Tak kochane...... cuda się zdarzają.
Chciałam Was poinformowac, że wczoraj wróciłam z urlopu nad morzem. Wyjazd jednak doszedł do skutku. Nie miałam czasu napisac w zeszłym tygodniu przed wyjazdem, bo o tym, że jedziemy dowiedzieliśmy się koło 17.00. A potem to już był szał...... załatwianie jeszcze jednej torby, w sobotę pranie, prasowanie i pakowanie no i wyjaz w nocy. Dojechaliśmy bez problemu..... na miejscu bylismy około 8.00 i niespodzianka, że do pokoju możemy wejśc około 16.00. Ale to żaden problem samochód został na parkingu a my na plażę. Dzieci były całe rozświergolone...... pierwszy raz zobaczyły tyle wody i piasku w jednym miejscu. Na drugi dzień plaża
i mój strój kompielowy...... mąż się ze mnie śmiał, bo na strój ubrałam rybaczki i koszulkę i dopiero na plaży po mału się rozbierałam. Jak zobaczyłam, że tam nikt nie zwraca uwagi na to jako kto wygląda, a chodziły tam jeszcze większe wieloryby niz ja to się odważyłam wystąpic w samym stroju.
Potem już bez problemu w samym stroju paradowałam po plaży i jak trzeba było iśc do pensjonaty też nie było problemu. W środę pojechalismy do Kołobrzegu. Wiało strasznie.....po wejściu na Latarnie Morską myślałam, że mi głowę urwie. W piątek byliśmy w Ogrodach Hortulus......coś pięknego. Warto jechac i zobaczyc. Przyznaję się bez bicia, że diety nie przeszczegałam. W niedzielę bałam się wejśc na wagę, ale okazało się, że nie jest tak źle.... 2 kg więcej. Do przyszłego czwartku mam wykupioną dietę i postanowiłam, że dalej nie wykupuję bo nie ma sensu. Postaram się utrzymac to co mam, a od nowa zacznę walczyc od września jak zacznie się areobik. Lepiej mi się chudło zimą niż teraz latem. Tak, że moje zadanie na lato to utrzymac wagę i nie przytac a potem dalsza walka ze zbędnymi kg. Jak tylko dam radę to powklejam fotki z wakacji.
Pozdrawiam i idę pozaglądac do Waszych pamiętników.