Od 15 marca jestem na diecie i trzymam się planu. Rzuciłam węglowodanowe zapychacze i słodycze. Nie jem chleba, makaronu, kasz i mącznych dań. Węglowodany tyle co w warzywach, nabiale i owocach. Owoców nie jem dużo, najczęściej jabłka. Jestem na diecie nieco ponad tydzień. W pierwszym tygodniu - piątkowe ważenie - ubyło 1,7 kg. Widać, że to był szok dla organizmu.
Wczoraj, przy niedzieli, miałam ochotę na deser. Zrobiłam krem z mascarpone i kremówki z erytrolem, polewkę czekoladową z masła, kakao, erytrolu i odrobiny mleka, do tego mandarynka i kilka sztuk suszonych owoców (tak na posypanie, symbolicznie). Zjadłam dwie porcje. Myślę sobie, będzie wzrost, a tu nie... ważę się rano i nawet niewielki spadek. Wiem, że na początku łatwiej się chudnie.
Kolejne oficjalne wrażenie w piątek. Ciekawe jaki będzie wynik.