Informacje podstawowe
Płeć | Kobieta |
Wiek | 47 lat |
Miejscowość | Gdynia |
Wzrost | 167 cm |
Masa ciała | 89.00 kg |
Cel | 59.00 kg |
BMI | 31.91 |
Stan cywilny | Zamężna |
Wykształcenie | Wyższe |
Aktywność zawodowa | Praca biurowa |
Dzieci | Tak |
Opis użytkownika
Startuję. Waga 66 kg. Niemal cztery lata terapii. Dobre leki. Większa wiara w siebie. Większa samoświadomość. Zdarzające się nawroty zachowań kompulsywnych, stanów depresyjnych i innych tego typu pyszności.
Jest dopsz.
POPRZEDNIE WYNURZENIA:
Huśtawka w pełnym rozkwicie - znów bujam się w okolicach 60 kg. Ciuchy mam na 56 kg. Albo zmieniam ciuchy albo chudnę - innej opcji nie widzę, bo chodzić w za ciasnych ubraniach nie zamierzam. Do roboty, do roboty...
Zmieniłam cel odchudzania (z 53 kg na 55 kg), bo i tak mam niedowagę. Czego nie widzę - tak to jest, gdy ma się zaburzenia odżywiania i postrzegania siebie. Ale już się leczę na głowę ;)
Od 5 marca 2012 r. znów staję w szranki sama ze sobą - "radośnie" dobiłam do mojej (nie)akceptowalnej granicy i przestaję się mieścić w ciuchy. Waga startowa: 59,6 kg. Cel: 53 kg. Czy ja się kiedyś pozbędę tej huśtawki, do konia klopsa? :)
13 lutego 2011 r. urodziłam drugiego brzdąca i startuję z wagą 64,4 kg. Mój cel: 55 kg (albo i mniej ;)). Udało się poprzednio, uda i tym razem, o! :)
Od 8 maja 2011 zaczynam kolejną przygodę z dietą Smacznie Dopasowaną oraz z Thermalem Pro :)
Teraz, Kochani, to ja zamierzam tyć :) Ale nie chcę przybrać 23 kg, jak w pierwszej ciąży (mój kręgosłup mnie znienawidził...), tylko zrobić to jakoś z głową :) Zastanawiam się, czy V. mi w tym pomoże...
Wróciłam. Po raz kolejny... Dwa razy się udało, to i trzeci raz się dźwignę. Nosz kurka, no - jak nie ja, to kto, grzecznie pytam? Swojego wymarzonego celu nie zaznaczam, bo mnie V. zablokuje na amen i co ja bidna pocznę?
Się zebrałam, to i się mi schudło :) W sumie niemal 30 kg. Ale na raty :D
Urodziłam Zosieńkę 30 września 2008 r. a że w ciąży niestety przybrałam dużo za dużo (z 56,10 kg do 78,80 kg. Waga 71,80 kg odnosi się do dnia, kiedy wróciłam ze szpitala do domu), to od 4 stycznia wróciłam na łono Vitalii z dietą Smacznie Dopasowaną. Po zrzuceniu 16 kilogramów zbędnego balastu i dobiciu do 55,8 kg - czyli wagi niższej, niż w momencie zajścia w ciążę - od 16 marca rozpoczęłam pierwszy (przejściowy) etap vitaliowej diety stabilizacyjnej, skończyłam też w II etap - zwiększania kalorii :) Na pasku zaznaczyłam cel 53 kg - głównie dlatego, żeby mieć jakiś cel i się nie rozleniwiać :) Teraz, oprócz stabilizacji wagi, skupiam się na pozbyciu się pociążowej fałdy brzusznej. Przy pomocy ćwiczeń na AB Rocket, w ramach akcji "Wyprawa na Księżyc" :)
Mój wpis przy pierwszym 53 kg: UDAŁO MI SIĘ :) Dzięki diecie Vitalii. Dzięki ambicji graniczącej z dzikim i oślim wręcz uporem. Dzięki drobiazgowości. I oczywiście dzięki Wam :) DZIĘKUJĘ KOCHANI :)
Sukcesy i porażki w odchudzaniu
Diety na mnie działały - od drastycznej kopenhaskiej (dwukrotnie i pół ;)) do łagodnych, ale dłuuuugich "MŻ". Nie działała South Beach - mój organizm buntuje się i nie chce normalnie funkcjonować bez węglowodanów. Bieganie i siłownia działały. Thermal Pro zadziałał. Do czasu...
Teraz wiem, że działają tak naprawdę:
- regularne posiłki,
- niskokaloryczna (co nie znaczy "niesmaczna", "monotonna") dieta,
- ruch i POZYTYWNE NASTAWIENIE.
No dobra, działają też wspomagacze, ale nie same z siebie -> trzeba dołożyć ruch i dietę. Nie ma cudów a "cudownym dietom" mówię ZDECYDOWANE NIE!