Jeeeeestem...
Długo mnie nie było ale już jestem. Moja nieobecność była spowodowana kilkoma rzeczami. Pierwsza to taka, że doszło do połączenia dwóch banków-tego w którym pracuję i jednego dużego. Mamy w pracy przez to duże zamieszanie, to tak jakby się szło do nowej pracy, wszystko nowe i wszystko inne.
Codziennie wychodzę z pracy co najmniej godzinę później niż zawsze i nie mam już siły ani ochoty nawet patrzyć na komputer.
Druga sprawa: od zeszłej środy do niedzieli byliśmy na domku nad Dadajem z naszymi znajomymi (w czwartek i w piątek byłam zmuszona dojeżdżać do pracy i wracać nad Dadaj). Niestety nad jeziorem nie miałam ze sobą komputera, chociaż może to i lepiej bo bardzo odpoczęłam
Dietkowo bywało w tym okresie różnie ALE MIMO TO WAGA W DÓŁ !!!!!!!!
I z tego jestem najbardziej zadowolona.
Zrobiłam sobie mały bilans i wyszło na to że od kwietnia schudłam w sumie ponad 8kg co jest dla mnie ogromnym osiągnięciem.
Wielu moich znajomych zauważa różnicę co jest bardzo motywujące do dalszej walki z kilogramami.
Dziewczynki naprawdę trochę wytrwałości i samodyscypliny dają tyle przyjemności jak człowiek słyszy na swój temat same komplementy że inne problemy wydają się łatwiejsze do pokonania.
Wasza mocno zmotywowana Karolka....
zgrzeszyłam
<font color="#990066"><font size="3">Zgrzeszyłam dziś i to bardzo-zjadłam na obiad dorsza z puree ziemniaczym i suróweczkami, ale nie mogłam się powstrzymać kusił mnie już parę dni.<br>Teraz muszę zgubić zbędne kalorię więc po pracy wybieram się na mały wypad rowerowy z M.<br>Rowery kupiliśmy sobie rok temu w czerwcu ale jeszcze aniu razu na nich nie jeździliśmy ( jakoś nie było czasu, a jak był to ale zabrakło ochoty albo pogoda nie dopisła), więc ochrzcimy dziś nasze rowerki i przeprosimy ładnie za okropne zaniedbanie.<br><font color="#660000">Codziennie przeglądam wasze pamiętniki i nie mogę wyść ze zdumienia jak super sobie radzicie z pokonywaniem pokus i zwalczaniem zbędnej wagi.<br>Ja narazie staram się trzymać w moim postanowieniu i bardzo mi w nim pomagają wasze pamiętniki.<br>To naprawdę super sprawa że Vitalia dała nam takie super narzędzie do samodyscypliny ale również dzielenia się w nich naszymi codziennymi radościami i smutkami, bo czasem ciężko jest coś powiedzieć co nas boli a łatwiej to napisać i do tego mamy jeszcze pocieszenie od osób których nawet nie znamy, a jednak są nam bardzo bliskie.<br>Dość tych reflesji- lecę jeszcze troszkę popracować z za godzinkę do domu i na wyprawę.<br>Słoneczka...<br>KISSSSSSS.,...<br></font></font></font>
zdjęcie
Dziś tylko zdjęcie bo uczę się dodawać na nowo...
Buziaki
waga!!!!!!
<font size="3"><font color="#660000">Kochane jestem z siebie dumna. Już się martwiłam, że moja waga zatrzymała się na poziomie 65 kg i nie przekroczę nigdy tej liczy, a tu dziś rano bardzo miła niespodzianka... 64,3 KG !!!!! Hurrrrrrrrrrrraaaaaaaa. Jeszcze tylko jakieś 6kg i już będzie dobrze. Nawet wielu moich znajomych zauważyło poprawę. Naprawdę miło jest słyszeć, że wyglam dobrze, że dużo schudłam, że promienieje... <br>Uciekam trochę popracować, bo przed tym połączeniem banków mam dużo roboty...<br>Buziaczki Kochane.<br>Trzymam za was kciuki!!!!!<br></font></font>
dieta...
Witam Was Kochane.
Jestem z siebie dumna bo dzisiejszy dzień upłynął pod znakiem dietki i bez żadnych wpadek typu: łyczek coli lub małe co nieco między posiłkami...
Chciałabym wam serdecznie podziękować za wsparcie jakie mi dajecie w sprawie diety ale też jeżeli chodzi o to co dla mnie najważniejsze, czyli dzidziuś.
Narazie się trzymam, staram się nie myśleć o ciąży, tylko zajmuję się dietą i pracą.
Dziś nawet wybrałam się na działeczkę, choć w tygodniu raczej tam nie jeździmy bo jakoś brak na to czasu. Jednak dziś się zmobilizowałam, wsiadłam w moje małe autko i wyruszyłam bez mojego M. bo on coś tam grzebał przy swoim aucie.
Miałam co robić po sobotniej imprezce ze znajomymi na naszej działce. Przyjechała moja dawna koleżanka ze swoim mężem i dzieciaczkami, było bardzo przyjemnie, tym bardziej że dawno się nie widziałyśmy. W pewnym momencie po prostu nasze drogi się rozeszły, ona miała swoje życie, ja swoje.
Teraz jest fajnie powspominać stare czasy...
Uciekam kończyć kompocik z owocków zebranych na działeczce.
Buziaczki Kochane!!!!
Vitalia
Chyba ostatnio robię się monotematyczna... Oczywiście od jutra zaczyma kolejny raz nie wiem który to już powrót do diety... Tym razem jednak nie będę obiecywać ani sobie ani wam, że wytrwam-życie pokaże co będzie. Podwyższam sobię poprzeczkę chcem schudnąć deo 58kg a nie jak wcześniej zakładałam do 60kg, może to będzie dla mnie większą motywacją...<br>Jestem zaskoczona nowym wyglądem VITALII, trochę się jeszcze gubię w tym wszystkim ale z tego co widzę chyba zostało ułatwione dodawnaie zdjęć, co mnie osobiście bardzo cieszy.<br>Przez okres w którym jakoś zniknęłam z Vitalii, nic ciekawego w moim życiu się nie wydażyło.<br>Ciąży dalej brak, robiłam badania pod kątem tarczycy, jednak wszystko jest w pożądku. Narazie chyba odpuszę sobie trochę starania i wezmę się za swój wygląd. Muszę trochę odpuścić bo nie daję rady myśleć już o tym wszystkim. Może jak trochę odpuszczę to coś z tego wyjdzie.<br>Całuję was słonecznie z pracy...<br>Buziaczki.<br>Karolka<br>
...
I ZNÓW ZNIKNĘŁAM NA 3 TYGODNIE JAKOŚ NIE MIAŁAM CZASU NA PISANIE, CHOĆ WASZE PAMIĘTNIKI OGLĄDAŁAM PRAWIE CODZIENNIE.
Weekend spędziłam dość przyjemnie, a mianowicie byłam w Gdańsku na szkoleniu z pracy. Najprzyjemniejsze było to, że mój M pojechał ze mną i spędziliśmy miłe chwile. Pogoda też dopisała, więc dziś mam dobry humor i chyba nic nie jest w stanie mi go zepsuć.
Postaram się odezwać jeszcze w tym tygodniu, a tymczasem BUUUUUUziaczki dla was KOCHANE....
czerwiec
No i mamy czerwiec, drugiego powinnam osiągnąć swój cel w odchudzaniu ale niestety nie udało się. Trudno, będę walczyć dalej... Na pocieszenie dodaję zdjęcie tortu jaki zrobiłam dla mojej mamusi (powiem tylko że był pyszzzzznyyyyy....)
No w końcu nauczyłam się wklejać zdjęcia do pamiętnika... Jestem wielka... Hi hi...
A teraz trochę pomarudzę...
Jak wiecie staramy się z moim M. o dzidziusia, właśnie minął siódmy cykl naszych starań i niestety znów przyszła @@@@. Jestem załamana nie wiem co mam robić. Łapię się na tym, że jak widzę na ulicy dziewczyny w ciąży albo z dziećmi zaczynam zadawać sobie pytanie jak to jest że one mogą a ja nie...
Mam przez to wszystko strasznego doła, nie mogę skupić się na diecie, tydzień jest dobrze a potem znów się objadam bo uznaję że to wszystko i tak nie ma sensu. W pracy masakra bo łączymy się z innym bankiem i cały czas mamy teraz jakieś szkolenia, testy, a premii jak nie było tak nie ma...
Coraz częściej kłucimy się z M. o jakieś drobiazgi (chyba nie dajemy rady już z tym wszystkim), do tego jeszcze kłopoty finansowe, NIC TYLKO SIĘ CIESZYĆ....
W telewizji cały czas o tym, że 20 lat temu został obalony komunizm i niby że jest lepiej, ja tylko pytam dla kogo??? Chyba tylko dla tych na górze....
Pozdrawiam was KOCHANE, mam nadzieję że u was lepiej....
Buziaczki
Zabiję mojego M.
Zabiję mojego M. po prostu go zamorduję. Wiecie że ten .... wczoraj jak się ważyłam przycisnął nogą moją wagę!!!! Stąd ten dziwny pomiar.... Faceci to potrafią pocieszyć kobietę.
Dziś zrobiłam tort dla mojej kochanej mamusi, właśnie skończyłam mam nadzieję że wyjdzie pyszny i będzie zadowolona z niespodzianki.. Kupiłam tez dla niej taki piękny biało-złoty elegancki kubeczek, bardzo ładnie zapakowany w pudełeczko ze złotym materiałem w środku.
Miałam dziś jechać na noc na moją działeczkę ale niestety jest zimno i pada deszcz więc z działki nici...
Chciałam wam wkleić zdjęcie tortu ale coś mi komórka szaleje i nie mogę przesłać zdjęcia na komputer ;-( zwariuję zaraz z nią...
Pa pa
masakra....
Masakra, bo inaczej nie da się tego nazwać. Od wtorku w końcu stosuję dietę bo jakoś nie mogłam się pozbierać, pisałam że wracam i nic z tego nie wychodziło, no ale od wtorku ładnie i przepisowo, więc kupiłam dziś nową wagę bo moja od trzech tygodni nie działa więc nie zmieniałam paska bo nie mogłam się zważyć. No i wchodzę sobie w pracy na tą nową wagę (byłam tylko po śniadaniu) i co widzę? 66,4 kg- niby nie jest źle bo to znaczy że przez moje ostatnie szaleństwa i trzy tygodnie bez diety przytyłam tylko 90 dkg. Ale wchodzę na wagę wieczorem żeby pochwalić się M. moją nową wagą a tam: 70,1 kg !!!!!!!!
Czy to możliwe żeby przez parę godzin przytyć 4kg???? Mam nadzieję że ta waga jest jakaś walnięta.
No i przez to wszystko załapałam doła, nie wiem co mam robić i co myśleć....
Ale na pocieszenie, jutro będę robiła tort szwarcwaldzki na przyjazd mojej mamusi która ma dziś urodziny a w sobotę przyjeżdża do nas na parę dni z Niemiec. mam nadzieję że będzie zadowolona z prezentu, tylko nie wiem czy do bitej śmietany mam dodać żelatynę, a jak tak to w jakiej ilości na litr śmietanki kremówki ( będę robiła ten tort pierwszy raz w życiu, zresztą to będzie w ogóle mój pierwszy tort w życiu który sama robię).
Pomocy...
Pozdrawiam was cieplutko, chociaż za okien deszcz...
P.S. Nie potrafię wkleić zdjęcia do pamiętnika, jestem chyba jakaś niemądra...