Nie wytrzymalam
Wieczorem nie wytrzymalam, bylam tak glodna, ze nawet picie wody nie pomoglo i zjadlam pol grahamki, ktora mi zostala ze sniadania i pomidorka. Rano na wadze 84.0 kg, a teraz jedziemy rowerami na piknik. Mąż wiezie koszyczek jedzonka dla siebie, a ja JEDNĄ POMARANCZĘ. A do przejechania jest ok. 20 km - jak nie umrzeć z głodu i wyczerpania ???
Jestem dzielna
Za chwile obiadek, wiec to mnie trzyma przy zyciu. Po obiadku rower, a potem musze isc po te wszystkie jogurty i serki, ktore mam w diecie. No i pije wode - juz mi uszami wychodzi. Ale o jedzeniu nie myslę, co oznacza, że nie jestem głodna.
Dostalam diete
Nareszcie dostalam diete do konca przyszlego tygodnia. Codziennie ok. 1400 kcal, wydaje mi sie za duzo, ale bede przestrzegac. Najbardziej mi sie podoba ilosc pieczywa w tej diecie, bo nic mnie tak nie uszczesliwia, jak kawaleczek chlebka, buleczka lub kanapeczka, chocby najmniejsza. Natomiast nie znosze gotowanych jarzyn, ale jak mus to mus.
Zaczynam wszystko od jutra, kto to czyta, niech trzyma za mnie kciuki....
PS. Kupilismy dzis rowery, przejechalismy po pare km i nic, ale to nic mnie po tej przejazdzce nie bolalo: ani kolana ani korzonki.
Nici z diety
Chyba niepotrzebnie wpisalam te nowa wage, bo pewnie dlatego moja juz przygotowana dieta musi ulec modyfikacji i dostane ją dopiero jutro. Bo przecież to chyba nie żaden przekręt ????
Połowę przyjemności diabli wzięli, bo i tak czekam już od wtorku na CUD, który sprawi, że w końcu schudnę. Od tych spacerów zaczęły mnie boleć korzonki, ale nic, wytrzymam !!!!
Przygotowania
Dzis mam dostac diete, ale od samych przygotowan juz schudlam 1 kg. Diete zamowilam we wtorek i od wtorku zaczelam chodzic na dluuuugie spacery, kupilam 12 l wody do picia, a na wczorajszy obiad zjadlam salatke Cezara ( troche salaty, grzanki i 2 plasterki pieczonego boczku ), na kolacje pomiodorek i jeden maly kawaleczek chleba. Przestalam slodzic herbate. Dzis rano sie zważyłam i jest 84,8 kg.:-)))