Choroby ciąg dalszy...
Kolejna nie przesłana noc... Mężulek poleciał do Pani doktor po jakieś silne leki przeciwbólowe, bo zaraz bym zanotowała samozaplon na dłoniach. Trochę pomogło... Odetchnęłam. Dieta znów będzie uboższa, ale dziś dopilnuję płynów.
Porazka
dzis pierwszy dzień abonamentu, już coś poszło nie tak. Synek przywlokl z przedszkola wirusa bostonskiego. On po dobie choroby był już zdrowy a ja cierpię kalosze trzeci dzień i jest coraz gorzej :-( Ręce straszliwie piłką, bolą i swędzą. Stopy zresztą też... Nie wiem za co mnie tak pokaralo. Ilości kalorii nie przekroczyłam, ale nie zjadłam wszystkiego co było w planie :-( wody też za mało wypiłam... Boooooliii!
3 000...
Zjadlam dzisiaj tylko, bagatela 3tys kalorii. Dobra jestem, jutro powinnam w takim razie nic nie jeść... Ale Kurcze, sama mieszanka studencka, niby zdrowa, ale paczka 200g ma coś koło 700 cal, do tego butelka wina 500kcal i juz nic innego bym musiała nie jeść... Ech, kiedy człowiek się w końcu ogarnie... Ide spac, a dzień miał być dietetyczny... Może jutro... ;) dobranoc :)
a tak sie odgrazalam...
No i co... Tak się odgrażałam i dupa z tego wyszła... Jestem jak chorągiewka na wietrze, jak zawiera tak zmieniam zasady i nastawienie. Teraz jeszcze mąż do domu na tydzień zjechał i już zupełnie na nic czasu nie będzie. Dziś był obiad u rodziców, trochę wina, ale w sumie jak pomyśle ile by to kalorii wyszlo to może nie było tak źle. Najbardziej się cieszę że ostatni posiłek zjadlam koło 18tej, potem już nic a teraz tym bardziej bo już w łóżku leze :) ssie mnie trochę ale całą nadzieja w leniu, że nie będzie mi się chciało wstać. Nic, przez przyszły tydzień będzie mało aktywności fizycznej, żeby chociaż kalorie trochę ograniczyć... Ciągle szukam sposobu na siebie...
cora marnotrawna...
Smutno mi... :( nie umie oprzeć się dobremu jedzeniu... :( Dzisiaj było strasznie słodko, aż mi niedobrze :p .Nie umie się zdecydować która dietę stosować, co chwilę zmieniam zdanie... DSB nie będzie miała takich spektakularnych i szybkich efektów, Dukana-niezdrowa i taka ciężka, kopenhaska-rygorystyczna ale efektywna, szybka i w obecnej chwili mam ochotę zabrać się za nią. MZ nie wchodzi w grę bo nie umie kontrolować sama siebie. Wiem czego chce, wiem co zdrowe a co nie, drażni mnie moje odbicie w lustrze i to że spodnie są już tak ciasne. MUSZĘ schudnac! Teraz! Natychmiast! Proszę, nie krytykujcie mojej decyzji. Potrzebuje kopniaka sama od siebie, czasu na ruszenie tej przeklętej machiny odchudzania. Potrzebuje natychmiastowego ruchu na wadze w DOL! małe szanse mam na przejście całej kopenhaskiej, ale znam trzydniowa. Ostatnio spadły mi prawie 2kg, wróciły, ale może tym razem będzie inaczej. Jak nauczyć się panować nad obzarstwem?... Wy macie takie budujące pamiętniki, tyle sukcesów a ja ciągle w tyle:( Dieta trzydniowa na start. Biorę się tu i teraz. Zaraz będzie północ ja IDE ćwiczyć z Ewka, skalpel żeby sąsiadów nie denerwować. Szkoda słów...
dzien 2
Znowu poległam... Wieczory to moje przekleństwo. Nie zaliczylam nawet dwóch dni diety. Co teraz? Zacząć od nowa czy udawać że tej potyczki nie było? Jutro nowy dzień, nowy zapał i oby nowe siły. Spakowalam już zle jedzenie, zostawię je na dworze, szkoda wyrzucać, ktoś bardziej potrzebujący pewnie skorzysta. Jak widać, sama sobie nie mogę ufać, smutne... Zbliża się północ, wypije jeszcze herbatę na trawienie i ide spać. Przynajmniej tą zasadę zrealizuje... WEŹ SIĘ W GARŚĆ KOBIETO!!!!!! Jutro dzień że skalpelem, na to czekam. Do jutrzejszego wieczora :)
1 dzien DSB sobota
DSB dzień 1 Nie było chyba 100% przepisowo, ale walczylam ze sobą jak nigdy. Szczególnie wieczorem... Po imprezie zostały różne niezdrowe rzeczy ale ich nie tknelam :) S: twarozek z jogurtem i rzodkiewka, O: spagetti - mielone z pieczarkami i sosem pomidorowym, tylko pewnie trochę zbyt tluste. Ale zjadlam bez makaronu i sera :) P: garść orzeszkow, K koło 20-tej: kiełbasa drobiowa, mało bo niedobra... Potem już nie byłam glodna więc już nic nie zjadlam. Cieszę się że mi się udało. Dobry początek, a te są zwykle najcięższe. I skalpel Chodakowskiej zaliczony :) Oto kilka zasad: 1. DSB teraz i na zawsze, 2. Ćwiczyć od poniedziałku do piątku z Chodakowska, pn-skalpel, wt-killer, sr-skalpel, czw-turbo i pt-skalpel, 3. To będzie wyzwanie-A6W 4. Pić, dużo pic! 5. Zadbać o stan swojej skory, kremy, masaże domowe, ujedrnianie, opalanie-tez domowe, 6. Postarać się przynajmniej- planować posiłki, 7. Wazenie i mierzenie co piątek, na początek co tydzień to i tak sukces bo wazylam się codziennie... 8. kończyć dzień do północy, ew z książka w łóżku-więcej spać! Chodzi o to żeby bez sensu po nocach przed tv nie siedzieć bo będę o jedzeniu myśleć... 9. ... 10. ... Punkt ostatni- czuć się świetnie we własnej skórze :)
gotowi do startu...
Dziękuję za mile slowa :) Nie pozostaje mi nic innego, jak zabrac sie za siebie :) Mam slaba silna wole, ale bede ja cwiczyc. Wypisze sobie wszystkie swoje cele, okresle plan i do dziela! Dzis ominelam sniadanie, po wczorajszych tostach o 3 nad ranem nie dziwie sie ze nie chcialo mi sie rano jesc... Nawet jeszcze troche szumi mi w glowie ;) Dzis obiad u mamy, ogarnelam tylko w chacie bo kumpla z synkiem dzis u nas nocuja i nawet nie chcialo mi sie nic gotowac. Pozniej nadrobie. Tak wiec nastepny wpis bedzie baaardzo rzeczowy i pomiarowy.
szukam wsparcia... '(
Beznadzieja... Miotam się pomiędzy jedną dieta a druga... Słaba jestem w postanowieniach jak nikt, i jeszcze mam przyjaciółkę co lubi jeść a wygląda swietnie... Spędzimy teraz trochę czasu ze sobą i już widzę tą górę jedzenia i moje marne starania dietetyczne. Wino, tosty, chipsy i nie wiem co jeszcze... Starałam się uczepic Ewy Chodakowskiej, cwiczylam, ale nie umie sama sobie ustalić diety. Nawet myślałam i wyszukalam już dietetyczke, ale czy ona faktycznie mi pomoże?. Jak mam się zmotywowac? Jak być silną? Nie chce być typowa mamuska z obwislym brzuchem... Az płakać się chce... Co ja mam zrobić żeby nie ulegać słabościom? Co za cholera wymyśliła te wszystkie słodkości i fast-food? NIENAWIDZĘ WAS! AAAAAAAAAAAAAAaaaaaaa '(((
3 dzien z Ewa
Dziś trzeci dzień cwiczen z Ewa. Skalpel zaliczony. Szybko zlecial aż zalowalam że już koniec. Fajne, lajtowe ćwiczenia. Trochę za dużo dzis zjadłam... Na jutro planuje killera albo turbo, zobaczę jeszcze.