Wczoraj wszamane 1928 kcal i wypite 3 litry. Zdjęć nie ma bo po nocce miałam rozwalony dzień i nie miałam do tego głowy, grunt że się dzielnie trzymałam. Dla pozostałej części rodzinki zrobiłam wczoraj gołąbki i skusiłam się na tylko jednego małego a uwielbiam. Tym sposobem będą jeszcze na jutro 😀😀.
Dzisiaj na śniadanie zjadłam bułkę fitness z sałatą, wędliną i serem pleśniowym.
Na drugie płatki musli z mlekiem i mandarynki.
Obiad to makaron z kurczakiem, ciecierzycą i szpinakiem.
Na kolację nie miałam ochoty zjadłam z rozsądku znów musli z mlekiem.
Ogółem 1859 kcal, mniej niż zwykle. Wypite 3 litry.
Na dzień dzisiejszy czuję że chce i dam radę, pytanie jak długo to będzie trwać? Od 7 stycznia trzymam sie dzielnie nic mnie nie kusi, nie korci. W głowie kołuje pytanie czemu ciągle się poddaję i rezygnuję, kiedy świadomie wiem, że lżejsza mam więcej energii i lepiej się czuję. Po świętach czułam się fatalnie, dłonie i stopy ciągle spuchnięte i odrętwiałe, brak energii, ciężko się oddychało. Zaczęłam sie zastanawiać nad poradą lekarską i badaniami, ale przecież czasu brak. 6 stycznia powiedziałam : KONIEC - DOŚĆ!!! Wystarczyły 3 dni zdrowszego, lżejszego jedzenia i wypijane płyny. Opuchlizna zeszła, dostałam energii. Mam więcej siły i ochoty chociażby na prace domowe. Chce mi się posprzątać a nie tylko spacerować do kuchni i przesiadać się z kanapy na kanapę. Mam nadzieję że rozsądek nie pozwoli mi wrócić do złych nawyków, wiem że będzie to bardzo trudne, ale w tym momencie swego życia bardzo tego potrzebuję i chcę.