...:))
Na zajęciach było bardzo fajnie a dla przypomnienia, dokształcam się w kierunku architektura krajobrazu. Musiałam sobie przypomnieć jak to jest, zrobić różne figury używając tylko ekierki i cyrkla oraz jak ważna jest jakość sprzętu kreślarskiego.Wczoraj na szybko kupiłam ekierki, linijki i cyrkiel a dziś się wkurzałam, bo cyrkiel się rozjeżdżał, na ekierkach były jakieś nierówności i na linijce również. Trzeba wybrać się po porządny sprzęt..:))
Mówiliśmy o różnego rodzaju rysunkach i obowiązujących w nich zasadach. A na następne zajęcia Gościu zaproponował, że będzie rysunek odręczny...w tym momencie się uśmiechnęłam, bo moim rysunkom bardzo, bardzo daleko do poprawności. Gościu zauważył mój uśmiech i zapytał czemu się uśmiecham..... a ja, że to jest raczej uśmiech rozpaczy bo zbyt ładnie nie rysuję.....a on, to w takim razie posłużę grupie jako modelka...jak to usłyszałam to mało bym pod ławkę wpadła...i odpowiedziałam, że w takiej sytuacji to wolę już rysować to co potrafię. Mam nadzieję, że do następnych zajęć zapomni o obietnicy...:))
A jeśli chodzi o wagę, to dziś zgodnie z ostrzeżeniem związanym z przejściem na mieszaną waga leciutko w górę i rano było 76.00.
Przy tej diecie jej autor zaleca codzienne ważenie i zapisywanie wagi, dlatego też to czynię..:)
Buziaczki i udanego dalszego weekendu, papa..:))
...:))
Za mną prawie 2 dzień "mieszanego"....rano jednak był spadek wagi na 75,85 nie dużo ale zawsze coś. Jutro i w niedzielę mam zajęcia w szkole, w sobotę - podstawy projektowania, a w niedzielę - rośliny ozdobne. Zajęcia mamy od 8.00 do 15-tej z krótkimi przerwami.
Na początku miałam obawy, bo w mojej grupie jest gro młodych ludzi....natomiast ja jestem najstarsza...:)) No może wykładowca z podstaw projektowania jest starszy..:)) Ale teraz już nie czuję tej różnicy wieku i nie żałuję podjętej decyzji...
Udanego weekendu, buziaczki papa...:))
...:)
Dziś pierwszy dzień mieszany.......rano na wadze ....76.00 !!! Podsumowując na 5-cio dniowej uderzeniowej ubyło mnie o 3,2kg.
Ponoć na warzywkach możne lekko podskoczyć...zobaczymy...:))
Znikam zerknąć na Teleexpress, popatrzyć i posłuchać co w świecie słychać. Buźka i miłego wieczoru..:))
....:))
Dziś waga bez zmian 76,50.....ale nie może być cały czas tak kolorowo..:)) Od jutra zaczynam II fazę - naprzemienną, więc z tego co wyczytałam muszę się liczyć z tym, że waga może się zatrzymać a nawet lekko podskoczyć. Był moment, że nawet myślałam o przedłużeniu uderzeniowej ale ostateczne zdecydowałam zostać na cyklu 5/5.
Za chwilkę muszę się zbierać bo mam basen, tydzień temu sobie odpuściłam bo byłam przeziębiona, więc dziś nie ma zmiłuj się trzeba jechać...:))
Znikam i miłego wieczoru życzę..:))
....:))
Zbyt piękne aby było prawdziwe...a jednak.....dziś rano 76,50...:)))
Buźka, znikam bo z czasem mam dziś krucho..:)
...:))
Kochane, jestem w szoku dziś rano 77,15...:)) a dopiero minął drugi dzień. Przede mną 3/5.... moje dotychczasowe spostrzeżenia...nie chodzę głodna, dużo piję i się nie zmuszam do picia, bo organizm sam się upomina, no i najważniejsze dziś rano nadal żadnej opuchlizny porannej...:))
Buźka i znikam bo trzeba popracować..:))
...:))
Dzień dobry..:)) u nas pięknie biało za oknem, jak troche szronu potrafi zmienić świat w istnie bajkowy...:))
A co do mojego dietkowania, to tak jak pisałam wczoraj, zaczęłam..... i dziś będę miała 2/5...:)) Nawet nie jest tak źle z tym jedzeniem...:)).
Rano byłam mile zaskoczona. Pierwszy raz od nie wiem kiedy, jak wstałam to nie byłam spuchnięta po twarzy....:)) I ten fakt jeszcze bardziej mnie mobilizuje, a na wadze 1,2 kg mniej czyli 78.00....:)) Doskonale wiem, że to żaden tłuszczyk nie spadł tylko woda...ale jak przyjemnie jest popatrzyć na buźkę bez porannej opuchlizny...:))
Miłego dnia Wszystkim życzę, pełnego refleksji i dobrych wspomnień o naszych bliskich, których niby nie ma, ale zawsze są w naszych sercach...
..:))
Witajcie wczesnym sobotnim rankiem....decyzja podjęta, od dziś zaczynam dietę proteinową....:) Mam troche obawy, bo z moją wolą jest gorzej niż źle i obawiam się, że jak tym razem ją sknocę to już nie ma dla mnie żadnej diety, której mój organizm nie zna...a wtedy już na pewno tak szybko nie dam sobie z nim rady...bo to cwana bestia...:)) koduje wszystkie dietki a potem stawia mi kontrę a gdy przerywam zniechęcona, to oddaje mi wszystko z nawiązka..:(
Ale jak wieczorem zobaczyłam na wadze 8 z przodu to mało się nie rozpłakałam..:(( I ten widok jeszcze bardziej utwierdził mnie w postanowieniu, że pora się za siebie wziąć.
Rano się zważyłam i o zgrozo na wadze 79,2!!!!! katastrofa....!!!!. Jeszcze przy porannym ważeniu takich cyferek nie widziałam...:(((....ale przynajmniej tej wieczornej 8-ki z przodu nie zobaczyłam...Wzięłam też centymetr i zmierzyłam to moje pulchniutkie ciałko i pora startować...:)
Teraz siedzie przy kawce i za chwilkę zrobię listę zakupów, ostatnimi dniami robiłam zakupki z myślą o proteinach ale jeszcze mam małe braki głównie w otrębach. Prawie nigdy ich nie jadam więc takowych nie posiadam.
Trzymajcie za mnie kciuki, dziś 1 dzień proteinowy...jak to ładnie określają okres diety uderzeniowej....wybieram opcję 5/5. A wybrałam tak nietypowy termin, bo dzisiejszy i jutrzejszy dzień tak jak u wszystkich, będę miała zabiegany i o jedzeniu będzie się mniej myślało ..:))
Pozdrawiam i uważajcie tam na siebie, bo gro z nas będzie się poruszało na zatłoczonych ulicach aby odwiedzić naszych bliskich, których fizycznie nie ma ale duchem zawsze są przy nas i nas na każdym kroku wspierają...buźka..:))
...:))
Przed chwilka zakończyłam czytać wszystkie wątki z forum dotyczące diety Dukana...takich forum jest sporo ale skupiłam się na jednym z nich i dobrnęłam do końca..... coraz bardziej jestem za wypróbowaniem tej diety...jeszcze poczytam książkę i jak co, to od jutra mam zamiar rozpocząć...:))
Narka, znikam czytać aby na jutro być uzbrojoną w podstawową wiedzę o nowym sposobie na ładną sylwetkę..:))
...:))
No i doczekałam się, książka P.Dukan "Nie potrafię schudnąć" wreszcie dotarła...:)) Dziś wieczór zamiast basenu będzie studiowanie co w niej ciekawego pisze.
Niestety muszę odpuścić basen, bo mnie przeziębienie dopadło i już mnie trzyma trzeci dzień, więc lepiej nie będę kusiła losu i wygrzeję się w łóżeczku z książeczką w ręku...:))
Miłego wieczorku, papa...:))