dzisiejsze śniadanko: jogobella z musli:)
a co dalej to się okaże.....
kurcze, jak tak czytam Wasze pamiętniki to normalnie zazdrość mnie ściska, że niektóre z Was są już tak blisko celu.... a ja, dopiero zaczynam się rozgrzewać. Niby 12 kilo to całkiem sporo, ale mina rzednie gdy pomyślę że pozostało jeszcze 25.... Jestem taka zła na siebie czasami, że dopuściłam do takiego stanu rzeczy... Przecież nawet jeśli uda mi się kiedyś osiągnąć wymarzoną wagę, to moje ciało, skóra będą wyglądać fatalnie.... Zresztą same sobie wyobraźcie jak może wyglądać ciało kobiety która ze 110 kilo (waga do porodu) schudła do 60 kilo (pomarzyć można)..
..
no właśnie, na razie wyglądam jak ta w fioletowym (tzn Fiona), może kiedyś......
na razie się żegnam, zajrzę później.
zawsze z Kubusia Puchatka najbardziej lubiłam Prosiaczka, jest taki słodki:)