Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

"Każdy ma swój własny Mount Everest, dla którego zdobycia pojawił się na ziemi." Hugh Macleod Moim jest osiagniecie mojej wymarzonej wagi, zdrowe odzywianie, wysportowane cialo!! I na pewno dam rade to wszystko osiagnac!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25015
Komentarzy: 135
Założony: 22 stycznia 2012
Ostatni wpis: 7 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
chudykogucik

kobieta, 43 lat,

163 cm, 76.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

I nareszcie mam urlop, i to porzadny nawet, bo do pracy ide dopiero 16 wrzesnia!! Tak wiec jutro wyjezdzamy, nie wiem czy bede miec czas na pisanie lub czytanie wpisow, zamelduje sie najpozniej 15 wrzesnia jak juz wrocimy.
Waga stoi w miejscu, cemtymery troszeczke spadly, mam nadzieje, ze uda mi sie nie przytyc a przynajmniej zachowac wage... Sport bedzie na pewno! 
Do zobaczenia!!

15 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Nie pisalam juz chyba z tydzien, jakos nie ma o czym, jestem srednio zdeprymowana, bo niby cwicze codziennie, ale co z tego jak zre bez opamietania... I nie umiem sie jakos powstrzymac, chce mi sie slodkiego i najlepiej kupnego zarcia, nawet mi sie nie chce zdrowo i niskokalorycznie gotowac. Przez to dziadowskie jedzenie jestem wiecznie glodna, moglabym caly dzien tylko wcinac...
I nawet to ze cwicze codziennie nic mi raczej nie da, jak sie dalej bede tak obzerac...
W nastepna srode jedziemy na urlop, wracamy dopiero 15 wrzesnia, jedziemy pod namiot do Francji, na pewno bedzie super tylko pojawia sie pytanie: jak i co i gdzie ja mam cwiczyc? No niby moglabym biegac, ale po nieznanym terenie jakos dziwnie, a Chodakowska ktora teraz codzinnie robie to raczej na polu namiotowym chyba nie bardzo...
I ten cholerny alkohol!! Napewno bedzie go duzo, cholera...
Dzisiaj zrobilam 30 minut Killera i 35 minut Trenningu z gwiazdami plus 2 razy 5 minut rozgrzewki. Czyli nie jest zle. Jutro 40-50 min jogging plus Skalpel 1 albo 2.
Mam nadzieje, ze wezme sie jutro w garsc i zaczne normalnie jesc, a nie same dziadostwa...
Menu na jutro: S. musli z jogurtem i owocami, O. ziemniaki z marchewka, jajko sadzone, K. fasolka szparagowa z maslem i bulka tarta, parowka.
Mysle ze jak sie tego bede trzymac przez nastepny tydzien to moj zoladek sie znowu zmniejszy i powroce do normalnosci.
Zbieram sie powoli idziemy do kina na Elysium, mam nadzieje, ze bedzie dobry.
Ppapa

9 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

Podsumowanie dnia:

Cwiczenia: 50 min jogging

Rower 2km do pracy

A oto moja trasa, ktora prawie zawsze biegam:

Wiener Prater

I jeszcze jedno:

Wiener Prater

Pieknie, prawda?

Jedzenie:

S: müsli z jogurtem activia i jezynami (3 lyzki platkow, 1 lyzka blonnika, 1 lyzka siemia lnianego, gastka orzechow wloskich)

O: makaron ciemny pelnoziarnisty z cukinia i szynka w sosie z ramy cremefine

K: no wlasnie jeszcze nie wiem, po tym makaronie jestem pelna jak nie wiem, moze tylko troche owocow? Dzisiaj nocka, wiec cos musze zjesc na pewno i to juz za niedlugo, bo potem dostane wilczego glodu po polnocy...

Poza tym upal trzyma dalej, rano bylo tylko troche chlodniej, dlatego bylam biegac. Jutro zobaczymy jak sie bede czula po nocce, ale Skalpel zrobie na 100 %.

Dobranoc. Ide troche popracowac :)

 

7 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Znowu waze ponad 70 kg, wystarczy sobie pare dnie pofolgowac i juz jest masakra... 
Wracam znowu do wysilku fizycznego, nic mi innego nie pozostaje...
Dieta tak sobie, jak sie zawezme to i ja trzymam, ale te ostatnie pare dni to troche za duzo bylo wszystkiego, dlatego waga zaraz do gory.
Dzisiaj zrobilam Skalpel po raz pierwszy po bardzo dlugiej przerwie, prawie nic sie nie spocilam, chyba musze jutro zaczac cos ciezszego Killera albo Turbo moze... 
Do biegania nie umiem sie jakos teraz zmotywowac, za goraco jest, za dwa tygodniu mam urlop i dlatego mam strasznie duzo dyzurow i nie chce mi sie wstawac super wczesnie by isc pobiegac, o 7 rano jest juz ponad 25 stopni, nie wiem chyba o 5 bym musiala wstac...

Jedzenie:
S: jajecznica z 2 malych jajek, 2 kromki chleba zytniego, 4 ogorki kiszone
O: ziemniaki z pietruszka, fasolka szparagowa z bulka tarta, szpinak z feta, mieso z kurczaka z parowaru.
K: Salatka z pomidora, ogorka zielonego, zielonej cebulki z serem feta, bez dresinngu

Alkohol:
3 lyki piwa ;)

Cwiczenia:
- Skalpel

Jutro dyzur, wiec nie wiem czy cos bedzie z treningiem poza oczywiscie jazda na rowerze do pracy i z powrotem, postaram sie przynajmniej znowu Skalpela zrobic.
No to dobranoc!
 

27 lipca 2013 , Komentarze (4)

Probowalam przez te dwa wolne dni troche zredukowac moje jedzenie, wyszlo srednio. Wczoraj nie bylo wlasciwie problemu bo wstalam dopiero o 13, wiec lacznie zjadlam moze z 700 kcal, ale dzisiaj juz o 7 sie obudzilam, strasznie dlugi byl ten dzien i ciezko bylo mi wytrzymac. Tzn. zjadlam 1300 kcal wiec tragedii nie ma, ale chcialam juz nie jesc tej cholernej kolacji... 

S: 2 kromki chleba zytniego z ogorkiem zielonym, pomidorem i kielkami rzodkiewki, 2 jajka na twardo
O: 1 papryka zapiekana, nadziewana kasza jeczmienna i piersia z indyka, upieczona w piekarniku z musem pomidorowym
P: jogurt 0% z 1 lyzka blonnika i 1 lyzka siemia lnianego, brzoskwinia
I kolacja, ktorej wlasciwie nie mialam w planach: 2 kromki chleba zytniego z hummusem i kielkami rzodkiewki, kabanos z kurczaka (mniam, przywiozlam sobie je z Polski, tutaj takich pysznych to nie ma), pol papryki i ogorek zielony
A to wszystko zagryzlam 4 kostkami czekolady...

Jutro moze wymienie kolacje z podwieczorkiem, moze jak zjem kolo 18 cos bardziej konkretnego to juz mi sie nie bedzie pozniej nic chcialo.
Jak juz wspominalam jutro dyzur, 12 godzin, w poniedzialek i we wtorek tez dniowki, troche hardcore, no ale co zrobic. Dlatego nic nie bedzie z jakichkolwiek cwiczen, poza rowerem do pracy i z pracy, dlatego dzisiaj jeszcze sobie odpuscilam. Wiem wiem co powiecie, trzeba bylo ruszyc dupsko z kanapy i cokolwiek zrobic, ale naprawde mi sie nie chcialo; na swoja obrone powiem tylko, ze wyprasowalam gigantyczna gore prania 

Odezwe sie chyba dopiero w srode, jak juz mi te trzy dniowki mina i jeszcze bede zyla... 

26 lipca 2013 , Komentarze (2)

KURDE!!

Wiedzialam, ze tak bedzie!! Mowilam, ze wyjazd do Polski to nic dobrego ze soba nie przyniesie!! Caly tydzien tylko piwko, biale buleczki, czekoladka, zero biegow, zero ruszania sie jakiegokolwiek chyba ze na piwo... Masakra jakas...

Jeszcze sie nie zwazylam, wrocilam dopiero po poludniu a teraz juz siedze na nocce, zwaze sie jutro jak wstane.

Kurde, nawet moja mama wazy nmiej niz ja...

AAAAAAAAAhhhhhhhhhhhhh

Szkoda gadac, nawet nie mam takiej strasznej zalamki jak myslalam, chyba jutro jak stane na wage to sie pochlastam, ale narazie mam plan co do mojego dalszego odchudzania, ale o moim planie dopiero w przyszlym tygodniu, jak juz go wyprobuje przez te pare dni!

Tak wiec ide dalej pracowac ;) i dobranoc i do jutra!!

 

18 lipca 2013 , Komentarze (2)

Przepiekna pogoda, juz rano bylo 25 stopni, wiec raczej mozna spodziewac sie wiecej!
Znowu godzina biegow zaliczona, pol kilo mniej na wadze, jest super!
Jedzenie na dzis:
S: müsli (3 lyzki platkow, 1 lyzka siemia lnianego, maliny i jerzyny) ze szklanka mleka 0,5% tluszczu
O: salata z serem feta, pomidorem, ogorkiem, cebula i slodkim dresingiem (miod, sos sojowy, woda, olej)
K: curry z tofu i zielonymi warzywami, ryz basmati
Taki jest plan, mam nadzieje, ze go dotrzymam, bedzie chyba ciezko, bo mam nocke, a na nocce chce sie jesc...
Skoro tak piekna pogoda to lece sie opalac!
A jutro do Polski, ciekawe jak bedzie moja waga wygladac po powrocie...

14 lipca 2013 , Komentarze (2)

Nie ma jeszcze poludnia a ja mam juz 62 minuty(!!!) biegow zaliczone! HA!! Niezle, co? 8 kilometrow mi zeszlo, jakos swietnie sie dzis bieglo, lekki wiaterek, nie za goraco, swietnie!
A teraz to pelny relaks!! Chyba ze mnie jeszcze na prasowanie wezmie, haha...
Przemilej niedzieli zycze wszystkim!!

13 lipca 2013 , Komentarze (2)

Tak, krotko mowiac, polenilam sie na calego, po nocce polozylam sie o 8 rano dopiero spac, wstalam o 13 i oprocz zrobienia jednego prania nie robilam kompletnie nic... Mily dzien, potrzeba raz na jakis czas odpoczynku.
Jedzenie tak sobie, znowu zbyt duzo bialego chleba, nawet kotlet sie znalazl na talerzu, ale nic to!! jutro bieganie od samego rana i tylko müsli i salata bo wieczorem pogrilujemy troche!!
Waga odrobine spadla, jest te 70 kg, mam nadzieje, ze je utrzymam i moze troche jeszcze zgubie!!
Jade do Polski w przyszlym tygodniu, ciesze sie juz strasznie, znowu dlugo mnie nie bylo. A jak narazie to jeden dyzur za drugim, koszmar jakis...
Lece czytac dalej (Jo Nesbo - rewelacja!!!) i dalej leniuchowac!

9 lipca 2013 , Komentarze (2)

Stwierdzilam, ze trzeba by cos napisac, jakies pare slow, bo pomyslicie jeszcze, ze zrezygnowalam z mojej walki o lepsza mnie...
Tak wiec NIE zrezygnowalam, alkoholu nie ruszam, diete trzymam tak sobie, ale co najwazniejsze jestem super aktywna!! Biegam dosyc czesto, jezdze na rowerze i zamiast sie wozic autem staram sie isc na piechote...
Dzisiaj waga w dol: 70,4 kg, ale to chyba dlatego, ze wczoraj marnie jadlam i jeszcze marniej pilam, w ten upal bylismy na rowerze wypilam moze z litr wody, kurcze, jakos sie przeliczylam, ze mi to starczy...
Dzisiaj na cale szczescie mam wolne, trzeba sie troche poopalac, podladowac akumulatory ;)
Co do diety: odkrylam pedy bambusa i soji na nowo!! Cos przepysznego, robie z nich rewelacylna salatke, sa po prostu swietne do wszystkiego!! Tak wiec opycham sie pedami!
No pedze, czas na troche biegow, rano lubie najbardziej, bo jest chlodno, czlowiek sie tak nie meczy!


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.