- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 189990 |
Komentarzy: | 6921 |
Założony: | 15 listopada 2005 |
Ostatni wpis: | 11 marca 2018 |
kobieta, 60 lat, Gorzów Wielkopolski
172 cm, 79.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Głowa pełna myśli, refleksji, dosłownie burza w mózgu ....znaczy ,że jest dobrze, powoli wracam z podróży w innej przestrzeni. Codziennie rano wstaje z innym nastawieniem , z innym widzeniem otaczajacgo mnie świata, należy więc zawsze wziąć poprawke na to co w danej chwili czuje, bo jest to ostatnimi czasy proces dynamiczny.
Na dzień dzisiejszy jest następująco:
? 1. W niedziele 4 stycznia wstałam rzeska i ochocza - sił wystarczyło do 9:33 hehehehe,
Uś? 2.uśmiechałam się do dzieci i miałam ochotę zrobić dla nich coś dobrego ? powinna być norma, ale niestety tak nie było ostatnio,
? 3.czuje nadzieje , świat nabiera barw, wierzę, że z każdym dniem będzie jeszcze lepiej,
? 4.mam ochotę sprawić przyjemność swojej rodzinie, może jakiś wyjazd??,
? 5.mój mąż załapał ode mnie wirusa i dziś bardzo źle się czuje- pozwolę mu poleżeć i popieścić się ze swoja choroba.
Relacje z moim mezem są dziś głównym tematem moich rozmyślań. Od wczesnego ranka gnębi mnie mysl, że przez tę chorobe oddaliliśmy się od siebie i pora na zacieśnienie więzi. Przez długi okres choroby zaskorupiłam się w swoim cierpieniu, zamknęłam się jak zółw w skorupie, a w ostatnim czasie po prostu przegięłam. Wiem, że w pewnym sensie jestem usprawiedliwiona, ale pora na rekompensate. Jeszcze dokładnie nie wiem , jak to zrobię, bo od świadomości do czynów droga jest daleka , ale muszę koniecznie coś z tym zrobić.
Po pierwsze musze o siebie zadbac, dużo spacerować, odświeżyć garderobę, więcej się uśmiechać i po prostu przestać zrzędzić. Tak, tak, ostatnimi czasy zrzędziłam , jak stara baba.
Do tego od dłuższego czasu prosiłam męża, aby rzucił palenie, ale niestety przez kilka miesięcy nie udało mu się tego zrealizować. Z Nowym Rokiem kategorycznie zażądałam , aby przestał palić. Wiem, że jak człowiek nie ma potrzeby wprowadzania takich zmian to cierpi i robi to bez przekonania, ale tym razem brutalnie nakazałam.
No i od kilku dni Darek nie pali. Nie pali, ale milczy, w ogóle nie mówi o swoim cierpieniu, a mi jest trochę nieswojo.
Mój mąż jest człowiekiem spokojnym, niekonfliktowym , cichym, powolnym , a ten jego spokój jest dla mnie coraz częściej niepokojący. Mój męzczyzna powinien być samodzielny, stanowczy, opiekuńczy i zdecydowany i Darek większośc tych cech posiada, jednak w trakcie mojej choroby ujawniły się takie, które do tej pory mi nie przeszkadzały, a teraz daja mi się we znaki.
Może to zabrzmi dziwnie, ale wkurza mnie to, że nie można się z nim pokłócić. To znaczy nie chodzi mi o wszczynanie awantur domowych, ale o taka konstruktywna , burzliwą dyskusję, która często prowadzi do wymiany przeciwnych poglądów, a później prowadzi do wypracowania kompromisu. Brakuje mi emocji związanych z kłótnią zakońconej pogodzeniemJ
Nie wiem czy wyrażam się jasno, ale dyskusje z moim mężem wyglądaja zwykle tak ,że ja wyrażam swoją opinię, niezadowolenie, oburzenie, a on milczy, na twarzy pojawia się najpierw zdziwienie, szeroko otwieraja się oczy, a pózniej jego mina przypomina minę skrzywdzonego spaniela. Próbowałam kiedys powiedzieć jemu o swoich uczuciach , dowiedzieć się dlaczego w taki sposób się zachowuje, ale powiedział ,że źle odbieram jego intencje i wcale nie muszę się tym przejmować. A ja się przejmuje, bo po takich sytuacjach mam w sobie ogromne poczucie winy, że go krzywdzę, niesprawiedliwie traktuje, że próbuje wprowadzić zmianę , która jemu nie odpowiada.
Z tym ,że mój maz jest typem mężczyzny mało przedsiębiorczym, tzn. posiada w sobie niewyobrażalny potencjał, ale nie potrafi go wyeksponować i wykorzystać.
Ja potrafie z niego dużo wydobyć, jestem z tego dumna, ale teraz jestem chora i nie mam siły na działanie. Teraz własnie ujawniły się te pasywne cechy, które doprowadzaja mnie do szału. Zero własnej inicjatywy, zero inwencji twórczej , słowem - jakiego mnie Panie Boże stworzyłeś , takiego mnie masz. Mariolka wstanie z łóżka to wszystko zorganizuje, czyli coś zrobimy, albo nie. Matko, jak mnie to wkurza.
No, nie wdaje się w szczegóły, bo tak naprawde to są banały , a do tego zdaje sobie sprawe z tego, ze choroba poczynia w naszym domu spustoszenie emocjonalne. Pora na działanie , czyli wracamy do punktu wyjścia ? Mariolka nabierze sił i zorganizuje życie rodzinne od nowa. Czy wrócimy do tego co było ?? Tego nie wiedzą nawet najstarsi górale J
Tymczasem daję mojemu mężowi pochorowac i wezmę dzieci do kościoła
Jest taki dzień .....lalalala....
Ni z gruszki, ni z pietruszki....