Powrót córy marnotrawnej...
Wracam. Ponoć dietę zaczyna się od pierwszego stycznia...od pierwszego dnia miesiąca...od poniedziałku...a ja zacznę od dziś. No...może bardziej od jutra, bo dziś już nie cofnę, ale w każdym bądź razie - zaczynam! Jem właśnie fasolkę szparagową (gotowana na parze) i od jutra startujemy zdrowo. Niestety znów zaczynam od 64 kg i chcę zrzucić 4 kg. To jest moja właściwa waga, przy której wyglądam i czuję się dobrze, a przy okazji mam wystarczające zapasy na mogącą przydarzyć się ciążę:). Dobrze, że odważyłam się napisać. Na Vitalii jest fajnie:). Buziaki dla wszystkich:*
Dzień 9.
Długi dzień. Rano wstałam o 5.50. Na 7.00 poszłam do Kościoła. Na 9.00 do sądu na praktyki. Tam kilka godziń, na 12.30 byłam już w pracy. Dziś imieniny Pani Basi (czli pani notariusz). Czyli smaczne jedzenie. Ale nie przesadziłam:).
1. Owsianka
2. Jabłko + Kawałek ryby w galarecie + plaster schabu po warszawsku + 2 łyżki sałatki + kawałek ciasteczka
3. Jabłko + mandarynka + 2 łyżki twarożku z cukinia na słodko
To na tyle. Padam na twarz. Ale musze jeszcze trochę poprasować. Pozdrawiam. Buziole:*
Dzień 8
Zjadlam:
1. Owsiankę
2. Jabłko + serek homo z otrębami + mandarynka
3. Łyżka bigosu + łyżka twarożku + garść pestek słonecznikowych
4. Jabłko.
I to na tyle. Byłam dziś w Sądzie, dostałam dalsze skierowanie na praktyki - od jutra zaczynam w Gospodarczym. Mam nadzieję, że przeżyję te pół roku:/. Poza tym ok. Zaraz idziemy do kina. Jutro rano (przed tym nieszczęsnym sądem) idę na roraty...może to mnie podtrzyma na duchu:). Pozdrawiam.
Dzień 7.
Wczoraj było baaardzo sympatycznie u kuzynów. Co do jedzenia to nie było bigosu (bo w domku nic już nie jedliśmy) ale była za to łyżka ryżu i łyżka chińszczyzny. Poza tym kilka winogron i dwie mandaryny i ....dwa ciasteczka:/. Ale to wszystko przed 18.00 więc rozgrzeszam siebie;). A co dziś? Dziś już grzecznie:
1. Troszkę owsianki i troszkę makreli wędzonej
2. Łyżka brązowego ryżu + kawałek piersi kurczaka + warzywa z patelni
3. Kilka mandarynek, trochę pestek słonecznika i chyba kilogram jabłek:).
Nie wiem co mnie dziś na jabłka wzięło, ale sporo ich zjadłam. Zatem dzień zaliczam do udanych. Owywiście sporo spacerowaliśmy z Pawłem, więc oboje czujemy się ok. Ja robiłam ostatnio badania krwi (już chyba pisałam), no i wczoraj ta moja kuzynka (jest lekarzem) omówiła mi trochę te wyniki. Ogólnie skupiła się na tym, że mam niska odpornośc ( mało białych krwinek). Stąd też musze jesć trochę więcej mięsa (bo tego jadłam niewiele), jeszcze więcej ryb (bo tego jadłam sporo:) no i takie tam. Dieta dietą ale zdrowie najważniejsze, więc nie bagatelizuje. Tym bardziej, że chodzi o odporność.
Ależ rozpisałam się:). Pozdrawiam wszystkie vitaliowe Misiaczki*)
Wcziraj dzień 5., dziś dzień 6.
Wczoraj:
Spokojny dzień, upragniony piątek, po którym nadchodzi wolny (od zajęć na aplikacji) weekend, a zatem ucieszona ogromnie. Po pracy odebrałam wyniki (przedwczoraj robiłam badanie krwi i moczu). Ogólnie dobrze, ale nie do końća. Później o tym napiszę. A wieczorem odwiedzili nas znajomi, było baaardzo miło. Co zjadłam:
1. Owsianka
2. Jabłko + jabłko + serek homo z wasą
3. wasa z tuńczykiem + garśc płatków suszonych bananów i kilka suszonych śliwek.
4. trzy drineczki z sokiem grejfrutowym i ..(uwada na ilość) dwa paluszki słone:)
No więc nie jest źle
Dziś:
Miły dzień, spędzony w miłym towarzystwie (czyt. mon\jego męża). Byliśmy na zakupach, wieczorkiem idziemy do znajomych. Co zjadłam:
1. dwie łyżki twarożku z pomidorem + kawałek makreli
2. Garśc słoneczkika, garśc banaów suszonych + kilka śliwek
3. mandarynka + jabłko
A jeszcze będzie:
4. Dwie łyżki bigosu
5. Coś u znajomych, ale bez szaleństw:).
Buziaki weekendowo-leniuchowe.
Jupi, jupi, jupi....
Jest piąteczka z przodu:). Ależ się cieszę. Wiem że nie powinnam się ważyć codziennie, ale czułam, że dziś będzie dobrze, więc musiałam:):):) No i super. Wczoraj wieczorem zjadłam jeszcze troche pestek słonecznikowych i wypiłam szklankę karotki, bo byłam nieznośna przez ten okres. No i jakoś tak zasnęłam szybko. Co prawda trzymałam kciuki za koleżankę, która była wczoraj na kastingu do jakiegoś miusicalu, ale wytrzymałam z tym trzymaniem tylko do 21.30. :). No dobra, później napsizę co dziś zjadłam, a teraz do pracy. (Joasi kastning poszedł "jako tako", zobaczymy co będzie dalej:) Buziaki Wszystkim
Dzień 4.
Rany, okres....bardzo boli:(
Cięko mi siedzieć w pracy. Ale jeszcze trochę wytrzymam. Ale napiszę coś milszego. Dziś weszłam rano na wagę i co widzę? Równiuśkie 60 kg:))). Myślę, że jutro może być jeszcze lepiej:). Ale nie zapeszam. Oczywiście zmieniam na paseczku, żeby mi przez przypadek waga nie ważyła się wzrosnąć:). Super!. teraz co zjadłam dziś. Nie zjadłam owsianki, bo miałam dziś robioną przed pracą morfologię, więc musiałam być naczczo. Ale zjadłam za to w pracy:
1. Jogurt naturalny z otrębami
2. Jabłko + jabłko + 3 kostki gorzkiej czekolady (żeby krew odbudować pobraną:)
3. 2 kromki wasa z tuńczykiem i pomidorem + mandarynkę.
I to wszystko, w domu już nic nie będzie. Pozdrawiam dziewuszki i do jutra:).
Bużki
Dzień 3.
Zjadłam:
1. Owsiankę + kawałek makreli
2. Jabłko + mandarynka + serek homo z otrebami
3. Kawałek drobiu gotowanego + garśc pestek ze słonecznika + szklanka karotki
Byłam dzis na cytologii, teraz czekam na wyniki. Wszyscy mówią że schudłam, ale ja chcę jeszcze:/. No nic...odliczanie trwa:). Buziaki i do jutra.
Aaaa...jeszcze zapomniałam napisać, że na wczorajszym spotkaniu wypiłam jedynie dzbanek herbaty z cytryną:). I jestem ogromnie z siebie dumna:).
Dzień 2.
I równie udany jak wczorajszy. Dziś zjadłam:
1. Owsiankę
2. Jabłko + jabłko
3. Serek homo + otręby
4. dwie garście pestek słonedcznika
No i luz...może wytrzymam jeszcze te 19 dni:) Dziś coprawda idziemy z Pawłem na spotkanie ze znajomymi, ale ograniczę się tylko do napojów niesłodzonych:). No to będzie na tyle. Kolejna relacja jutro:). Buziaki Wszystkim*))
Dzień 1.
Wpisuje już teraz bo juz nie chcę nic zjeść do końca dnia. A zatem zaczynam od tego co zjadłam:
1. Owsianka
2. Jabłko + jabłko
3. Serek homo z otrębami
To wszystko. I nie będzie nic więcej bo mój żoładek musi trochę odetchnąć. Czuje sie jakoś cięzko od samego rana, mam nadzieję, że mu to pomoże. Poza tym oczywicie herbaty i woda - niezmiennie:).
Siedzę w pracy, jest spokojnie, więc przynajmniej poniedziałek tak nie boli:). Za godzinę wychodze do domku, więc ok:). Buziaki Wszystkim