Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zdrowie, zdrowie i jeszcze raz zdrowie - oraz doskonałe samopoczucie psychofizyczne, które towarzyszy gdy lżej na ciele - to główne powody chęci odchudzenia się ze zbędnego balastu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 190476
Komentarzy: 1219
Założony: 2 stycznia 2010
Ostatni wpis: 17 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
myfonia

kobieta, 43 lat, Opole

177 cm, 67.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: do wakacji poniżej 70 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 listopada 2013 , Komentarze (2)

79,9 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jeeeeeeeeeeeest! Cudowna niegdyś znienawidzona siódemka!
Jeśli dobrze pamiętam widziana gdzieś w okolicy sierpnia ostatnio, brrr.
Biorąc pod uwagę, że jestem przed @, wpadają tyci słodyczki, sukces niebywały!
Ruch działa cuda. Waga stabilnie posuwa się w dół! :)

Menu:
biały serek 120
marchewki 30, jabłuszka malutkie 100 = 130
kasz jęczmienna 350 z grzybami 100, surówki 100 = 550
kawa i słodkości (no tak trochę, na osłodę... - @ dotarła na czas) 200
jogurcik 170 (usiłuję pokonać ochotę na większe ilości słodkiego)
razowiec  z dodatkami 400?

1570 kcal
 aerobik z płytką 40 min, intensywny stepper 20 min.

I padaka - ale jestem z siebie dumna. Wczoraj i dziś po pracy udało mi się poćwiczyć, a mimo @ nie mam kompulsów.

13 listopada 2013 , Komentarze (1)

tyci wzrost, @ i smaczki robią swoje.
Wracam wreszcie do pracy, będzie więc mniej czasu na myślenie o jedzeniu - przynajmniej do 16.

marchewki 30, jabłuszka 2 małe 100 = 130
serek biały 2,5 % tł. z rzodkiewką = 130
łosoś, micha sałat z oliwą i pestkami słonecznika
cieniutkie kromeczki razowca z własnego wypieku z dżemikami

65 min na stacjonarnym rowerku - spalone 300 kcal!

Fajnie by było jakby w każdym tygodniu udało się pokonać 1,30 własnego tłuszczu, racjonalną dieta i ćwiczeniami rzecz jasna ... tempo zawrotne - ale jaki byłby rezultat :)
Może jak wreszcie odstawię słodycze pójdzie lepiej... :)
Dobrze by było na początku przyszłego tygodnia zobaczyć magiczną 79,3.
Potem 78; 76,7;  75,4;  74,1;  72,8 ... cudowna liczba na święta :) Prawdziwy prezent pod choinkę.

12 listopada 2013 , Skomentuj

waga łaskawie niższa o 0,5 kg

Na liczniku 80,1 kg - jeszcze chwila i  7-ka!
Po 8 dniach utrata 1,8 kg!

 Naprawdę nie pamiętam kiedy miałam tak stabilną wagę - która jak się zmienia to tylko w dół! Ruch działa cuda (bo przecież były święta i pomimo kontroli wpadło jakieś nieproszone słodkie, czy trochę bardziej syte posiłki)
Rozpiera mnie duma i chęć do dalszej walki.
Chociaż wiem, że to przecież początek walki - wreszcie uporałam się ze słomianym zapałem, który już w drugim dniu diety, rujnował wszystko.

Pora ruszyć do pracy - dziś mam wolne (ale od jakiegoś czasu robię w etapach mini remoncik mieszkania) - mam więc w planie gipsowanie ubytków, malowanie, może wyklejanie frontów szafek jak znajdę ładną okleinę itp :)

P.S. Najpierw rzecz jasna ćwiczenia!

menu:

marchewki 30, jabłko 70 = 100
zupa pomidorowa 100, makaron japoński z gryki 170 = 270
kawa z mlekiem 0,5 40, jogurt owocowy 175 = 215
6 malutkich pierogów ruskich z wody (cienkie ciasto, farsz to głównie biały ser) = 400
kawa z mlekiem 40, słodkości 160 = 200


1185 kcal


ćwiczenia:
intensywny stepper 15 min, aerobik z płytki 45 min, 20 min rowerka w plenerze
cdn...




11 listopada 2013 , Komentarze (1)

waga bz.

Uff, grzeczna mimo wczorajszego ciacha?! Jednak warto ćwiczyć :)

Muszę się pochwalić, bo dziś trzeci dzień ćwiczeń zgodnie z planem :) Jednak jak nie chodzę do pracy i najzwyczajniej na świecie nie jestem zmęczona - po prostu mam siłę, energię i chęci by z rozkoszą oddać się aktywności fizycznej. Ale robię to rano! Jednak nie jestem stworzona do  wieczornych aerobików...
Mam nadzieję, ze może chociaż te 4 dni aktywności i endorfin, choć trochę "wymuszą" nawyk codziennej "po pracowej" aktywności.
Trochę gorzej z jedzeniem. Domowe wypieki i inne tym podobne kuszą.... czasem ulegam, ale nie popadam w skrajności i walczę.

Dopnę swego!

menu:
biały serek ze szczypiorkiem i rzodkiewką  = 170
świadomie, świątecznie, ze smakiem i bez wyrzutów - domowa szarlotka! - ok 400
pomidorowa 100, makaron z mąki gryczanej 170 = 270
1/2 jogurtu natural. 50, banan 100, musli + ksylitol 50 = 200
razowiec z dodatkami - 300

1340 kcal

20 min intensywne na stepperku, 40 min. ćwiczeń z płytą, 45 min na rowerku stacjonarnym.

P.S. Zostało 6 tygodni do świąt - walczę o 6-7 kg spadku!

10 listopada 2013 , Skomentuj

waga bz.

menu: jajecznica z trzech małych + szczypior i pomidor = 340
pomidorowa 100 z makaronem 200 = 300
budyń 300
kanapki z serem żółtym i buraczkami z chrzanem
i niestety przepyszna babciowa szarlotka



40 min. ćwiczeń z Cindy , rower w plenerze

9 listopada 2013 , Komentarze (3)

waga 80,6 (spadek całe 100 g. )

Coś mi coś liczenie w tym tygodniu wysiadło. Bo katering na otwarciu wystawy jest niepoliczalny. Byłam jednak twarda i kanapeczki + sałatkę uznałam za obiad, więc w domu szamałam już tylko kolację. Waga - 100 g mniej
Chyba pierwszy raz od X, jest stabilna, z mikrospadkami - co cieszy i motywuje. Co najważniejsze mimo, świadomych "wpadek" ze słodkim, nie rzucam wszystkiego tylko grzecznie idę do przodu. Z ćwiczeniami gorzej, przez brak czasu - ale teraz mam 4 dni wolnego więc czasu w sam raz by wdrożyć się w zdrowy ruch! W planie domowy aero - on zawsze działał plus jakiś ruch na świeżym powietrzu jak pogoda dopisze.

menu:

serek wiejski, rzodkiewka, szczypior - 230
jabłko 70, jogurt 150 = 220
kawa 40, budyń  (mleko 90, ksylitol 40, proszek budyniowy 150) 280, sok = 340
makaron z czosnkiem niedźwiedzim 350, pesto czerwone 120, tuńczyk 100 = 570

1360
1 h ćwiczeń, z Cindy + stepper i trochę truchtu, 45 min na rowerku stacjonarnym
łącznie ponad 2 h ćwiczeń WOW!

7 listopada 2013 , Skomentuj

waga bz.

To całkiem dobrze po wczorajszej "zwale" i wtopie żywieniowej, bo jak połowa obiadu wylądowała w koszu i zaczęłam dojadać ryżowym pieczywem chrupkim, byłam pełna obaw...

Dziś muszę solidniej zaplanować menu.

2 jabłka 140
serek wiejski 224
makaron z czosnkiem niedźwiedzim 350, ser biały 100, przyprawy, oliwa 50 = 500
kawa 40, banan 100 = 140
razowiec z konfiturą ok 400

1404

ćwiczeń brak...

Jest 21:33 właśnie skończyłam roboty domowe (zakupy, 2 obiady, 2 prania, prasowania, manicure, ogarnięcie łazienki  itd. itp. i tak zleciało...).

6 listopada 2013 , Komentarze (1)

waga 80,7 kg.

Spadek 1,2 kg. od niedzieli - "odwadnianie" wychodzi mi super
Dlaczego ważę się codziennie? Bo to motywuje!
Dlaczego codziennie zmieniam pasek? Bo to motywuje! Kiedy nie wchodzę na wagę, znaczy że unikam konfrontacji z bolesną prawdą, że szukam ucieczki i zapomnienia właśnie w żarełku.
Wiem, że mogą być zastoje i wzrosty - ale chce mieć wszystko pod kontrolą!

Menu na dziś:

marchewy 15, jabłko 70 = 85
marchewy 15, jabłko 70 = 85
zupa ogórkowa 150, ryba z pieca ok 250 = 400
kawa 40, banan 100, oblaty 100, ryżowe 200 = 440
razowiec + dodatki ok 400


1410
to nie mój dzień... idę spać

5 listopada 2013 , Komentarze (1)

Wczoraj zaczęłam z wagą 81,9.
Dziś 81,4.
Utrata wody działa.... jeszcze tylko spalić resztę tłuszczu...
Podsumowanie za wczoraj:
kalorie - niepoliczalne (bar sałatkowy, sok porzeczkowy w galerii na zakupach, 2 razowce i sałatka na kolacje)
ruch - nieprzeliczalny (parę h szwendania po sklepach)

Dziś (i nie tylko) - planuję bardziej racjonalnie. Założeniem będzie dieta ok 1000 kalorii. Tak 1000! Dlaczego? Bo w tych pięciu posiłkach zakładam margines błędu, sklerozę, wypity soczek który zapomnę wpisać, błąd w tabeli i setki innych które skutecznie podniosą ogólny bilans. Zakładam też min 45 min.ruchu dziennie. Dlaczego 45? bo tyle trwa mój ulubiony program ćwiczeń z Cindy (no 50 min właściwie + rozciągania), tyle z przyjemnością wytrzymuję na stepperku, czy rodzicowym rowerku. Potem zaczyna się nuda/ból tyłka na siodełku i inne takie, które zniechęcają . Lepiej mniej ale z przyjemnością, niż robić coś na siłę - co w rezultacie prowadzi do uników.
Dodatkowo muszę więcej przebywać na świeżym powietrzu - czyli uskuteczniam zapomniane spacery (nie wliczając ich rzecz jasna w wysiłek - to tylko dotlenienie).
Tak więc zaczynam - cel - ambitne 73  kg na święta!

Mobilizacja:
1. Silniejsze bóle kręgosłupa
2. Bóle kolan - nigdy ich nie było! To raczej jeszcze nie wiek - więc waga?
3. Brak ciuchów  w szafie na jesień/zimę - w tym rozmiarze.
4. Brak ciuchów w moim rozmiarze w sklepach - a jak są - to mini! Po cholerę grubej babie pokazywać grube udka! Wrrr. Spodni nie lubię.
5. Estetyczny wygląd = lepsze samopoczucie psychofizyczne.
6. Świąteczne spotkanie w gronie znajomych - ostatnio zaczyna unikać ludzi, zamykam się w swoich 4 ścianach (brak pewności siebie).
7. Kiedyś schudłam - więc jest to możliwe.

Do roboty!

marchewki 20, jabłko 70  = 90
jogurt naturalny 110
zupa ogórkowa 150, kasza gryczana 340, masło 50, ogórki kiszone 25, buraczki z chrzanem 15, 2 kotlety sojowe (jeszcze w darze od mamy) 140  = 720
kawa z mlekiem 0,5, jabłko 60 - 100
sałatka warzywna (resztka) 200?

1120 kcal
45 min ćwiczeń, pośladkowe, na udka + stepper




3 listopada 2013 , Komentarze (2)

Czytałam wczoraj art. o babce która się "wyrzeźbiła", a potem zaszła w ciąże i przeszła metamorfozę w drugą stronę. Jedno zostało mi w głowie: nałogowy palacz - który rzucił palenie, raczej nie trzyma sztangi fajek w szufladzie... Podobnie alkoholik - nie ma pełnego barku...
Potrafimy mieć silną wolę, ale...  Po co wystawiać ją na tak wielką próbę i ulegać w chwili słabości?
Niestety nie przeskoczę słodyczy - szafka pełna czekolad i czekoladowych cukierków - luby uwielbia mieć "zapasik", a kupował jak były w promocyjnej cenie, więc przesadził...
Mam natomiast kontrolę nad całą resztą i  od tego miejsca zaczęłam robić porządki. Muszę kontrolować zakupy, nie nawarstwiać produktów które potem na szybko trzeba zjadać bo kończy im się termin, a w szczególności nie przyjmować darowizn - w postaci pierogów, knedli i innych takich... w dodatku w giga porcjach - które potem psują całe założenia, bo przecież trzeba je zjeść... bo szkoda czyjejś pracy, a jak je już zjem... to w d...e mam całe odchudzanie. No niestety, tak działa moja głowa.
To taki mini plan. Reszta jak zawsze - jeść zdrowo i się ruszać. Bo przecież nie da się inaczej. Niestety.
Marzy mi się utrata przeszło 8  kilogramów przez ten czas...
Znienawidzone - niegdyś 73 - byłoby wielką nagrodą i prawie upragnionym na Sylwestra celem.
Czy mój organizm zmobilizuje się do takiego wysiłku?  Te pierwsze, będące utratą wody, kiedyś leciały tak szybko - a teraz?
Pozostaną tylko w sferze marzeń, czy stać mnie na podjęcie ostatniego w tym roku wysiłku?


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.