Wczoraj odwiedzilam kolezanke i zastalam taki oto widok.
On czyli maz rozlozony na kanapie popijajacy piwo.
Ona uwijajaca sie przy obiedzie zgrzana na maxa.
Usiadlam z nia w kuchni przy kawie.
I za chwile sie zaczelo!!!
Marta przynies piwo z lodowki!!!
Marta kiedy bedzie obiad glodny jestem!!!
Marta koszulke poplamilem,jest jakas czysta w szafie?
Normalnie nie dalo sie porozmawiac bo co chwile z pokoju obok dolatywaly jakies zadania.
W koncu nie wytrzymalam i zaproponowalam kolezance spacer po obiedzie.
Myslalam ze wyrwe ja od tego "dupka"i porozmawiamy spokojnie.
Dupek jak uslyszal o spacerze to nawet sie ucieszyl.
Okazalo sie ze moze isc ale do Tesco po warzywa na salatke bo on ma ochote na jutro do pracy.
I moze jeszcze piwa mu dokupi bo mu sie konczy.
Nie moglam uwierzyc w to co widze.
Gdy wyszlysmy z domu,spytalam ja delikatnie jak ona to wszystko wytrzymuje.
Popatrzyla na mnie smutno tlumaczac sie ze ona teraz nie ma pracy a on utrzymuje caly dom.Poza tym sa malzenstwem juz 20 lat i ona sie do tego przyzwyczaila.
Smutno mi sie zrobilo bo lubie ja bardzo znamy sie jeszcze z Liceum.
Kiedys wesola dziewczyna,dzis przygaszona i smutna:(
Zapragnelam wrocic do domu gdzie czekal na mnie moj maz.
W domu pachnialo swiezo upieczonym chlebem i ogorki juz sie kisily w sloikach.
A w wazonie czekal na mnie bukiet pieknych roz.
Okazalo sie ze to 11 rocznica naszego poznania.
Kurcze glupio mi sie zrobilo bo calkiem o tym zapomnialam.
Ale dzisiaj mam wolne i przygotuje jakas niespodzianke.