Po Świętach, po Nowym Roku, gdzieś w okolicach 10 stycznia wróciłam do Vitalii.
Można uznać, że mniej-lub-bardziej-dietowo lecę od momentu, gdy zmieniłam IGpro na NSD (coś ponad tydzień temu).
Jakość i ilość żarcia zmodyfikowałam - mniej więcej - w okoliacah połowy stycznia.
Ruch w styczniu był taki-sobie, bo zima. Wiem, wiem, to wymówki, ale serio, nie chce się ruszać dupy z domu, gdy za oknem leje. Nie, nie leje. Napier***a żabami! Pomijając, ze deszcz jest prawie lodowaty, to jeszcze najczęściej pada w poziomie, bo pizga sobie wiaterek. Urok zielonej wysepki.
Postanowienie na cały 2016 rok: minimum 10k kroków dziennie (10k kroków to około 6,5km).
Styczeń: zrealizowane
Podsumowanie wygląda następująco:
- 374,833 kroków (średnia 12k kroków dziennie)
- 247,87 km (średnia 8km dziennie - nie jest źle, ale chętnie bym to podbiła do 10km dziennie... stare dobre czasy, gdy robiłam po minimum 15k kroków dziennie, no ale to lato było, a nie pie****a zima wraz z wszechobecnym i ciągle padającym deszczem)
- 1043 pięter
- 60,617 spalonych kalorii
- 1,2 kg mniej (w ciągu 2 tygodni - wiem, wiem, bez rewelacji, ale jak już wspominałam wcześniej: ja się nie nastawiam na gubienie po 2kg na tydzień. Powoli i małymi kroczkami do celu, bez jo-jo)
Styczeń miał 31 dni, luty ma 29. Ciekawa jestem, czy uda mi się podbić ilość kilometrów :) Osobiście nie widzę tego w różowych barwach, bo już za tydzień jeden z moich psiaków trafia pod nóż (operacja łapy), a co za tym idzie: całkowicie pozmienia mi się ilość spacerów z piesami. Jak się pozmienia? Jeszcze nie wiem. Ale pewne jest, że luty będzie trudnym miesiącem i na 100% spędzę więcej czasu na dupie siedząc przed kompem (wiecej czasu i zaangażowania w pracę - to plus. Tym bardziej, że rozpoczynam nowy projekt, który na pewno będzie wymagał ode mnie minimum kilku godzin dziennie na tyłku przed lapem).
W związku z tym chciałabym - eksperymentalnie - zrobić jedną rzecz, a mianowicie codzienne podsumowanie i bilans.
- Co i ile zjadłam/wypiłam.
- Ile i jaki ruch.
- Kalorie pochłonięte vs kalorie spalone.
Drobiazgowa i żmudna robota, ale wykonalna. Kiedyś tak działałam (korzystałam z Vitaliusza). Efekty były niesamowite (i rosła samo-świadomość). Pierwszy wpis podsumowanie - pewnie dziś w nocy. Podobno potrzebny jest miesiac (30 dni) by wyrobić sobie nawyk. Luty ma 29 dni... potem będzie już z górki ;)
Hope so