Po dwóch tygodniach wyjazdów (no wiadomo z przerwa 3 dniową), uwazam za swój sukces, ze nie przytyłam :)
W przyszłym tygodniu jeszcze raz wyjeżdzam na 8 dni i ... jak wróćę bede mogła znowu pomyslec o sobie.
O sobie i synku. Poszedł do przedszkola. Zapisałam go do 17. Wczoraj odebrałam go pierwszy raz osobiście(godz. 16,30)Do tek pory babcia była u nas i odbierała o 15, zeby nie przezył szoku od pierwszego dnia(10 godzin w przedszkolu). Myslałam,ze mi serce pęknie. Oczu nie było widac taki zapuchnięty od płaczu.
Pani powiedziała,że ostatnie dziecko wyszło o 15,15 więc on przez godzine płakał bo myślałam,że .... zapomniałam ....
Myślę,ze nie jestem jedyna mamą która zna to uczucie beznadziejnej rozpaczy ale ... marna to pociecha. Łudziłam sie,że skoro przedszkole czynne jest tak długo to jednak będzie miał towarzystwo ....
Tymczasem chyba jednak będe musiała poszukac kogos, kto będzie odbierał go o 15-tej. Nie chcę,zeby dorastał ze świadomoscią, ze jest ... ostatni.
Czy moze się rozpędziłąm? Ma ktos doświadczenie w tym kierunku? Rady mile widziane