....ależ się zdziwiłam ilością komentarzy pod poprzednim wpisem. I tym, jakie były miłe :) I tym, że od zupełnie obcych*** Vitalijek :) Moja pierwsza myśl: oni mnie widzą inaczej, niż wyglądam. A później przyszła refleksja: oni mnie widzą inaczej, niż ja siebie postrzegam! Bardzo, ale to bardzo mi były potrzebne te wszystkie miłe słowa - zwłaszcza o tym, żem "chudzinka". A to, że nie wyglądam na 35 a na 25 to już w ogóle na maksa miłe :):):)
BARDZO WAM WSZYSTKIM RAZEM I KAŻDEMU Z OSOBNA DZIĘKUJĘ!!!
Piątkowe SPA super! Przy kolejnej okazji wykupię jeszcze jeden pakiet i pójdziemy z Maćkiem. Panu Mężu też się podobało, co mnie dodatkowo cieszy, bo relaks mu się należał :)
Najpierw była sauna, później peeling całego ciała - z tego, co się orientuję, to cukrowy :) Później prysznic i masaż klasyczny. Mmmmm... Maćka masowała babeczka, mnie facet, he he ;) Później peeling kawitacyjny połączony z masażem twarzy. No po prostu bajka :)
W sobotę byliśmy na festynie w pracy mojego Tatusia. Było bardzo rodzinnie i wery sympatycznie. Dla dzieci były konkursy, gry i zabawy, zjeżdżalnie, basen z piłkami itp. I prawdziwa tratwa ratunkowa do "zwiedzania". Loteria (nic nie wygraliśmy a czaiłam się na maszynkę do robienia lodów :P), grochówka i inne festynowe pyszności... Mieliśmy okazję posiedzieć w wozie strażackim
i obejrzeć stocznię "od podszewki". Pierwszy raz widziałam, jak tak na żywo wygląda dok! :) Bardzo fajny pomysł i naprawdę dobre wykonanie :)
A później mieliśmy gościuff :) Popełniłyśmy z moją Asią wielokrotnie drink arbuzowy*** i nie żałuję - smaczne, z przytupem i w sumie następnego dnia bez kaca. No dobra - z niewielkim kacem :P
A w niedzielę zapakowaliśmy dzieciaki na rowery i pojechaliśmy do przyjaciół, "za miedzę". Płucko lekko wyplute, mięśnie trochę bolały - ale nie tak, jak myślałam, że będą boleć. No i pokonaliśmy swoje niechciejstwo - co bardzo cieszy - i zapewniliśmy rozrywkę dzieciarom. Co prawda Wojtas darł się niemiłosiernie podczas montowania w foteliku rowerowym, ale podczas jazdy wydawał już zupełnie inne dźwięki - chrumkał z zadowolenia :D Rowerować mamy zamiar częściej. Oby nam się chciało, bo to super rzecz :D
Dobra, wracam do roboty, bo dzisiaj - niestety, ach niestety - nóg na biurku trzymać się u mnie nie da... ;)
Buziaki wtorkowe! :)
PS. Dzisiaj wysiadło mi kolano. Znaczy wczoraj, jak latałam z Zosiakiem po Castoramie. I teraz nie wiem - rower, stan zapalny, nadwyrężenie poobcasowe, starość, czy co? Spuchło nieco i boli.
________________________________________________
*** Czy byłam na głównej, że mam tak dużo komentarzy od nieznanych mi Vitalijek?
***Przepis mogę podać :)