Dzień XIII skórka pomarańczowa
Menu:
- musli (jogurt naturalny [pół dużego opakowania] otręby, migdały, rodzynki, siemię lniane, banan, mandarynka)
- herbata czerwona, makaron z fetą, jajecznica z 3 jaj z przyprawami
- mandarynka, rodzynki, woda
- (?) musli (jak rano)/ mleko z miodem
Celluitis na moich pośladkach osiągnął apogeum! Ostatnio mocno zaniedbałam kondycję mojej skóry, muszę się za to zabrać, bo aż mi wstyd. Jak wchodzę pod prysznic do udaję, że nie widzę swojego ciała od pasa w dół ;p
Cierpię na brak motywacji do nauki ;p Jest nazwa na taki stan, kiedy nic Ci się nie chce... ale w tej chwili nie pamiętam. W każdym razie ja na to cierpię od jakiegoś tygodnia. Mam nadzieję, że nadchodząca wiosna doda mi trochę energii, bo takie nicnierobienie jest baaardzo męczące ;p
Na 17 do dentysty... jakoś nie cieszę się za bardzo ;p Wizyty u tego akurat lekarza napawają mnie jakimś takim lękiem, nad którym nie potrafię zapanować ;p Mimo, że moja dentystka jest naprawdę miła i delikatna. Podobno nie tylko mnie dotyczą takie odczucia więc chociaż to mnie pociesza ;p Niestety moje zęby nie należą do tych silnych i zdrowych - momentalnie łapię próchnicę i ciągle mam z nimi problemy, mimo, że naprawdę staram się o nie dbać. Dlatego moje wizyty u dentysty są dosyć częste. W styczniu nawet musiałam pójść na usunięcie dolnej piątki. Niezbyt miłe wspomnienie, mimo znieczulenia. Macie jakieś sposoby na wzmocnienie swoich kłów? ;d Chętnie spróbowałabym czegoś, aby poprawić ich stan :)
Trzymajcie więc kciuki, żebym nie zemdlała na fotelu ;D
Pozdrawiam!
Dzień XI problem z poceniem się!
Oj dziewczyny, ja chyba za mało się staram. Nie schudłam nic. Ale wcale
się nie dziwię, bo u mnie sama dieta nie działa, musi być max. ilość
ćwiczeń do tego. Koniec lenienia się. Robię rewolucję w swoim organizmie
! :)
Znacie może sposoby na 'stłumienie' mocnego pocenia się na twarzy i
głowie? Chodzi o to, że podczas treningów strasznie cieknie ze mnie pot.
Nie jest tak, że jestem cała mokra. Kapie mi z głowy. Moje włosy
wyglądają jakbym wyszła spod prysznica. Na szczęście pot jest bezwonny,
ale bardzo mi to przeszkadza. Problem w tym, że ja się nie muszę
zmęczyć. Faktycznie się rozgrzewam więc to, że się pocę jest normalne,
ale żeby w takim stopniu? Reszta dziewczyn wygląda świeżo, a ja wyglądam po prostu okropnie -.-
Wszyscy mówią, że taka moja uroda, ale podejrzewam, że da się coś z tym
zrobić, bo to dosyć częsty problem. Pod pachy wystarcza mi zwykły
antyperspirant, ale przecież nie nałożę go na twarz! ;p
Wyczytałam gdzieś, że powinno się pić dużo wody... (znowu woda ; p).
Tylko czy przez nią nie będę się bardziej pocić? No bo przecież to co
pijemy nie tylko wydalamy w toalecie, ale również przez skórę więc jak
dla mnie więcej wody = więcej potu. Może chodziło im o to, żeby pot był
bezwonny, bo pijąc dużo wody wypłukujemy toksyny? Nie wiem sama. Mam
nadzieję, że któraś z Was zna jakiś sposób ;)
Od jutra wplatam kolejne ćwiczenia do harmonogramu dnia :) Więc oprócz
trzech treningów dodam też jakąś dodatkową aktywność fizyczną w
pozostałe dni tygodnia ;) A od kwietnia wszędzie rowerem! :)
Pozdrawiam Was bardzo wiosennie! :)
Dzień V
Jakoś idzie :) Mimo wszystko nadal piję za mało. Nie wiem już jak w siebie wmuszać wodę, ale będę musiała bardziej się pod tym względem postarać :) Jem też za mało warzyw. Problem wyniku głównie z tego, że u mnie w domu nie ma ich dużo- kupujemy zazwyczaj, gdy są potrzebne do obiadu czy sałatki. Jakbym miała jakąś kasę to mogłabym sama inwestować w marchewki czy sałatę, ale niestety chwilowo nie mam ;p Staram się nadrabiać białkiem, ale wiadomo, że w warzywach są witaminy i o to głównie chodzi.
Na studiach znów niezły zapieprz, dzisiejszy dzień był straszny( 3 ćwiczenia pod rząd- 200 stron tekstu do opanowania), ale jutro powinno być luźniej :) Jestem pozytywnie nastawiona, chociaż okazuje się, że może być ciężej niż w zeszłym semestrze.
Zabieram się teraz ostro za treningi - trochę ostatnio się opuściłam, ale muszę wrócić do formy. Zbliżające się wakacje są dodatkową motywacją - mnóstwo warsztatów będzie, a chciałabym jak najbardziej z nich skorzystać - do tego niezbędna jest dobra forma :)
Menu:
- 2x kanapka z pastą z tuńczyka, kawałek domowego ciasta
- jabłko
- 0,5 l wody
- brązowy ryż, kotlet schabowy, ogórek kiszony
- kawałek ciasta ;p
- galaretka wiśniowa z owocami
Jak widać menu nie jest za zdrowe. Na galaretki pozwalam sobie jakieś dwa razy w tygodniu, bo mają dużo kolagenu, który potem pozwala na lepsze rozciąganie, ale ciasto nie powinno się tu znaleźć ( mama zrobiła, nie mogłam się oprzeć ;p ). No i zdecydowanie pół litra wody nie jest optymalną ilością. Idę zrobić czerwoną herbatę ! :)
Pozdrawiam!
dzień I
Znów zaczynam pisać w pamiętniku, bo jeśli nie zapisuję wszystkiego co jem, to jakoś umyka mi część rzeczy i wydaje mi się, że tak pięknie trzymałam dietę cały dzień, mimo, że zjadłam dwa razy więcej niż powinnam ;p
Zapanowałam nad kompulsami, tak mi się wydaje przynajmniej. W każdym razie, nie miałam ich już naprawdę długo.
Muszę odstawić parę produktów, które ewidentnie mi szkodzą ( alergia):
- napoje gazowane (oprócz wody),
- czekolada w każdej ilości- nawet po jednym ciastku z odrobiną czekolady dostaje takiej wysypki, że drapię się przez tydzień,
- cytrusy - niestety, ale strasznie na nie reaguję,
- pomidory - może dobrze, bo o tej porze roku to pewnie same świństwa w nich są.
Na uczelni jest dobrze. Zaliczyłam sesję, zaczął się nowy semestr. Zaczynam naukę do matury - poprawiam biologię.
Wieczorem albo jutro uzupełnię wpis o swoje dzisiejsze menu.
Pozdrawiam gorąco! ;D
13.01.2012 piątek
Menu:
Śniadanie: Naleśnik z tortilli z fetą z apetiny fety. Szklanka soku jabłkowego
Lunch: jajecznica z 3 jaj, dwie kromki chleba tostowego z masłem i solą (!!), papryka czerwona, trochę fety
Obiadokolacja: zobaczymy
Przed snem: szklanka mleka
Muszę dziś wypić min. 1,5 litra płynów jeszcze. Wyliczyłam, że dla mojej wagi odpowiednie będzie 9 szklanek wody dziennie- to dużo, ale dam radę i nauczę się tyle pić.
Wyskoczyło mi okropne uczulenie na twarzy i łokciach. W poniedziałek dermatolog. Mam nadzieję, że to nie od nowych tabletek hormonalnych.
Planowane ćwiczenia:
20 normalnych brzuszków
40 skosów
20 z nogami u góry
20 z nogami płasko na ziemi
4x 10 pompek
4x 10 przysiadów
...
O jeny, ale miałam potworny kompuls. Biedny mój żołądek i biedny mój portfel. Nigdy więcej.
Menu:
8.30 winogrono 0.o
12.30 bułka z ziarnami- razowa
14.00 mango, granat, greipfrut, jogurt
19.00 mizeria, marchewka z groszkiem, jajko, dwa ziemniaki
Jeju, co za dzień. Dietowo beznadziejnie, nie wiem w ogóle dlaczego te posiłki tak wyglądały, ale jakoś nie jestem przyzwyczajona do nieplanowania dnia- a tak się to właśnie kończy ;p Byłam na silowni- stepper, bieżnia, rowerek i platforma wibracyjna ;d W sumie wszystkiego po trochu używałam, ale ćwiczyłam tylko godzinkę. Mimo wszystko jestem zadowolona :) Pomijając dietę ;p
Menu4:
8.00 dwie kanapki z masłem i solą (!), pomarańcz, banan
13.30 jogurt, cztery kanapki z serem i ketchupem
15.30 jabłko
18.00 surówka z marchewki, selera, jabłka; kotlet drobiowy, odrobina ryżu, pomarańcz
Teraz będę ćwiczyć. I muszę uzupełnić płyny. Nie wiek jak to jest, że ja praktycznie w ogóle nie potrzebuję pić. Tzn. na treningach owszem, wypijam nawet litr wody w ciągu 1,5h, ale w ciągu dnia po prostu mi się nie chce. Muszę nad tym popracować, bo wiem jak ważna jest woda przy redukcji.
Jestem cholernie zmęczona tą jesienią, nic mi się nie chce. Mogłabym całymi dniami leżeć w łóżku i czytać książki lub oglądać jakieś filmy. Byle nie robić nic produktywnego ;p Mogłoby być już bardziej zimowo, czyli -5, trochę fajnego śniegu. Nie mniej, nie więcej, tylko tak, akurat.
Menu3:
- jogurt, banan, pomarańcz
- galaretka o smaku kiwi
- zupa pomidorowa ( wielki talerz) z małą porcją makaronu
- kawałek karkówki pieczonej, jeden ziemniak, sałatka z papryką, pomidorem, sałatą i sosem czosnkowym
- płatki cini minis, kilka winogron, herbata czerwona, woda z cytryną
Prawie żadnych płynów dziś, muszę zacząć znów tego pilnować... no i zmienić tego typu kolacje na coś zdrowszego :) Mam ochotę poćwiczyć, ale muszę to upchnąć w czasie razem z czytaniem książki potrzebnej do napisania eseju ;p Zaczynam się zajmować ciałem, a opuszczam w nauce, to też nie za dobrze ;p Od kiedy odstawiłam hormony ( czwartek) woda ze mnie wycieka. Ostatnie ważenie miało miejsce w niedziele, było 67 kg, ale wiedziałam, że coś jest nie tak. Dziś już 65 :) Mam nadzieję, że tej wody jeszcze parę kilo zejdzie i potem już pójdzie tłuszczyk ;))
Menu2:
- trzy kanapki z jajkiem, łyżką majonezu, herbata z cytryną i miodem
- kotlet z indyka, bukiet surówek
- 2 szklanki wody z cytryną
- szklanka gorącej czekolady z wodą i mlekiem, kilka kostek miętowej czekolady
- szklanka wody z cytryną
- banan, mandarynka
- czerwona herbata
Ciężko będzie się odzwyczaić od sobotniego folgowania, ale dam radę :) Dziś kompletnie zawaliłam pory posiłków, obiad o 12, a o 20 owoce, beznadzieja. Poprawię się ;p Zaraz ćwiczenia, yeah!