Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
47 w oparach kortyzolu


Tylko Skalpel. Martwiły mnie trochę (jednak) powolne spadki i kilogramów i centymetrów. Wmawiałam sobie, że ważne, że cokolwiek leci, że nie rośnie, że się za siebie wzięłam zdrowo jedząc i ćwicząc. I zastanawiałam się dlaczego mi to idzie jak po grudzie, bo mimo wszystko nie mam większych kryzysów, cheat meals nie zamieniają się notorycznie w cheat days, ba! nawet nie pojawiają się częściej niż raz w tygodniu, więc powinno być super! A nie jest.

Tłumaczyłam to sobie wiekiem. Pewnie też coś w tym jest, ale ostatnio doszłam do wniosku, że chyba jednak głównym winowajcą jest długotrwały stres (jeden z ostatnich komentarzy Berchen mi to uświadomił). Ale stres tak wrednego typu, że dopiero teraz mnie olśniło! Nie mogę powiedzieć, że moje życie jest ciężkie, że mam straszne kłopoty rodzinne, zdrowotne, finansowe. Nie! Ja naprawdę mam za co Panu Bogu dziękować! Dzieci i my zdrowi, mąż w porządku (nie licząc kilku odpałów, które ja też miałam), mamy dach nad głową, mamy co jeść, w co się ubrać - powiedziałabym nawet, że jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji finansowej, skoro tylko z wypłaty męża żyjemy. No właśnie...mój stres jest związany z codziennością dzieciowo-domową, znużeniem tym, szarym kołowrotkiem, a jednocześnie ogromnym strachem przed wzięciem części odpowiedzialności finansowej za naszą rodzinę i powrotem do pracy. Ehh, to nawet nie o pieniądze chodzi, bo nigdy nie będę zarabiać tak dobrze jak mój mąż. Chodzi o to, żebym wróciła na rynek pracy, żeby wyjść do ludzi, zmienić otoczenie itp. Ale boję się totalnej kompromitacji jak już po wielu próbach tę pracę zdobędę. Boję się, że kompletnie nic nie umiem, a to co umiem nie wystarczy, żeby kogokolwiek zadowolić w pracy. Boję się tego wstydu, że stara a taka niekumata i głupie błędy robi.

Stresuje mnie świadomość, że oczekuje się ode mnie, że będę KONIECZNIE CHCIAŁA wrócić do pracy, tego że POWINNAM CHCIEĆ wrócić do pracy. Niby chcę, bo czuję ,ze wariuję i gorzknieję w domu, ale się boję, że nie podołam na obu frontach na raz - w domu i pracy.

Księżniczka, co? Za dobrze mam, co? Inni mają gorzej a ty narzekasz i się mażesz! To też mnie stresuje, że marudzę mimo, że nie mam wcale tak ciężko! 

No nic...CV już powysyłane, na jednej rozmowie już byłam - niewypał, ale nie szkoda mi. Rekonesans za stażami i kursami w urzędzie pracy zrobiony (heh, żeby cokolwiek tu załatwić, muszę mieć przynajmniej zameldowanie czasowe na terenie powiatu, a nie mam - trzeba się będzie uśmiechnąć do teściowej ;))

W którymś momencie trzeba to błędne koło samoudręczania się przerwać. Nikt za mnie tego nie zrobi. I muszę przekonać swoją głowę, że trenując też wywiązuję się z obowiązków przykładnej żony i matki, bo dbam o swoje zdrowie żebym miała siłę długo te obowiązki wypełniać. Bo póki co mam wieczne poczucie winy, że marnuję czas na fikanie zamiast zrobić coś pożytecznego dla innych. Zwłaszcza gdy dzieci są w domu - ich sama obecność strasznie mnie dekoncentruje i wkurza w trakcie treningu, bo są jak chodzące i gadające wyrzuty sumienia. Aż mi ich żal, jak na nich ryknę, żeby mi dali święty spokój :( A jak się człowiek wiecznie zamartwia i wkurza, to kortyzol buzuje i się nie spala sadła, tylko się wypala się :p(karkołomna konstrukcja zdania, co? ;))

  • marcelowa

    marcelowa

    18 września 2017, 22:43

    Ja z góry przepraszam, nie zrozum mnie źle: tak to się żyć nie da w wiecznym poczuciu winy- ze ćwiczysz ze nie ćwiczysz, ze chcesz wrócić do pracy ale nie wracasz itd. Sama na siebie bat kręcisz. Zastanów się czego Ty sama chcesz a nie co powinnaś i tyle. Szczęśliwa spełniona kobieta to wzór dla dzieci i szczęście dla faceta przecież! Chciej myśleć o sobie bo to jest Ci bardzo potrzebne. Masz komfort ze Twój mąż zarabia na rodzine wiec szukaj pracy jakiej chcesz z myślą ze jak Ci się nie spodoba to sobie weźmiesz i pójdziesz. Dzieci masz chyba już ogarnięte wiec krzywda im się nie stanie jak mama poświęci czasu trochę na siebie i niech widza ze są to ćwiczenia a nie leżenie przed TV.

    • angie65

      angie65

      18 września 2017, 22:56

      A! Niestety nie zawsze można mieć co by się chciało ;) Mnie się marzy własna działalność związana domowymi wypiekami. Problem w tym, że piec potrafię, ale smykałki do interesów już nie mam ;) Poza tym taka działalność to ogrom czasu, a tego nie mam w nadmiarze, gdy właściwie wszystkie obowiązki domowe są na mojej głowie. Nie dam rady, póki co, pogodzić pieczenia dla innych z domem. Muszę pracować na etacie, w stałych godzinach, poza domem. Bo jakbym pracowała w domu, to wiecznie bym się obwiniała, że przecież jestem na miejscu, a to czy tamto nie zrobione. Wiem, wszystko da się zorganizować. Tylko jakim kosztem? I ile osób musiałabym w to zaangażować, choćby do opieki nad dziećmi, jak nie mogą chodzić do przedszkola? Może kiedyś? Na pewno! :)

  • Naturalna!

    Naturalna! (Redaktor)

    16 września 2017, 10:57

    hmmm... ja tez jestem pelna obaw ale .... ale trzeba mimio wszystko myslec pozytywnie :)))))

    • angie65

      angie65

      16 września 2017, 21:52

      :) Szklanka zawsze do połowy pełna, co? :D

    • Naturalna!

      Naturalna! (Redaktor)

      16 września 2017, 21:59

      nie, jak szklanka robi się pusta po % to we łbie jest weselej :DDD

    • angie65

      angie65

      16 września 2017, 22:24

      :D Fakt :D

  • aniapa78

    aniapa78

    16 września 2017, 10:14

    Twój wpis to jakbym czytała o sobie. No może nie mam wyrzutów, że ćwiczę. Godzinka dla nas należy się jako odstresowacz. Też boję się powrotu do pracy, tego czy uda mi się ją znaleźć i pogodzić wszystkie obowiązki. Tylko ja mam jeszcze rok spokoju zanim mała pójdzie do przedszkola. Ty dasz radę. Nie zamartwiaj się.

    • angie65

      angie65

      16 września 2017, 21:51

      Codziennie próbuję ;)

  • Berchen

    Berchen

    16 września 2017, 09:38

    hallo, nawet nie wiesz jak sie ucieszylam , ze moj wpis do ciebie dotarl i prosze wez to ze soba na zawsze - stres jest podlozem do wszelkich chorob, bylam w czwartek u lekarki leczacej biorezonansem, nie wszystko mi sie podobalo co i jak ona to robi ale na poczatek pokazala mi narysowany schemat - jak to w czlowieku wszystko jest ze soba powiazane - i stres potrafi kazdy system w organizmie zniszczyc - czyto system hormonalny, czy matabolizm, to jest wszystko tak zalezne , ze jak jedno ogniwo siadzie, pociaga kolejne. Szukanie pracy jest dla kazdego okresem stresu, ja bedac sama w obcym kraju wysylalam CV, dostawalam same odpowiedzi negatywne, badz zadnych, w koncu trafilo sie to co sie trafilo, dobre stanowisko pracy , ale totalny mobbing, wytrzymalam 1,5 roku, rozchorowalam sie na dobre i zdecydowalam wypowiedziec, odejsc. Teraz mam prace jaka mozna sobie wymarzyc, - obawy czy sobie poradze, dokumentacja pisana w obcym jezyku, ciagle musze cos nowego poznawac, czasem chce misie na to rzygac - przepraszam za okreslenie, ale to normalne , czasem ma sie dosc- Wtedy robie sobie troche "przerwy", w sensie zwalniam, odkladam i potem z nowa checia robie co trzeba , juz wtedy nie jest takie okropne. Moja siostra ma piecioro dzieci, w tym blizniaki, do pracy poszla bardzo pozno, teraz juz kilka lat pracuje i jest zadowolona, na poczatku miala takie same obawy jak ty. To normalne, wyszukuj momenty na odpoczynek,nie zawsze musisz wtedy cwiczyc, kapiel, ksiazka, muzyka, wieczor przy swiecech z mezem. My mamy prawo byc zmeczone, mamy prawo do odpoczynku.

    • angie65

      angie65

      16 września 2017, 21:51

      Pomaga mi świadomość, że tak naprawdę wszystko jest dla ludzi i nie ja pierwsza i nie ostatnia przez to przechodzę ;)

  • 106days

    106days

    16 września 2017, 07:34

    Nie martw się na zapas, że nie dasz rady. Każdy się przecież uczył i w nowym miejscu pracy popełniał większe czy mniejsze błędy :) Po pierwszych stresach pewnie przyjdzie radość z nowych ludzi w pracy, z nowych doświadczen, obowiązków i ciekawych zmian. Powodzenia :)

    • angie65

      angie65

      16 września 2017, 21:49

      Dzięki :)

  • iness7776

    iness7776

    16 września 2017, 00:02

    Rozumiem Twój strach przed powrotem na rynek pracy, bo przez ten czas zajmowałas sie dziećmi wiele sie zmieniło. Zrobiłaś juz pierwszy krok i wysłałas cv i bylas na rozmowie :). Kilka rozmów i obedziesz sie z tematem. A gdzie ostatnio pracowałaś/ branża?

    • angie65

      angie65

      16 września 2017, 00:11

      Motoryzacja- kontrola jakości. Ale w tej chwili taka praca dopada, bo 3 zmiany są nue do ogarnięcia, gdy już mąż tak pracuje.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.