Ponad dwa tygodnie przerwy. We wszystkim. Przez późne wakacje.
Najpierw Ostróda na kilka dni, a potem Krynica Morska na kolejne kilka. W sumie nie było nas w domu tydzień. Ambitnie wzięłam ze sobą strój, pulsometr, płytę Chody. Wzięłam...i nawet nie pamiętałam do której, kieszeni w walizce to upchnęłam No a po powrocie mąż mi się przez kolejny tydzień plątał pod nogami i no nie było jak, naprawdę nie było jak ćwiczyć, pilnować diety i w ogóle
Teoretycznie powinnam wyzerować wszystkie liczniki, bo ciało odjechało z formą, ale mam to w nosie. Była przerwa, było piwo, były słodycze, była pizza itp śmieci ale dziś już nie ma. Jak komuś coś wżyciu nie wyjdzie, to tez nie zeruje sobie datownika, no nie? Zatrzasnąć drzwi i iść dalej. No. A żeby nie być gołosłowną, to melduję, że w ramach dogonienia formy Skalpel 2 wykonany!
A dlaczego Wasza wina? Bo, kurde, miałyście trzymać kciuki, żebym tyłka nie leniła! Nie trzymałyście, więc post jest treści , jakiej jest
alaolej
9 października 2017, 18:31Fajnie, że już jesteś :) Brakowało Ciebie w wyzwaniach z Chodą!
angie65
9 października 2017, 22:05Dzięki :) Fajnie, że ktoś się cieszy na mój widok :D
106days
9 października 2017, 15:00No przecież, że trzymałyśmy :)
angie65
9 października 2017, 22:05Taaaak? Ciekawe za kogo trzymałyście?! ;D