i słoneczny zimny poranek....słucham Bolera ( oczywiście na pełen regulator, żeby mi wścieklicy życiowej więcej " najszło" ) dopijam kawę, płatki z jogurtem , miodem i bananem już nabierają mocy, psice się podgryzają ...Whisky ma niesamowite pomysły na " walkę" z większym osobnikiem a ogonowi Bimbry szczerze współczuję. Przede mną poranny trucht na " kopiec Kościuszki" a po południu myknę może do parku ...mówię może , bo pojawiła się kwestia miejskich bobrów i programu LIFE w mieście. No ale po wczorajszym solidnym laniu popołudniowym zieleń napewno przybrała nowe oblicze, warto by je uchwycić, jutro rano planuję rezerwat i myślę że nie będzie niespodzianki " deszczowej" swoją drogą, wypatrzyłam " ubranko" przeciwdeszczowe dla aparatu, chyba muszę sobie takie fundnąć, na razie kupiłam nikusiowi szkło na ekranik. Ale natenczas ( Wojski) idziemy do parku sprzed kilku dni
Zatem miłego dnia ...Ahooooooooooooooooojjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj!!!!