Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem, ale nie czuję się ze sobą dobrze i postanowiłam coś zrobić:) Może później będę bardziej wylewna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5645
Komentarzy: 45
Założony: 26 grudnia 2007
Ostatni wpis: 6 sierpnia 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
magda9292

kobieta, 51 lat, Poznań

165 cm, 106.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

siedzę sobie na moim pobojowisku domowym, wśród worków z książkami, wiaderek z farbą i takich tam różnych akcesoriów nieodłącznie związanych z malowaniem.
Fachowców mam ..hm.. no mam
Dzis jeden nie przyszedł, bo miał wizytę u lekarza. Drugiemu szło średnio, wciąż napotykał na problemy. Byłam bliska obłedu. Najpierw marudziłam, potem niemal ryczałam, a co zadziałało... podkradlam pomysl Julie Deply z filmu "Przed północą" ( na marginesie genialne dzieło), zaczęłam mówić mu "ale jest pan dzielny dziś", "no pięknie panu idzie", "kto, jeśli nie pan"... no i to działa, chichotał i malował do zmierzchu, a wczoraj wyszedł po 17.00. Faceci bywają prości w obsłudze. Nie wszyscy jednak kurczę, czasem ci, na których nam najbardziej zależy nie są.
No ale i tak końca malowania wciąż nie widać.

A ja sprzątam, wynoszę, myję, przestawiam, wszystko, by się ruszać i spalać
I widziałam dziś, że są efekty, ale poczekam do czwartkowego dnia ważenia.

5 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Kiedys był taki świetny kawałek Kobranocki: "Piszę do Ciebie list z pola boju", ale to było wtedy jak żyły dinozaury ale tak mi się nuci on dziś...

zaczynam remont, tzn malowanie, ale już dwa dni wynoszę, przynoszę, przestawiam, wycieram, chowam, zwijam, wyrzucam... ilość zgromadzonych rzeczy rożnego typu naprawdę poraża. No a dziś wkraczają malarze. Oby szybko.
Także teraz trzy, cztery  dni ćwiczę w ten sposób. I już po dwóch dniach przygotowań wiem, że to są naprawdę intensywne ćwiczenia fizyczne

A wagowo dziś 94 się pojawiło, więc chyba niebawem mogę zacząć nawoływania ósemki. Na razie jeszcze nieśmiałe nawoływania, ale w przyszłym tygodniu już będę pokrzywkiwać, by się pojawiła

1 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Dzielna jestem wciąż, wpadek brak. Czasem coś z godzinami nie wyjdzie, ale staram się bardzo.
Po zastoju coś tam ruszyło, to cieszy. Może być co dzień malutko, ale żeby choć troszkę mniej, to jednak ewidentnie dodaje skrzydeł do działania:)
Wciąż obiadowym hitem risotto z pęczaku i nadal mi się nie nudzi, niebywałe. Gotuję nawet na 3 dni, zależy jaka porcja kurczakowych piersi się trafi.
Od jutra znów upały, ale może się "wytopi" więcej tłuszczu wtedy

25 lipca 2013 , Skomentuj

jak mnie wkurza ten tytuł, którym trzeba zacząć... co ja mam dać? mądre zdanie? kwintesencję tego, co będzie poniżej? zabawną grę słów? stresuje mnie to cholerstwo na początku i tyle! A ominąć nie można.

Waga moja spadła, tzn doszła do tego, co było wcześniej, bo kilka dni podskoczyło. Choć jestem karna jak wzorowa uczennica. Dostałam okres, może powód. Ja z okresem mam cuda, bo mam wkładkę. Już drugą. Przy pierwszej okresu nie miałam, co normalne podobno. Przy drugiej miałam niestety. Teraz poszłam do ginekologa, była zdziwiona, że jednak go mam i nie wiem, czy to jej gadanie, czy mi tak "wymieszała w środku", że nie przyszedł, gdy miał być. No ale jest, z duuuużym opóźnieniem.
Może więc na niego zrzucić zastój i małe skoki wagi w górę, nie wiem. Czegoś się chcę uchwycić, bo lubiłam (jak pewnie każdy) choć deko mniej widzieć hehehehe

Kicia pisze "sprawdź wymiary". No kurczę, czekam aż pewien osobnik wyjdzie z domu, bo mi się tu kręci i będę mierzyć.

Wstałam późno dość, wciagnęłam pól grahamki, bo napisali, by zjeść małą, a ja chyba miałam taką normalną, a nie małą. No więc te pól grahamki z chudą szynką i szklankę kefiru. Każą jeszcze jabłko, ale ja już po kawie, jeszcze mam kubek zielonej herbaty i na to jabłko już nie mam miejsca. Choć powiedziałam sobie, że będę jeść jak napisali, bo może jak jem mniej, to coś nie działa i dlatego ta waga stoi. Bo w zeszłym tygodniu jadłam mniej niż napisane, zazwyczaj pomijałam soki różne, czasem owoce, albo jak kazali zjeść dwa kiwi, to jadlam jedno. Marudzę heheh czasem mi się włącza tryb marudzenia, wiem. Ale ja tak sama przed sobą, na zewnątrz niekoniecznie, a jak tak piszę, to jakbym gadała sama z sobą
No dobra, zjem to jabłko, mam jedno malutkie. Niech będzie jak pani dietetyk wymyśliła.


Kupiłam hula hop, tzn to sie nazywa teraz "obręcz treningowa" bodajże I pamiętając chwile z dzieciństwa, ruszyłam ochoczo do boju, a tu dupa, to nie jest takie proste, ale już idzie mi lepiej. Lepiej oznacza, że nie spada po sekundzie hehehhe Osobnik kręcący się po domu stwierdził, że jest ciężkie i rzeczywiście trudno, bo się na początku podłamałam. Zaufałam mu, zna się chyba na sporcie, stawia te swoje złote puchary, na których gromadzi się kurz. No i kręcę, spada, kręcę, spada. Ale pot leci, więc samo schylanie się, by podnieść to dobre ćwiczenie


23 lipca 2013 , Komentarze (4)

No ani drgnie ta waga od kilku dni, a grzeszków nie ma, no i ruszam się. Dzis znów 10 km na rowerze w pełnym słońcu. Jeszcze hula hopem pokręce troszkę. Jestem dzielna i konsekwentna, a tu dupa no.

Nie jestem jakimś znawcą tematu, ale mam wrażenie ze na tym IGpro je się mało warzyw, a wszędzie dudnią, że to podstawa. Dzis pochłonęłam na obiad zalegające w zamrażalniku warzywa na patelnię, jakieś z lubczykiem. Nie było w diecie, ale nie miałam produktów na obiad, a dzień ułożył się tak, że nie miałam kiedy do sklepu po mięcho. No a w owym IGpro to czasem kalarepa, czasem marchewki trochę, pomidor, ale warzywa zupelnie nie są dominujące. Takie to mnie laika wątpliwości naszły. Pewnie przez ten brak spadku no!

W czwartek mam ważenie, choć ja oczywiście biegam na wagę co dzień mam nadzieję, ze do tego czwartku ruszę do przodu, a może do tyłu kurczę. Można ruszyć do tyłu? Cofnąć się do przodu nie można, ale ruszyć do tyłu... mam z głową, wiem heheh

18 lipca 2013 , Komentarze (2)

Walczę, walczę, bez porażek. Aż się sama dziwię. Dziś spędziłam kilka godzin w kuchni mieszając różne smaczne rzeczy... NIE DLA MNIE. I nic nie skusiło jakoś bardzo, smakowałam minimalne ilości, sprawdzając poziom doprawienia, ale nic poza tym. Nawet przy deserze zero emocji, zjadłam jedną malinę, gdy robiłam, bo mi się rozdusiła w palcach. W ogóle nie mam potrzeby jedzenia słodyczy. Przedziwne.

Na obiad był brązowy ryż z brokułami i piersią. Całkiem dobry. Mam na jutro, bo zawsze robię na dwa razy, żeby wciąż nie dłubać przy garach.

Waga spada, choć powolutku. Ale minął miesiąc i dwa dni, a ja mam mniej 8 kg i troszkę. Gdy sobie tak pomnożyć 8 x 2 miesiące= 16 kg, 8 x 3 miesiące=24 kg...itd Ale to już taka przyszłość, że nawet nie umiem sobie wyobrazić.

Powodzenia życzę sobie i innym!

15 lipca 2013 , Komentarze (1)

Byłam na Castle Party w Bolkowie. Genialna sprawa, ileż fajnych ludzi w jednym miejscu, a jaka muzyka... Lacrimosa na żywo miażdży!
Dieta niezachowana. Nie jadlam duzo, no ale inaczej i zupełnie w dziwnych godzinach. No i piwko. Nie lubię go specjalnie, ale na takich eventach tylko ono możliwe. Wczoraj jednak juz w domu, zgodnie z zasadami i strat nie ma, no ale nie ma spadku tez.

Dziś juz po sniadaniu, kalarepa i musli pochłonięte. Bez soczku z rozpiski, ale go nie mam w domu. No i wracamy do rowerowych potów znów. Pogoda idealna widzę, bez upałów, ale i bez deszczu.
Walczę więc dalej.

9 lipca 2013 , Skomentuj

Sąsiad nade mną ma remont. Wierci. Online niemal. Uciekam jak mogę z domu. Koszmar.

Trwam wciąż bez potknięć, czasem godzinowo nie jest idealnie jedynie. Ale waga nie jest już tak łaskawa jak w początkach. Wiem, ze normalne to, ale mimo wszystko, gdy co dzień było mniej, czlowiekowi rosły skrzydła. A teraz zaczyna się sprawdzian konsekwencji i samozaparcia. Obym przetrwała.

Zepsuła mi się bieżnia, muszę wezwać mądrego kogoś. Weszłam wczoraj z zapałem na nią, włączyłam ..3...2...1.. no i nie ruszyła Ale ja staram się ruszać, jeszcze działam jako tako


6 lipca 2013 , Komentarze (1)

Waga ani drgnie, niewdzięczna. A nie miałam wpadek, no oblizałam palec brudny od bitej śmietany, ale to była mikroskopijna ilość przecież.. oj wredna małpa ta waga!
Dzis ją przegonię! Pęczakiem. Umieszałam wczoraj pęczak znów, tzn risotto z pęczaku. Dwa dni je zdradziłam. Na rzecz łososia, który - jak mawia ktoś, kogo lubię - dupy nie urywał. Wczoraj na rzecz kasza jaglanej z suszonymi owocami, która smaczna była, no ale risotto z pęczaku to coś co dobre, co syci na bardzo długo. Polecam wszystkim.

Jutro bedzie zakończony 3 tydzien diety IGpro. Ubytek 6 kg. To chyba w porządku, przynajmniej wyprzedziłam to, co zakładali, bo mi się kalendarz zmienił, ze już nie koniec stycznia będzie 75 kg, tylko początek grudnia. To był chyba dobry wybór, choć nie dokonałam głębokiej analizy. Zachowałam się jak bezrozumny konsument, który zobaczył migający napis NOWOŚC i rzucił się, by kupić Ale proponują mi jedzenie naprawdę smaczne i tak naprawdę nie zaliczyłam jeszcze poważnego spadku motywacji.
Będzie dobrze, musi być dobrze.
Pięknej soboty życzę!

4 lipca 2013 , Komentarze (1)

No dobra, dobra, wiem, ze przesadziłam, w tytule... ale chwilę się tak poczułam, tak 3 sekundy, moze 5 Już wracam do rzeczywistości, jestem wielorybem, ale ciut mniejszym Ale moje 99,9 (chyba zagram w lotto, w tych dziewiątkach musi coś być) ucieszyło. Teraz wcinam sniadanie, dopiero, ale jakos wakacyjnie pospałam dziś i 99,9 zniknie w okamgnieniu. Ale było!

Jako nagrodę za 1 cel, czyli 90 kg, wpisałam kupno nowych butów. Jadę dziś połazić po sklepach. Mogę kupić jak coś wpadnie w oko? Czy to wbrew zasadom motywacji? No dobra, kompromis, jak coś będzie, to kupię, ale zacznę nosić, gdy waga wskaże 90,00! Tak wymyśliłam. Będzie uczciwie

Nie mam dziś obiadu zrobionego, ostatni tydzień wciąż pochłaniałam pęczak z piersią kurzą i pieczarkami. Robiłam to na dwa dni zawsze. Moze dziś coś innego, np ów łosoś z listy pani dietetyk... Wcisnęłam śniadanie, pisząc. Jeszcze gruszka, o matko. No ale wcisnę, choć jedzenie wciąż smakuje mi porą popołudniowo - wieczorową najbardziej.

Wszystkim życzę dobrego dnia!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.