) jestem cała w skowronkach:) zjadłam dzisiaj: deserek budyniowy, kawa inka na mleku, kefir duży, dwa wielkie kawały ryby z folii:) i cukierka żelkowego od dziecka , no nie mogłam odmówić:/ no i na pewno coś jeszcze do nocy wszamam. Boli mnie głowa już od wczorajszego popołudnia, ciekawe czy to nie od diety? idę sobie zrobić ptasie mleczko na wieczór, mężunio moje dzisiaj wraca, to go poczęstuje.