I się udało. Był i spacer marszem około godzinki i były ćwiczenia - trochę skrócona wersja - mniej powtórzeń - ale było i zmęczona jestem jak smok!!!
Dbranoc
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (6)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 36427 |
Komentarzy: | 206 |
Założony: | 18 maja 2007 |
Ostatni wpis: | 20 września 2015 |
kobieta, 43 lat, Gdynia
160 cm, 80.70 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
I się udało. Był i spacer marszem około godzinki i były ćwiczenia - trochę skrócona wersja - mniej powtórzeń - ale było i zmęczona jestem jak smok!!!
Dbranoc
Oj jaka ze mnie grzesznica :((((( zjadłam pączka z wiśnią i czekoladą smakował wybornie, ale chyba milion kalorii ma.... oczywiście nie przewoduję dziś więcej jedzenia i do tego jeszcze spacer no i wieczorem ćwiczenia.... ale czuję się taka przejedzona i do tego pełna wyrzutów sumienia :(((((
No i tu teraz - powróciłam do callanetics-u. Jest ciężko jak cholera, ale wiem z własnego doświadczenia, że daje to efekty - przy systematycznym stosowaniu.... dam znać jak mi idzie i jakie są efekty.
PS: na razie wszystko boli.....
Kolejny pomiar za mną.... jest mniej ,ale nie o tyle ile chciałam zasmuca mnie to. Ale !!!! Jak spojrzałam na prognozy, które przewiduje dla mnie Pani dietetyczka z vitalii to nie mogę uwierzyć, że mogę tyle osiągnąć do września.
A mam giga motywację, ponieważ .... uwaga..... w sierpniu biorę ślub!!!!! więc do roboty!!! A tyle pokus przede mną .....
Muszę być olśniewająca!!!!!!!!!!
Dążę do celu!!!!!!!!!!!!!!!! Jest mnie w końcu mniej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 1,7 kg w dół!!!!!!!!!! Szaleję, ze szczęścia, ale spokojnie, me serce, spokojnie! jeszcze sporo przede mną.
Mój cel - na przyszłe ważenie - ZEJŚĆ PONIŻEJ 80tki!!!!!!!!!!!!
No i dziś wolne. Wczoraj jakoś minęło, dziś też minie i będzie weekend. Od tej diety vitalii jeździ mi w żołądku i częściej odwiedzam miejsce, gdzie król chodzi piechotą .... Ale chyba to dobrze?
Przyznaję się, że zgrzeszyłam :((( zjadłam 3 kruche ciasteczka..... ale się też ruszałam trochę. Wybaczę sobie - nie jadłam od 19 nic!!!!
Dziś proszony obiadek....więc dieta vitalijska odpada, ale będzie proponowana wielokrotnie MŻ!!!!
I tak upłynął dzionek. Coś było w pogodzie, bo głowa od południa pękała mi jak diabli!
No ale - jeśli chodzi o jedzonko było smacznie i wcale nie mniej niż zawsze. Teraz jest chwila kryzysu, bo uwielbiam podjadać na wieczór. Ale dzięki Wam, mam nadzieję, że przzwyciężę to! Jeszcze tylko jakbym więcej się ruszała...ale głowa dziś zwycięży, muszę się położyć, bo zwarjuję. Już dawno tak mi nie pękała.
Jutro ciekawy jadłospis mi się szykuje... zobaczymy.
Życzę miłej nocki, drinkowania wody z cytrynką (podawajcie sobie to jak prawdziwego drinka!!! to naprawdę frajda) i ćwiczeń.
Precz ze zbędnym balastem!!!!!
Jak to jest, że wieczorami chce się jeść nabardziej?? I to nie słodkiego, ale właśnie słonych przekąsek?? Rozpacz mnie ogarnia, bo ssanie się włącza, a myślenie się wyłącza.... i tak jakoś automatycznie idzie w kierunku przekąsek.... ale dziś, od teraz właśnie - zamiast czegoś przekąskowego - sięgnę po szklankę wody z cytrynką!!! Tak właśnie zrobię i kropka.
Na kolecyjkę wciągneliśmy miskę sałatki owocowej - same słoneczne owoce, bo mało tego słonka ostatnio. Ja dorzyciałm sobie jeszcze słonecznika, sezamu i otrębów owsianych z dodatkowym błonnikiem... To raczej po to, aby siebie usprawiedliwić. W sumie w ciągu dnia nie jadłam dużo, ale za to popołudniu wzięło mnie okropnie. Tak jak zawsze, ale teraz myć się i spać. Jeszcze woda z cytrynką. Jutro pierwszy dzionek diety.... pożyjemy, zobaczymy
No i po sylwestrze. Zważyłam się dopiero dziś, bo nie miałam jak.... trochę z lenistwa, trochę ze strachu.... ale nie jest źle - no nie tak jak myślałam, że będzie. Ale do poprawienia jest dużo, trochę mnie to przeraża, ale wierzę, że tym razem to jest to. Mój mężczyzna też chce mnie wspierać, chociaż jemu to przeważnie wychodzi tak... po męsku, czyli nie tak jak ja bym sobie tego życzyła. Ale liczy się sam fakt, prawda?
Jutro start, więc do dzieła!!!