Tak, dobrze widzicie. Peklo mi juz 2,5 kg ! Pierwszy zastrzyk wzielam 09.09, teraz bralam trzecia dawke.
Samopoczucie jest okej, czuje sie nawet lepiej, niz bez tych zastrzykow. Skutki uboczne to:
- lekki bol brzucha w nocy po kazdej dawce
- duzo razy sie wybudzam w nocy
- ciagle mam uczucie, ze chce mi sie siku.
Generalnie od 09.09 nie tknelam coli, i to jest moj sukces. Czesto mi wpadala, za czesto. Nie jakies porazajace ilosci, ale na pewno za duzo.
Cukier dalej przyjmuje, ale zamierzam odstawic. Zamowie dzisiaj blender kielichowy z Ninji, moze do poniedzialku dojdzie. Bylam glupia i swoj wieloletni oddalam siostrze D., teraz zaluje :P Chcialam sobie kupic prozniowy, ktorego juz nie ma niestety w obiegu.
Generalnie zostalam wielka fanka produktow Ninja, mam juz 15in1 i maszyne do lodow, smoothie, szejkow etc. Ale przyznaje, ze nie korzystalam z niej tak czesto, jak planowalam, bo wlasnie... nie mam tego blendera. A zamrozone skladniki powinny byc juz zblendowane. Dziala i bez, ale nie wplywa to dobrze na noze. Chociaz noze lod krusza, wiec to dla mnie takie troche zaprzeczenie.
Zeszly weekend spedzilam z K i psem na dzialce. Mocno sie urobilam, ale doprowadzilam ja do stanu, ktory jestem w stanie uznac za satysfakcjonujacy.
***
BYLAM U FRYZJERA.
Akurat na naszej polskiej grupie odezwala sie dziewczyna, ktora pracuje w takim "Natursalon", w ktorym nie uzywaja chemii, do farbowania tez uzywaja takich naturalnych farb, etc. etc.. Mlodziutka dziewczyna, 21 lat. Sciela mnie, jest okej. W sumie spodziewalam sie wiekszej zmiany, ale tez ostatecznie jej tego nie powiedzialam, ze chcialabym uzyskac wiekszy efekt zmiany. Cenowo jak na Niemcy tez okej, 72€ mnie ta przyjemnosc kosztowala - mycie, sciecie, suszenie i ukladanie. Natomiast myslalam, z opisu tam wynikalo, ze jednak troche wiecej jest takich nie wiem - przychodzisz, najpierw sie relaksujesz...wiecie o co mi chodzi. Ale mam teraz swiezo sciete wlosy, moglam moze sciac jeszcze krocej. Duzo scielam, ale wciaz sa dlugie.
***
Dawid od poniedzialku zaczyna kurs, 8:00-15:00. Nie wiem, jak ogarniemy psa. Ten kurs, ktory mial robic, a na ktory nie ma miejsc, mial trwac rok, ale 4h dziennie. Tu jednak wychodzi 7 godzin dziennnie. Bede musiala w przerwie jezdzic wyprowadzac psa, albo robic pol dnia HO, nie wiem. Moze to bedzie impuls do tego, zeby jednak sie rano wyrabiac i odprowadzac K z buta do szkoly, tak, jak planowalysmy. Wtedy pies musialby spory kawalek przejsc i bylby wymeczony po przyjsciu. Dostawalby szame i nie mial sily na szczekanie. Mowilam mu, ze musi psa przyzwyczajac, ale to mozesz sobie gadac i gadac. Kilka razy w tym tygodniu zostal sam, ale jednak szczekal. Niektorzy sasiedzi mowia, ze nic nie slychac, inni, ze slychac. Chyba bardziej slychac, jak sie korytarzem idzie.
***
Plan na dzis jest taki:
-15:15 skrzypce
-16:00 pazy
- po pazach jedziemy na jakas serbsko-luzycka impreze dla dzieci, ktora jest od 15:30 wlasciwie.
Dawid o 15 sie zawija na wies, bo ma trening i w sobote mecz. Wiec nie wiem, wezme psa na skrzypce, pazy mam niedaleko, ale nie wiem co z K i psem. A przed pazami tez jest duzy piekny park, tylko nie wiem, czy chce K tam puszczac sama. Tym bardziej, ze od rana nie moge znalezc smyczy i mamy tylko te krociutka, ktora mial od szczeniaka.
Jak wrocimy z tej imprezy, to K musi koniecznie porobic Libratusa, bo o 9 rano ma webinar. W zeszlym roku webinary byly o 10, wiec czesto wstawala i ogarnialysmy czesc materialu przed webinarem, a teraz tak sie raczej nie da.
Chcialam chodzic dalej na plecy i spinning w soboty, ale jak ksiaze wyjezdza (bez pytania mnie o zdanie) no to nie ma takiej opcji.
***
Generalnie mam niby wiecej czasu, niz w zeszlym roku, bo odpadly nam tance, a jakos mam wrazenie, ze mniej sie wyrabiam. Moze to tez dlatego, ze K ma wiecej zadan domowych do robienia w domu, ktore jej zabieraja duzo czasu. Jednak zmotywowac ja wieczorem, jest ciezko.
Dzieci odrabiaja lekcje w swietlicy, tylko, ze K 3 razy w tygodniu ma serbsko-luzycki i przychodzi przez to godzine pozniej. I wtedy dzieci juz zaczynaja sie bawic i jest glosno a ona nie ma gdzie tych lekcji robic. To mowila mi tez wczoraj jej wychowawczyni ze swietlicy, ze jest taki problem. Oprocz K jeszcze kilkoro dzieci uczy sie serbskiego, ale wiekszosc nie. Wczesniej, jak dzieci duzo wczesniej konczyly lekcje, to tez robily je pozniej. Najpierw przychodzily, jadly obiad, cos tam cos i lekcje. A teraz obiady jedza w szkole, przychodza pozniej, wiec od razu zaczynaja od lekcji. W ogole w 3. klasie K konczy lekcje 3 razy o 13:45, raz o 11:30 i raz o 14:30. Z ta 11:30 to jest problem, bo ma mozliwe tylko 4h na swietlicy dziennie i przez to, ze tak kijowo koncza, to musi byc juz o 15:30 odebrana. A w inne dni tych 4h nie wykorzystuje, i to jest problem dla wielu rodzin teraz, ludzie sa wkurzeni na ten plan lekcji. Od 4h trzeba skladac podanie o wiecej godzin, donosic papiery etc. a do 4h kazdemu dziecku przysluguje opieka. K tez miala wczesniej wiecej godzin przyznanych, bo generalnie wczesniej konczyli. I tak nie wykorzystuje innych dni, bo ma jakies zajecia, ale np. we wtorki, jak konczy o tej 11:30, to ma kucyki na 17 dopiero, wiec spokojnie moglaby te jedna godzine byc w Hort dluzej. A ona bardzo lubi tam byc.
***
Dobra, musze cos popracowac. Mialam byc na HO dzisiaj, ale D jest jednak w domu, to przyszlam do biura. Lubie to biuro, to nie jest taka udreka, jak w poprzednim, gdzie chcialo sie plakac od wejscia.