Wstałam wczesnym rankiem z wewnetrzna złościa , wściekła na dzieci, że już nie śpia, zła na Darka, że wychodzi na uczelnie i znów jestem na NIE.
Powoli przychodzi opamiętanie. Gdzie sie podziało moje poczucie humoru, gdzie moja pogoda ducha, optymizm?? W śrdoku odczuwam jakiś niepokój, zniecierpliwienie, rozedrganie, smutek. Co jest ??
Presja zbliżających się Świat?? Moje kiepskie wyniki?? Zbliżająca się kolejna chemia??
Patrzę wstecz i próbuję znaleźć coś miłego, co spotkało nas w ostatnim czasie, ale roku 2008 nie mogę zaliczyć do udanych.
Powrót do pracy, wyścig szczurów i napięta w niej atmosfera, wakacyjny odpoczynek, na pół gwizdka, moja choroba, a na koniec roku niepokojące wieści o ścigajacym nas duchu z przeszłości mojego męża.
Kiedy do jasnej cholery to się skończy??
Chyba mam nadwyrężony mózg środkami chemicznymi, bo stałam się smutasem i malkontentem.
Dobre wydarzenia??
*zdrowe dzieci - teraz przeziebione,
*wymarzone mieszkanko - obarczone dozywotnim kredytem,
*córka studentka medycyny-nasza duma, obarczona jednak niepojacym zwiazkiem z infantylnym mężczyzna,
*18-tka Bartka, fajna imprezka , ale w nastepstwie szereg kłoptów zwązanych z jego skokiem w dorosłośc............
Potwierdza sie więc powiedzenie, że szklanka może być do połowy pełna lub do połowy pusta.
Dzis wieczorkiem idę do kawiarni z koleżankami z liceum. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie wewnętrzne poczucie winy spowodowane niepokojem mojej najstarszej córki o moje zdrowie.
Masz złe wyniki mamo -nie powinnaś wychodzic z domu, grozi Ci infekcja, to jest niebezpieczne dla Ciebie !!
Źle mi !! :(((
stellabella
22 grudnia 2008, 06:22Świąt wspaniałych,pogodnych w zdrowiu w kręgu rodziny i wszelkiej pomyślności na Nowy Rok Ci życzę :)
Krstyna
22 grudnia 2008, 05:08Ten ton oceny rzeczywistosci nalezy...do mnie! A Ty, zalicz ten rok do tych , ktore musialy sie wypelnic, by lepsze nastapily, w liczbie nieograniczonej! Tego Ci zycze z calego serca!
agataw2
22 grudnia 2008, 00:00dyktuje warunki, będzie dobrze i mam nadzieję, że o tym wiesz ale uważaj na siebie.
lmatejko67
21 grudnia 2008, 21:29iusciski ci sle i zdrowia i sily zycze
agapa776
21 grudnia 2008, 18:55<img src="http://img113.imageshack.us/img113/586/livre21my3.gif" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us"/><img src="http://img113.imageshack.us/img113/livre21my3.gif/1/w400.png" border="0">
otulona
21 grudnia 2008, 15:08Ja robiłam, co mogłam i ponieważ sama mam dziś dobry nastrój, to czuję (połączona łączem), że i u Ciebie dziś lepszy dzień! Twoje wewnętrzne Dziecko potrzebuje utulenia i pozwól sobie na to:))
sikoram3
21 grudnia 2008, 14:04wiesz pewnie ze wszyscy sie martwia o ciebie;ALE TY TEZ MUSISZ WYJSC Z DOMU ,i zmienic otoczenie.Pozdrawiam.
siemka2
21 grudnia 2008, 10:39Wiesz Mariolu, ja to już wiem, że takie złe emocje są po coś i problemy też są po coś. Bo żeby wiedzieć co to jest szczęście, trzeba najpierw wiedzieć, co to jest nieszczęście. Żeby się uśmiechać, najpierw trzeba wiedzieć co to jest smutek. Itd. Taką wyliczankę też kiedyś miałam w swoim pamiętniku i były to same katastrofy. Teraz mogę zrobić ogromną wyliczankę tego co wydarzyło się wspaniałego w moim życiu. NOWYM ŻYCIU. Tego i tobie życzę. Jestem też już pewna, że tego czego nie chcemy dostajemy od Boga w nadmiarze. Tak to już jest. Dlatego przyjmuj świat taki jakim jest i nie tocz z nim walki. Przyjmuj go z problemami, troskami, pozwól sobie na smutek. Dopiero wtedy człowiek jest szczęśliwy, jak będzie potrafił uśmiechać się mimo trosk i problemów.
agonia65
20 grudnia 2008, 19:28Czasem trzeba długo iść, aby dojść do siebie. Dojdziesz:)
magdast
20 grudnia 2008, 19:16.... pogłaskać czy dać kopa...? byłam w środę u rehabilitantki.. byłam strasznie do d.. ponaciskała mnie odpowiednio... a potem wstrząsnęła porządnie opieprzając porządnie.... straszliwie się rozpłakałam... najpierw na mnie nakrzyczała potem mnie przytuliła.. i wiesz co zawsze mi się wydawało zze bardziej mi potrzeba, żeby ktoś mnie pogłaskał..a lepiej na mnie podziałał jej kop heheh..ale nie mogę swojej sytuacjinawet porównywac do twojej.. więc złosc i zmieniaj nastroje ile chcesz, teraz ci to uchodzi...jak wyzdrowiejesz to ci się skończy taryfa ulgowa heheh...buziole....
DOROTAINKA
20 grudnia 2008, 15:21moze wlasnie to spotkanie postawi cie na nogi? Ja wlasnie mam zamiar ogarnac troche chate i pojsc z dziecmi na gorke, bo wczoraj spadlo nam baaardzo duzo sniegu, jak se tak z nimi poszaleje to moze mnie stres pusci, bo me interview przeniesli na poniedzialek i przez to nie moge sie skupic na porzadkach, na niczym i zajadam stres.
greenka
20 grudnia 2008, 14:47no to nie powinnam tu dzisiaj do ciebie zagladac, bo nawet ci nic optymistycznego nie moge napisac... sama jestem w podlym nastroju (a moze twoj juz sie stopil? jak ten snieg, co rano padal...? Oby...) No to tylko przytulam. Ale za to mocno.
ToJaMajka
20 grudnia 2008, 14:25proszę pomiń wszystkie ale przy pozytywach i ciesz się tylko pierwszą częścią tego co dobre. Wszystko może minąć lub wyjść na prostą. Poczytaj swój pamiętnik wstecz i popatrz, że wiele tam radości. A do huśtawek nastrojów daj sobie prawo. U mnie to działa magicznie.Jak tylko pozwolę sama sobie na tzw. doła, od razu wszystko mija i jest kolorowo. Nie za oknem oczywiście, ale w duszy. A poza tym zaraz uruchamiam naszą V czarownicę. Poczujesz się lepiej. Ona to potrafi. Obiecuję. P.S. Ty nic nie musisz. Pamiętasz? Jeśli coś robisz, to robisz, bo chcesz. Jak nie chcesz, nie robisz i kropka. Patrz na kolorowe światła, słuchaj fajnej muzy bez tekstu, śpiewaj, nawet jak Ci się nie chce. Poucz się może od dzieci piosenek o choince. Ja już wysłałam Ci strumień pozytywnej energii. Albo wiem! Uruchomimy stałe łącze. Tylko... ze sztywnym to u mnie będzie kłopot:)
starszapani
20 grudnia 2008, 12:55Ty możesz mieć takie chwile rozdrażnienia i to normalka. Ja miewam i sama czasem się zastanawiam, że bez przyczyny. Ostatnio ryczałam jak siostra dzwoniła bo miałam już dość, że ona zawsze ma rację, nigdy z nią na ten temat nie dyskutowałam bo nie było sensu. Jak zaczęłam ryczeć to w końcu jej powiedziałam o co chodzi i przez może 2 tyg. nie udawadniała swoich racji ale widzę, że znowu idzie w tym samym kierunku. Może to wynika z tego, że nie ma dzieci i to z wyboru a nie z niemożliwości? Może ma w życiu za dobrze i nie wie co to są prawdziwe kłopoty i z byle czego robi problem. No tak a ja znowu o sobie. Mariolka, jak masz chęć to idź na to spotkanie. Ja po ostatnim zjeździe L.O. w Golubiu-Dobrzyniu chyba przez conajmniej 2 miesiące bylam happy. Buziaczki:) , Danuta
ewikab
20 grudnia 2008, 11:03na pewno miał w tym roku i zle i dobre chwile. jak jeszcze pomyslisz, to na pewno znajdziesz wiecej fajnych momentów... a Nowy Rok będzie lepszy - trzeba w to wierzyć. <br> U mnie rok temu w Wigilię nikt nawet nie pomyślał, że za rok nie będzie mojej siostry... nawet na Wielkanoc nikomu taka myśl do głowy nie przyszła... Ciesz się tym, co masz dzisiaj i nie zamartwiaj się.
schizofrenja
20 grudnia 2008, 10:10to był ciężki rok... Pozostaje wierzyć, że w styczniu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdzki, będzie lepiej. Ile jeszcze tych chemi? I do jasnej cholery SKOŃCZY SIĘ!!! Dobrego dnia
walc65
20 grudnia 2008, 09:16szukaj szybko tej szklanki do połowy pełnej , te pozostałe zbij - na szczęście!! Pozdrawiam
kilarka2
20 grudnia 2008, 08:57dobra wiadomość Mariolka jest taka, że ten kretyński rok za 11 dni się kończy - i liczmy na to, że ten nadchodzący po nim będzie normalniejszy. Bo u mnie też był fatalny - choć nic to w porównaniu z Twoim rokiem. Więc odliczamy do 2009 :*
jbklima
20 grudnia 2008, 08:56<img src="http://img383.imageshack.us/img383/2633/kominekkx1.gif" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us"/>