Witajcie,
nie było mnie tydzień, ale już jestem...
w zeszłą niedziele byliśmy na dożynkach u rodziców
fajnie nawet było, trochę się odstresowałam..
a Mikoś szalał... ojej.. był szał w dmuchawcu z kulkami..
a jak na parkiecie wywijał.. byłam w szoku... szalał jak na dopingu...
ja z Mikosiem zasialiśmy już u moich rodziców, bo ja cały tydzień pracowałam..
najpierw trzy dni u Brata, a potem na śmieci biurowe..
ale czasami trzeba trochę budżet połatać.. szczególnie, że tyle wydatków..
ja nie wiem jak i gdzie ta kasa się rozchodzi..
wróciłam w piątek wieczorem,
ale już mi się nie chciało kompa włączać, a telefon zamula znów..
na szczęście od stycznia będziemy mieć już światłowód u siebie..
więc powinno nie być problemu..
wczoraj uśpiłam wieczorem Malucha, dokończyłam akcję "papryka" - tzn. zagotowywałam paprykę konserwową i leczo,
a po kąpieli zrobiłam pół wpisu
i moje Dziecię obudziło się z takim płaczem i krzykiem jak nigdy,
nie umiałam go ogarnąć przez pół godziny..
Biedaczek miał 37,5 st i nabawił się kataru,
który nie dawał mu spać...
noc należy raczej do tych kiepskich...
teraz śpi... tylko jak długo z tym katarem??
pogoda całkiem fajna na spacer, a my dziś będziemy się kisić w domu...
no i ze wtorkowego szczepienia też nici... grr....
a tak co poza tym u nas?
Mikoś przez tydzień dał Babci popalić.. biedna moja...
ale przynajmniej wiedzą, że nie jest to takie łapu capu..
Mama się sama zdziwiła faktem, że sama wychowała troje dzieci..
u nas plaga komarów... jak nie było ich przez całe wakacje teraz jest masakra.. biegam wieczorami po domu z elektryczną łapką na robaki..
nie wiem jak te gady wchodzą.. okna które mamy otwarte to te w których mamy porządne siatki na owady, więc jak one włażą?
Miki pogryziony rączki, główkę, nawet brzuszek..
macie jakiś pomysł na łagodzenie po ukąszeniu,
bo Miki ma uczulenie na fenistil...
nie wiem jak to jest, ale z każdym miesiącem mojego małżeństwa mam wrażenie, że mam dwoje dzieci, a nie męża...
nie było nas tydzień a szanowny Pan I. w domu nie zrobił nic !!!
nawet naszego pomidorka koktajlowego (który jeszcze jest zielony i owocuje) mu się podlać nie chciało... po prostu nic tylko się załamać..
a wczoraj zamiast mi pomóc to wymyślił sobie, że na ryby na nockę pojedzie..
a ja z 5 kg papryki, 2 kg pomidorów zostałam...
a on posiedział z Małym 2 godzinki,
narobili takiego bałaganu, że jeszcze musiałam po nich sprzątać..
bo Tatuś nie raczy nawet po sobie posprzątać..
masakra... dobra wyżaliłam się trochę..
Kochaniutkie udanej niedzieli życzę...
sylwcia1704
17 września 2014, 11:13Oj znam ten ból z dodatkowym dzieckiem aż za dobrze brrrrr współczuję...pogadaj z Nim porządnie ale Ty mu zrób bałagan i poczekaj heh....co do kasy to mam podobnie...niby jest ale jakby jej nie było...ciągle coś a już wrzesień to studnia bez dna ;( a Miki coraz fajniejszy zbój się robi haha ;) pozdrawiam i cierpliwości do dzieci życzę ;)
Ellfick
18 września 2014, 23:15wiesz myślałam, że ja jestem cierpliwa... ale czasami to mnie już szlag trafia, bo mam wrażenie, że w naszym domu to tylko ja jestem dorosła...mimo, że mąż o 8 lat starszy... buziaczki
OnceAgain
15 września 2014, 08:47Mam nadzieję że katarek szybko mu minie i pozbędziesz się jednego problemu. Kochana a może pogadaj z mężem i powiedz mu że nie dasz sobie na dłuższą radę rady sama. Ciekawe co on by powiedział jak Ty byś wychodziła po nocach na ryby i go zostawiała z tym wszystkim? Widzę że silna z Ciebie babka ale każdy ma swoje granice. Buziaki ;*
Ellfick
15 września 2014, 23:01a nie ma z tym moim mężem.. szkoda nerw... dzięki za wsparcie :D
naja24
14 września 2014, 16:54No tak kasa to się rozchodzi jak woda, a co do małego to kup mu maść pulmex udrożnia nosek super , smaruje się na klatkę piersiową a jak nie ma potrzeby to na ubranko troszkę , a ze spacerków z powodu katarku nie rezygnuj no chyba że mały ma gorączkę, zdrówka życzę maluszkowi :)
Ellfick
14 września 2014, 23:20dzięki za podpowiedź... temperatura oscyluje 37 - 37,5 zależnie od pory dnia..