Marzec dobiega konca, a ja ciagle jestem gruba..Dobilam juz do 115 kilo. I nie jest dobrze. Odczuwam silna potrzebe zmiany I doprowadzenia wlasnego zycia do porzadku. Waga jest na jednym z pierwszych miejsc rzeczy, ktore bym chciala zmienic? To chyba efekt nadchodzacej wiosny J
Wczoraj bylam u lekarza od odchudzania. Najwiekszy tutejszy autorytet. Udziela sie w telewizji, pisze ksiazki. Poszlam z nadzieja, ze da mi porzadnego kopa w siedzenie I zajmie sie mna. Nic z tego. Pan potraktowal mnie ledwo ?poprawnie? I nie powiedzial mi nic czego nie moglabym przeczytac w pierwszym lepszym pismie kobiecym? Kazal mi zmniejszyc o polowe kolacje I wyliminowac biala make (w kazdej postaci) z jadlospisu. Tyle tez wiem. Oczywiscie , wiem, ze zadnych rewelacji nie mogl mi powiedziec, mialam tylko nadzieje, ze da mi jakis jadlospis, kaze regularnie przychodzic na kontrole, mniej wiecej powie ile mam sie ruszac? a tu nic.. Poani w recepcji dala mi kilka kserowek. Na jednej jest rozpisany przykladowy jadlospis z iloscia kalorii ile mozna zjesc.
Tego sie bede trzymac I postaram sie chodzic na silownie przynajmnie 4 razy w tygodniu.
Od prawidlowej wagi dzieli mnie ok 37 kilo- niech to bedzie dla mnie wystarczajacym kopem
Trzymam za siebie I za wszystkich kciuki!!!!