Tak moje kochane dziewczynki czuję się właśnie tak jak na załączony obrazku. Nie to, że pojadłam tylko, że od poniedziałku na posiedzeniu w wc jeszcze nie byłam i pękam w szwach. Kurcze kiedy mi się te cholerne zaparcia skończą. Teraz najchętniej bym się senesu najadła, ale nie co znów będę umierać weekend.
No tyle marudzenia. Dietkowo grzeczna jestem, nie dałam się skusić nawet na michałki w białej czekoladzie które odkryłam dziś rano na biurku w pracy. Żeby nie korciły szybko je rozdałam :-) A więc zjedzone :
- 2 deski z miodem + kawa- 150 kcal
- pół grahamki z jajkiem sadzonym, 2 paluszkami surimi pomidorem i ogórkiem - 300 kcal
Big kawa z mlekiem - 50 kcal
sałatka z serkiem wiejskim i warzywami+ szynka- 300 kcal
razem 850 kcal na chwilę obecną.
Teraz idę tyłkiem poruszać. Dziś dla odmiany Skalpel i inne wygibasy- może w końcu choć raz zakwasy będą, bo tam mam poczucie, że nie ćwiczę.
edit I
Gimnastyka na dziś zaliczona wykonane :
- skalpel z Ewą
- 15 min bieg w miejscu ( oglądając TOP Model - chude mendy)
- 5 min agrafka
- 50 podnoszeń nóg na dolne mięśnie brzucha
teraz prysznic i masowanko bańką przy filmie przyjaciółki, a i M kupił mi wino vermut więc pewnie trochę kcal dowalę jeszcze :-)