Witajcie, właśnie jestem w trakcie nauki na ostatni egzamin w tej sesji. Mam nadzieję, że uda mi się ją skonczyć jutro i mieć z głowy.
Dzisiaj wstałam rano (11), poćwiczyłam, zjadłam śniadanie i miałam się uczyć, ale zaczęłam rozmowę ze współlokatorami, potem sprzątałam (jak klasyczny student w sesji) i tak minął cały dzień. Teraz też się uczę... więc piszę tego posta haha.
Przeglądałam sobie Wasze pamiętniki. Zauważyłam jedną mega głupotkę którą robicie. GŁODÓWKA. Otóż macie przed sobą właśnie osobę, która przetestowała na sobie wszystko. Zaczynałam się odchudzać mając 10 (!!!!) lat. Od tego czasu przeszłam przez wszystko. Dukan, dieta plaż, racjonalne żywienie (tak mi się wydawało) i wspomniane GŁODÓWKI.
Proszę Was kochane nie popełniajcie moich błędów.
Jak można zauważyć na dodanych przeze mnie zdjęciach (2 posty niżej) nie wyglądam na swoją wagę. Dlaczego?
Otóż jest to efekt wiecznych diet. Cały tłuszcz w moim organizmie się "ZBIŁ". i teraz jestem jedną wielką bryłą. Przez to właśnie, tak trudno mi to ruszyć. Osoby mające np. fałdki tłuszczu na brzuszku łatwiej i szybciej tracą na wadze gdy zaczną się odchudzać.
Od zawsze uważałam się za EWENEMENT - " tyle się odchudzam i nic- pewnie jest coś ze mną nie tak , jestem inna wszystkim się udaje a mnie nie".
Na szczęście poszłam po rozum do głowy i porzuciłam wszystkie dziwne praktyki, jednocześnie godząć się ze stwierdzniami :
1) na słodyczach NIE SCHUDNIESZ
2) bez ruchu EFEKTY BĘDĄ MIZERNE
3) regularność posiłów to podstawa
4) UWIERZ W SIEBIE -> zdanie klucz
kochane trzymam za Was kciuki, za siebie TEŻ, bo kto ma we mnie wierzyć jak nie ja sama??