Dieta, za którą zabrałam się w grudniu nie wypaliła. Ćwiczyłam też sporadycznie. Po pierwsze nadmiar pracy (koniec roku w pracy= obłęd), po drugie okres okołoświąteczny i obżarstwo z tym związane. Wiem, to kolejne tłumaczenia które nic za sobą nie niosą. Zdaję sobie również sprawę z tego, że nowe postanowienie może zakończyć się tak samo jak poprzednie- fiaskiem. Ale...
Tak więc pracuję nad zmianą schematu mojego odżywiania i wysiłku fizycznego oraz oficjalnie OGŁASZAM ROK 2013 ROKIEM PRACY NAD SOBĄ.
1. koniec z jedzeniem oczami- jem kiedy czuję głód w żołądku
2. koniec z głodzeniem się i dziwnymi dietami- cud
3. planuję menu na najbliższe dni, koniec z przypadkowymi posiłkami
4. zawsze jem śniadanie przed wyjściem do pracy
5. zawsze zabieram do pracy drugie śniadanie, żeby uniknąć kupowania drożdżówek i słodyczy, jedzenia byleczego
6. dużo płynów
7. dieta dobra dla mojego mózgu- wspomagamy sprawność procesów myślowych
8. codzienny ruch- mniej lub bardziej intensywnego ale każdego dnia
9. pielęgnacja ciała
10. dbam o siebie- staram się codziennie wyglądać jak najpiękniej
Dziś przechodzę dzień wstępny: na śniadanie- otręby żytnie i owsiane z mlekiem plus mandarynka, obiad- bigos, kolacja- mała bułka pszenna, serek homogenizowany, 2 mandarynki. Ruch: godzinny spacer.
Plan na jutro:
śniadanie- owsianka
II śniadanie w pracy- mięsko pieczone, jabłko
obiad w pracy- mięsko, warzywa
kolacja- makaron szpinakowy z mięsem i warzywami
Ruch: jak będą warunki lokalowe- callanetics