Wracam po dlugiej nieobecnosci..nie tak do konca..bo codziennie do Was zagladam, ale wracam do pisania.Ciezko mi to idzie bo mam za soba bardzo trudny okres w zyciu.. Caly czas przechodze przez proces "rozstania" z G. Niestety nie chce odejsc i caly czas w ten lub inny sposob jest obecny w moim zyciu. Dzwoni, pisze smsy, wymusza na mnie obietnice, ze jak sie zmieni to za 2-3 miesiace bedziemy razem... Koszmar, mam juz dosyc zycia, choc tak bardzo chcialabym odzyskac spokoj i radosc zycia...
Na poczatku kwietnia bylam tydzien w Polsce, u Mamy i Babci. bylo oczywiscie cudownie. Spedzilam tez sporo czasu z moim bratem i tak strasznie sie ciesze, ze wreszcie mamy normalne uklady i cieszymy sie swoim towarzystwem. wczesniej moj brat zyl troche jak "kot", chodzil wlasnymi sciezkami, nikogo nie potrzebowal. teraz natomiast, pewnie pod wplywem swojej dziewczyny, zrobil sie bardzo rodzinny i taki normalny.. To wlasnie on wymyslil intryge skolarzenia mnie ze swoim startszym kolega. Postanowili do mnie z nim przyjechac na dlugi weekend majowy. Kolega chcial sie jednak ze mna spotkac wczesniej i bylismy na fajnej randce-imprezie podczas mojego pobytu w warszawie.
B. tez sie chyba dobrze bawil, bo postanowil przyjechac (pomimo tego, ze moj brat w miedzyczasie sie rozmyslil co do przyjazdu tutaj). I zostanie ponad tydzien, nawet planuje jakis wspolny weekend na wsi..Troche sie ciesze, bo chlopak mi pasuje, troche sie jednak boje bo jeszcze sie nie "oczyscilam" z G. Poza tym stresuje sie, ze ktos obcy bedzie u mnie meszkal, choc z drugiej strony bardzo bym chciala zeby cos sie miedzy nami wyklulo...
Jesli chodzi o odchudzanie to fajerwerkow nie ma... Nie bylam w stanie dokonczyc detoksu "cytrynowego".. sprobowalam Dukana, ale po 4 dniach bardzo zle sie czulam. Jem malo i zdrowo, malo weglowodanow. Niestety moim problemem sa ostatnio wpadki, tzn kilka dni jem wzorowo, a potem w jeden wieczor sie najadam. Nie jakimis smieciami, ale mimo wszystko, o 10 wieczorem nawet salata i tunczyk tucza..Od dwoch tygodni chodze na aerobik. Czasami zostaje 1 godzine, ale z reguly na 2, duzo chodze (codziennie do pracy)...i mimo wszystko wagowo nie chudne. od miesiaca moja waga stoi w okolicach 91kg. Wiem, ze to moze od cwiczen, zaczynam nabierac miesni, ale mimo wszystko jestem rozczarowana, ze nie moge zobaczyc wreszcie 8!!! Gdyby udalo mi sie w jakis sposob nie jesc wieczorem...to pewnie zaczelabym wreszcie chudnac...ahhhh! postaram sie jakos zmobilizowac...
Wczoraj po pracy poszlam do fryzjera zrobic sobie pasemka i podciac wlosy(na przyjazd B. ) .. i tu tez sie rozczarowalam. obciecie Ok, ale kolor!!!! Mialam miec blond, a mam siwo-niebieskie. A tak prosilam, zeby nie byly "siwe" tylko platynowe. Laska taka jakas nierozgarnieta byla, ze juz potem nie mialam ochoty z nia dyskutowac. Moze ktoras z Was mnie pocieszy, ze ten niebieski odcien sie zmyje do przyszlego weekendu....
..to tyle ...wracam do roboty bo szef wrocil i ie chce, zeby widzial, ze siedze na internecie!
Buziaki dla wszystkich!!!!