Jestem, jestem..nie pisze, ale codziennie czytam Wasze pamietniki. Z dieta roznie, chociaz w 80% udaje mi sie jazachowac, te 20 procent to wpadki jakie zaliczam od czasu do czasu. We wrzesniu udalo mi sie przez trzy tygodnie nie jesc chleba, niestety, potem poddalam sie..
Teraz znowu ucielam weglowodany.
Tak jak wczesniej wspominalam, zajelam sie moim nowym projektem, znacznie przyjemniejszym.. pracujemy nad dzidziusiem. Polowa miesiaca minela mi na praca nad wlasna psychika (bo zle reaguje na jakiekolwiek zmiany, nawet przyjemne ), sledzeniem cyklu, sciganiem "tatusia" (bo pracujemy na rozne zmiany) ..
najwazniejsze, ze zasialismy ziarno ..i czekamy czy cos wyrosnie. Jest to nasze pierwsze podejcie, i ja bardzo sie przejmuje..zyje w mieszance strachu i nadzieji... Nie wiem czy wmawiam sobie juz oznaki ciazy, ale czuje sie naczej. Zobaczymy !!
Co do diety, to nadal odzywiam sie zdrowo, natomiast ograniczylam cwiczenia, tzn zmniejszylam ich intensywnosc...
Jeszcze prawie 2 tygodnie zanim sie dowiem czy udalo sie z dzidziusiem...czekanie to katorga..trzymajcie za nas kciuki!!!