...wyjaśnienie jest banalne. Że ja na to wcześniej nie wpadłam!
Zawsze źle reagowałam na antykoncepcję hormonalną - po ostatnich doświadczeniach z tabletkami powiedziałam sobie "never-ever". No i po urodzeniu Wojtusia rzeczywiście nie sięgnęłam po tabletki. Lekarz polecił mi Nuvaring - nowoczesną metodę z bardzo niskim poziomem hormonów, które uwalniają się bezpośrednio w układzie rozrodczym (ależ to nieładnie brzmi! :)) omijając na przykład żołądek, wątrobę i parę innych organów. Plastry mają większą dawkę hormonów, niż to cudo, tabletek odmówiłam stanowczo - stanęło na krążku
No i wszystko fajnie, tylko czułam się przez ostatni czas jakbym miała już nigdy nie wyleźć z jamki z liśćmi, światła dziennego nie ujrzeć, na dyskotekę nie pójść i babcią nie zostać ;) No nie chciało mi się kontaktów z ludźmi wcale a jedyne co, to spać, chorować i marudzić ;) Z przyczyn różnych nie zastosowałam w ostatni piątek krążka, odstawiłam to draństwo. I to jest to! Czuję się, jakby mi klapki z oczu spadły, jakby mi jakaś zmora z piersi zlazła i dusić przestała - żyć mi się zachciało :):):) Cudowne uczucie! Nawet nie zdawałam sobie sprawy - dopóki nie zaczęło się zmieniać - jak głęboko w Czarnej Dupie*** byłam. Never-ever, Kochani, newa-ewa!
Drugim powodem poprawy nastroju jest niewątpliwie fakt pognania w kosmos zapalenia zatok. Co prawda przed sekundą dosłownie skichałam się okrutnie i z nosa mi zaczęły dziwne cosie wylatać***, ale czaszka mnie nie boli - to jest zwykły katar (albo alergia) a nie to żółto-zielono-śmierdzące*** draństwo zagnieżdżone w zatokach.
No, to już wiem. A ja lubię wiedzieć. I rozumieć, co się wokół mnie i ze mną samą dzieje. Samoświadomość jest pierwszym (i bodaj najważniejszym!) krokiem w terapii i chyba zaczynam już powolutku kminić o co w tym wszystkim chodzi. Ostatnia sesja była dobra, po parszywym tygodniu (i jeszcze korku tuż przed samą sesją - jechałam niemal dwie godziny!) uspokoiłam się znacznie. Nazwałam swoje emocje i wiedziałam przynajmniej z czym się mierzę, co się ze mną dzieje. Dopiero się uczę rozpoznawania stanów emocjonalnych - nawet nie wiedziałam, ile określeń znam na coś, co zazwyczaj myliłam ze złością. I jak bardzo złość różni się od np. irytacji. Jak bardzo bezsilność wpływa na rozkwit złości - widzę skutek i przyczynę, wcześniej tego nie umiałam powiązać. I tak się kręci, moi Mili :)
Zmieniając temat na świąteczny - mam większość prezentów :) Jeszcze mi zostało wymyślenie (i zakup) kilku "grubasów", ale większość mam. Chyba zacznę też pakować - nawet papier kupiłam :) Świąt nieodmiennie nie lubię, ale przynajmniej w tym roku - jak i w poprzednim - Wigilia będzie u nas :) Skład ten sam, powiększony o Wojtusia (w zeszłym roku był Dziecięciem Wewnętrznym) i może o Teściową Szwagierki. Się okaże. Ale 16 osób (z dziećmi włącznie, bez Teściowej Madzi) będzie na pewno... Nieźle :)
Piosenki świąteczne w radiu się już pojawiły, więc zaczynam uskuteczniać bojkot. Nie znoszę "Last-Krystmas" i innych "kom-bek-hołm-for-krystmas". W Radiu Zet kilka dni temu (w Mikołajki chyba) prowadzący zapowiedzieli "premierowe, pierwsze w tym roku" odpalenie kawałka Geroga Michaela i słychać było, że mają niesamowitą bekę z tego faktu.
Wracam do papierków. Chociaż, tak naprawdę, na bieżąco jestem tak, że aż się niedobrze robi ;) Zaległości też nie mam. Dziwnie... Nie, no mam co robić - choćby plan budżetu na 2012 r. dla mojego działu, ale nic to pilnego i trudnego. Tylko dłubanina taka. No dobra, spadam :) Spokojnego czwartku! :)
PS. Zaszalałam wczoraj i na opiłowaniu żelowych paznokci zafundowałam sobie manicure hybrydowy, na czas do kolejnego dopełnienia. Mam wściekle różowe paznokcie i jest mi z tym znakomicie. A zważywszy, że jestem dzisiaj calutka na szaro - łącznie z kolczykami: to paznokciami po prostu świecę :)
PS. Zrobiłam sobie wczoraj w nocy przymiarkę do kolczyków szydełkowych. Znaczy, robionych na szydełku, nie z szydełka ;) Zrobiłam na razie jedną sztukę, kwiatka - bardzo prosty wzór i wyszło! Jestem przeraźliwie dumna z tego faktu i jak skończę, to się nie omieszkam pochwalić :):):)
_________________________________________________
*** Pisałam wielokrotnie - damą nie byłam, nie jestem i być nie zamierzam. A jeśli kłuje Cię w oko wulgaryzm, to trudno, masz pecha ;)
*** Patrz powyżej :P
*** j.w.