Głowa boli:(
Pierwszy dzień Vitalii za mną, nic nie podżerałam
Dzisiaj samopoczucie gorsze - boli mnie głowa i jest mi okropnie zimno, brrrr.
Ale to chyba normalne.
Mam problem z tymi gramami, sztukami itd. Bo ile to może być: Jajko kurze 45 g -0,8 x szt?? lub sól - 0,2 szczypta?? Trochę to śmieszne,muszę sprawdzać na kalkulatorze Vitaliusza.
Rower dzisiaj już był, ale jakoś nie mam energii, jestem do niczego. Może jutro będzie lepiej...
Muszę tu jakieś zdjęcia powklejać, żebym miała na pamiatkę:) , bo chwalić się na razie nie mam czym.
Przyjechał dzisiaj mój mąż na parę dni (do czwartku), trochę mnie odciąży przy dziecku i będę miała więcej czasu dla siebie:)
Najgorsze, że moja motywacja dziś opadła, ale jakoś się trzymam.
Pierwszy dzień z Vitalią
No i już wiem o sobie wszystko, jestem JABŁKO - wczoraj się pomierzyłam. Nawet równomiernie się upasłam:), tylko to brzuszysko wystaje, haha.
Mam jednak pewność, że dowiem się o sobie czegoś nowego - mam silną wolę i wytrwam w mojej diecie.
Nowe (z Vitalii) jedzonko wygląda b. smakowicie i zdrowo.
ZNÓW MNIEJ WAŻĘ!! o 1 kg. Coś szybko to idzie, a mam chudnąć ok. 0,7 kg na tydzień.
Przyjemnego dnia!!!
Trzeci dzień
Uff..
dzisiaj skonsumowałam:
na czczo szklanka wody
kawa ze słodzikiem
Śniadanie:
reszta wczorajszego jogurtu (nie zepsuł się:))ok.100 ml
herbata owocowa
przekąska:
pomarańcza + 100 ml jogurt z muesli
Obiad: (u mamy)
mięso z piersi kurczaka bez panierki !smażone!:(
surówka z czerwonej kapusty
buraczki
Kolacja:
z racji zjedzonego obiadku (smażone!) NIC, tylko herbatka owocowa
Rano były brzuszki, za chwilę rowerek.
Fajny dzień był, lżej się czuję:))) i...ważę mniej:))
ważenie
i pomiary moich gabarytów:) jutro rano:)))
Drugi dzień
Nie wiem co to jest, ale rano jak wstaję, to jestem opuchnięta, stopy nie mieszczą się w buty, dłonie jak baleronki.
Dzisiaj obiad u mamy, a jak u mamy , to wiecie, będzie mi się ciężko oprzeć.
Piję dużo wody. Baaardzo nie lubię wody, ale mam na to sposób- kupiłam sobie ładną szklaneczkę na nóżce (jak duży kielich do wina) i od razu lepiej wchodzi.
Dzisiaj wstałam dużo później, mała się co chwila budziła w nocy, dopiero piję kawkę.
Do wieczora!
Zadowolona jestem
z siebie. Te brzuszki zrobiłam - niestety tylko 50, bo się mała obudziła:)
Mój plan działania NA RAZIE jest taki: jeść mniej ( od poniedziałku dieta Vitalii), codziennie wieczorem rower stacjonarny pół godziny, codziennie rano ćwiczenia rozciągające jogi no i te brzuszki (po 100). Na początek tylko tyle, żebym się nie zestresowała, bo jestem strasznym leniem jeśli chodzi o gimnastykę.
Dzisiaj:
śniadanie : dwie kawy lurki (do porannych wpisów:)), potem pół jogurtu -ok.160 ml.; potem trochę tartej marchewki (odłożyłam sobie trochę, kiedy skoro świt gotowałam pyszną zupkę ogórkową dla bachorków) i banan.
obiad:nasi goreng - z mrożonki, jakieś 6 łyżek
kolacja: jabłko, herbata owocowa, woda
Wieczorkiem, gdy położyłam dziecko spać - pół godz. rower - spaliłam CAŁE:) 400 kcal.
No i tyle na dzisiaj. Dziękuję za wszystkie słowa otuchy i uwagi. Bądźcie ze mną!!! Będę pisać rano i wieczorkiem.
I strasznie dumna z siebie królewna Aga położyła się do łóżeczka.:))))A tam czekał na nią.....nie, nie książę, pas Vibroaction:)))( mój książę mi kupił, chyba coś chciał mi przez to powiedzieć, tylko CO??)
Pozdrawiam
Wieeeelkieee plaaany:)
Zanim bachorki wstaną porobię brzuszki
Cd
Ale fajnie...cały dom jeszcze uśpiony...spokój i cisza...Brakuje mi takiego czasu dla siebie. Poczytałam pamiętniki innych Koleżanek - zazdroszczę planów, celów, motywacji... U mnie z tym jakoś ciężko. Zyję z dnia na dzień, brak mi ambitnych planów. Jakoś nie mogę się wydostać z tej mojej depresji. Dużo się u mnie ostatnio działo złego - przeprowadzka, strata pracy, znowu przeprowadzka, ciąża, problemy finansowe, stracone pieniądze na mieszkanie( trafiliśmy z mężem na oszustów), mąż pracuje z dala od domu - widujemy się się tylko co parę dni, wszystko na mojej głowie- dwoje dzieci (jedno małe, jeden nastolatek- nie wiem, które "gorsze":)). Dopiero ostatnio się ustabilizowało trochę - odzyskaliśmy kasę ( 1,5 roku sprawa w sądzie!!), dzieci zdrowe, mieszkam w moim starym ukochanym mieszkaniu (160 m2 sprzątania! to strata kalorii!!). Brakuje mi zajęcia takiego "dla siebie". Wiem, że nie powinnam narzekać, ale JA, taka zawsze aktywna i ambitna straciłam tego powera, którego zawsze miałam. Czasem nie chce mi się nawet wstać z łóżka.
Sobotni poranek
Uaaa! Wstałam sobie o 4.30. Normalka!! :) A tak serio: moja mała córeczka jest przeziębiona, wzięłam ją do siebie do łóżka i od ok. 2.45 nia spała, wierciła się i rzucała ( ma katar, utrudnione oddychanie). Zasnęła o ok 4 , a ja już niestety nie mogłam:( Wierciłam się i rzucałam całkiem jak ona, ale nic z tego... Wstałam, zrobiłam sobie kawę i ... jestem tutaj.
Dziękuję za Wasze wpisy, to sprawia, że nie czuję się samotnie. W moim otoczeniu nie mam się komu zwierzać, wyżalać i pochlipać z powodu mojej wagi... Same chuderlaki!!!:) Uważają, że to moja wina (BO TAK JEST), że tak się spasłam i sama powinnam sobie z tym radzić i śmieszną rzeczą jest mówienie o TYM.
Mój mąż już chyba stracił cierpliwośc do mojego ODCHUDZANIA, moje ostatnie kilkakrotne próby go rozśmieszyły ( rozśmieszyły, bo były oczywiście nieudane, a ON zawsze był taki AKURATNY)
Trudne początki
Tytuł oklepany.... ale naprawdę początki trudne.
Męczę się z tym już od ok 3 lat, wystarczy!!! Od poniedziałku rozpoczynam dietę Vitalii Smacznie.... zobaczymy co będzie. Na razie przez weekend postaram się ograniczyć żarcie.