Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1052175
Komentarzy: 42998
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 27 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 września 2020 , Komentarze (77)

...w dwa tygodnie jest mnie mniej o 5,3 kg:D. Pewnie niektórzy pamiętają, że miałam małe problemy, w czerwcu źle mi wyszła cytologia ( tzn. źle pinda odczytała wynik) i wyszedł stan przedrakowy, przechodziłam kolejne badania, kolposkopię, abrazję, wycinki, 14 sierpnia okazało się że wszystko jest ok ...ale jest problem z przewagą estrogenową, mój super doktor powiedział, że trzeba trochę sadła zwalić, bo to ono mi produkuje ów hormon . Sama z siebie obiecałam sobie, że jeśli wynik badania będzie dobry zapisuję się do dietetyczki. I  doktor powiedział że trzeba schudnąć " za pomocą" dietetyczki albo daje mi skierowanie na operację bariatryczną. Hmmm....nie chcę operacji , pomijam fakt że byłaby to 5 moja operacja to chudnie się szybko, a co ja potem z tą skórą bym zrobiła? Nie jestem sharpeiem ( w dodatku szczeniakiem) owszem z brzucha NFZ funduje plastykę ale co z ramionami, udami, pośladkami? Nie, dziękuję ....i natychmiast od ginekologa pognałam zapisać się do dietetyczki. 20 sierpnia zaczęłam walkę, kobieta wielce mi przypadła do gustu. Nie było pytań " ile chcę ważyć" , nie było moralizowania, powiedziała że nie dostanę od niej gotowca bo szkoda jej czasu i moich pieniędzy , dała wytyczne co jeść i kazała się pokazać po dwóch tygodniach z badaniami i  zapiskami z tych dwóch tygodni. No i dzisiaj " nadejszła ta wiekopomna chwila" Huuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuraaaaaaa!!!! Kobieta mi nie wierzyła że moja szklana małpa pokazała mi rano 5 kg mniej niż dwa tygodnie temu, ale kiedy jej waga pokazała 5, 3 kg  mniej to mi powiedziała, że jest to rewelacyjny wynik. Oczywiście wiem, że to głównie woda, ale nigdy do tej pory, nie spadło mi tyle kg w takim czasie. Pokazała mi błędy w moim jedzeniu - min. ciut za mało białka , muszę je dołożyć do trzeciego posiłku i mogę wprowadzić mięso raz w tygodniu, ba nawet mi wolno raz w tygodniu pożreć kawałek ciasta ;) oczywiście mojego domowego i żeby to nie było ciasto z kremem. Teraz jesteśmy umówione na spotkanie za miesiąc. Ale cieszę się bardzo :D z tego malutkiego sukcesiku na dzień dzisiejszy. I z tej okazji zapraszam was ...nad parkowy staw. Dzisiaj w zasadzie studium mojego ulubionego stawowego badyla, tak jak lubię dziką marchew jako obiekt fotografii tak lubię też...łączeń baldaszkowy8)

I taka oto , w stanie euforii i posilona skromnym obiadkiem idę oddać się upojeniu wodą ...a wam życzę cudownego popołudnia. Ahoooooooj , przygodo!! Przygodo? Ahoj?

2 września 2020 , Komentarze (20)

wczorajszy był :D. Kazik waży 3 kg, nic nie wskazuje żeby zechciał przybyć na ten świat wcześniej, zatem czekamy jeszcze 19 dni ( teoretycznie) na zdjęciach ma taką minkę jak jego mamusia, kiedy się zamyśli. Co do chłopa to się wygadal ...że nie tylko tłuszczak jest do oddania  w ręce chirurga , ma też podobno przepuklinę ale obiecał " jak już zacząłem to zrobię porządek" - niesamowite i w jego przypadku trudne do uwierzenia. Ale już ja będę nad tym czuwała.W temaci pogodowym nic nowego, tylko psice mam non stop wilgotne, bo grasują po podwórku i wracają do psiego łóżeczka. Zaraz przychodzi Marysieńka - ogarnąć chałupę, piorun wie czy ktoś imieninowo nie przylezie w niedzielę , po południu zajrzy Richard ...bo mi dwa kinkiety przestały świecić , na szczęście częściowo. Jeszcze muszę małża pogonić, żeby w garderobie sprawdził czy to nie żarówka a nie ...oprawka. No i proszę ...właśnie stwierdził, że nie wie jak się klosz zdejmuje w kinkiecie ...o luuuuuuuuuuuudzie. Zanim udam sie na poranną kawę zapraszam was na spacerek 

Zatem milutkiej środy , ahooooooooooj wszystkim . 

1 września 2020 , Komentarze (22)

zadziałałam...zapisując Szczeżuję na wizytę ( i oczywiście działając paszczowo na jego zmysł audio) był rano u ortopedy, dostał skierowanie na zabieg...ogromny tłuszczak do wycięcia . Teraz muszę cholerę przypilnować żeby się zapisał na to wycięcie...oczywiście już dzisiaj stwierdził " po niedzieli" ooooo nie, nie ma takiej opcji, u niego " po niedzieli" oznacza ....w nieokreślonej przyszłości czyli na święty Nigdy. Poza tym ...wrzesień wita mnie chłodem ( dla mnie jak najbardziej miłym) i mżaweczką . Ale zdążyłam wypaść po zakupy przed opadem atmosferycznym:D. Pod oknami już przedefilowała młodzież...mam w poblilżu szkołę średnią , na szczęście wrzasków jeszcze nie wydają z siebie i nie poruszają się stadami8). Wczoraj padłam dość wcześnie bo po 21 i spałam prawie do 7, jednak mam braki w tej dziedzinie. Ale koniec tego dobrego nastąpi...wracam do pływania. Mój basen jest otwarty od 6 30 ...więc znowu będzie wstawanko przed 6 i hajda. Ciekawe jak wypadnę po prawie dwuletniej przerwie, strach się bać(duch). No nic ...tym czasem pomyślę nad obiadem i będę grzecznie czekała na wieści z wizyty dziecia u pani doktorzycy. Tymczasem posnujmy się po parku

Życzę wam miłego dzionka. I tradycyjnie ahoj !!!

31 sierpnia 2020 , Komentarze (22)

to mogę wam pokazać jak wygląda i co wyprawia mój osobisty " Nożycoręki" , osobnik w czapce jest napływowy ( jakiś " glon" maestra cycóś?) a kolorowa pani z suszarką w ręce to żona Dawida - Ania, toże mistrzyni farbki i nożyczek ( kleju nie). A tak poza tym to u mnie dzisiaj chłodno ...ale wcale nie jest mi źle z tą sytuacją i jakoś tak....szybko dzień mija ( pomijam fakt że senna jestem nieziemsko) ale wypiłam drugą kawę i zaraz idę grillować sardynki na dzisiejszy obiad 8). Coś muszę wymyślić na jutrzejsze papusianie...ale dzisiejsze zakupy zakończyły się sporą ilością warzyw w koszyku, więc może warzywny sos do spaghetti? Albo powtórzę rybkę duszoną na warzywnym podkładzie :D. Jak pomyślę to pewnie coś wymyślę ...tymczasem pospacerujmy. 

Swoją drogą przeglądałam zdjęcia z połowy września 2018 r. i smutny wniosek ...w tym roku wszystko " skończyło" się już w połowie sierpnia ....przekwitły krzewy róż i tych " sweterkowatych" krzewów, żółkną liście na drzewach ...smutno , pewnie po części to wina suszy ale myślę że i zmieniający się ( niestety dzięki szkodliwej działalności człowieka) klimat ....ma w tym udział. I taką niezbyt radosną refleksją, żegnam się z wami. Ahoj 

30 sierpnia 2020 , Komentarze (29)

z dzieciem w wersji " truck". Ładnie wygląda , dobrze się czuje, we wtorek będzie ostatnie " wewnętrzne" zdjęcie Kazika i doktor powie co tam widzi...wcześniej, o czasie, czy później. Pokój dla Hipopotamka gotowy. Łóżeczko skręcone, komoda i przewijak tyż. Kosz mojżeszowy kupiony - jestem tak inteligentna że zachwycałam się piękną wanienką..tylko dziwiłam się czemu stojak " taki niski" :D. Ogromna walizka stoi w pobliżu drzwi - jeszcze coś tam muszą dorzucić, bo pediatra, który będzie czuwał nad Kazikiem ( tata kolegi ze studiów Paszczura - dużo osób myślało że ów kolega będzie naszym zięciem) radził , na wszelki wypadek dołożyć więcej rzeczy dla małego, bo odwiedzin przecież nie ma ...a położne bardzo niechętnie chcą donosić coś " nadprogramowego". Zawieźliśmy torbę prezentów - przywieźliśmy pudło. Ponieważ robili zamówienie w IKEI to od razu kupili mi szklanki i karafki na napitki. Zachęcałam też małża do wyprawy do Krzyżtoporu i Baranowa Sandomierskiego - uważam że samochód jest najlepszym miejscem na " poważne" rozmowy, żaden z pasażerów, bez względu na treść i wynik dyskusji, w biegu nie opuści pojazdu 8). Zmieniłam dzisiaj zdjęcie profilowe i dziękuję za dobre słowo jakie mnie już spotkało :D. Wrzuciłam kolejną porcję księgozbioru na półki i zaraz myknę pod prysznic...koszmarnie chce mi się spać, może uda mi się trochę pomarzyć sennie. Tymczasem porywam was w zieloność parkową. 

Nie mogę " odzyskać" głowy na zdjęciu profilowym więc " pyszczydło" wrzucam odrębnie ....nie straciłam głowy ( a przynajmniej nie całkiem) 

Zatem miłego popołudnia i wieczoru. Ahoj !!!

29 sierpnia 2020 , Komentarze (16)

bo nie chciało mi się spać, byłam wczoraj po południu na bardzo długim spacerze, fociłam, spotkałam sąsiadkę, pochodziłyśmy, pogadałyśmy wróciłam dość późno . Dd rana do roboty, zrobiłam chleby, dla nas i dla Paszczura , wyrastają - potem oddałam się lekturze , zrechotałam się do łez czytają " Na ustach grzechu" Samozwaniec...po prostu łkałam , to niezbyt " gruba" ksiażeczka, więc po jej skończeniu zabrałam się za kolejną pozycję teraz czytam " Przetrwają najpiękniejsi". Przed chwilą upiekł się placek drożdżowy ze śliwkami i kruszonką - też jutro zabierzamy do Paszczura, zapowiedziała nam że nie będzie gotowała bo nie ma siły. I dobrze....trochę prowiantu zawiozę. Ale się wczoraj nasłuchałam na temat nowego koloru kudłów....nakazano mi powtórzyć za miesiąc kolor...bo jest niezwykły i mnie w nim dobrze :D . U nas dzisiaj chłodno, rano padało i to całkiem mocno, na noc zapowiadają silne burze ...a mnie się okropnie chce spać....koszmarnie ale muszę jeszcze przecipieć co najmniej dwie godziny. Tymczasem zabieram was na przebieżkę, wśród zieloności. 

Miłego sobotniego wieczoru wam życzę i ....bye (pa) 

28 sierpnia 2020 , Komentarze (20)

spokojnie siedzieć na d....znaczy się odwłoku? Nie, nie mogę ...rano pognałam do Nożycorękiego - efekt ? A taki.

Przykicałam i telefon od kumpla - nasz projekt ścieżki przyrodniczej , przeszedł do finału budżetu obywatelskiego 2021, wartość 1 mln !!!! Więc walczymy o niego - no i okazało się, że bardzo przydatne będą moje zdjęcia z Królewskich Źródeł, żeby podobnie zaprojektować szlak bo to min tereny wzdłuż rzeki Kosówki 8) jak to dobrze robić setki zdjęć., Właśnie wydrukowałam kartę z karty do głosowania i zaznaczyłam wykrzyknikami nasz projekt i nakazałam ( paszczowo, nie ręcznie) małżowi, że ma agitować wśród swoich klientów, żeby głosowali na tenże projekt. No i się dzieje.....jutro pobawię się w piekarniczkę. Chlebek i drożdżowe ze śliwkami bo w niedzielę jedziemy do Ciężarówki - ostatni raz, kiedy jeszcze Kazik wewnętrzny żywot wiedzie. Wczoraj przyszło łóżeczko dla niego , muszę pomolestować dziadka niech je rozłoży, żeby je obejrzeć. Poza tym ....trochę chłodniej, co pozwala mi normalnie funkcjonować. Ale was i tak porywam w parkowe ostępy. 

I tym oto " aptymistycznym" akcentem w kolorze blue, żegnam się z wami na dzisiaj, życząc miłego popołudnia, udanego początku weekendu i masy radości. Ahooooooooooooooooooooooooj !!!!

27 sierpnia 2020 , Komentarze (19)

z tym nawałem zajęć. Wczoraj cały dzień w sądzie, przyszłam wypluta i odmóżdżona. A tak naprawdę połowę czasu przesiedzieliśmy. Pierwsza rozprawa , która miała być najdłuższą ( 400 stron dowodów, dostarczonych 19 sierpnia !!!!, a sprawa toczy się od 3 lat , dowody dotyczą lat 2017 -2019) odroczona do października. No i siedzieliśmy bezczynnie przez dwie godziny do następnej. W duchu klęłam na siebie, że nie wzięłam książki, ale zapomniałam i do tego nie wiem czego nawpychałam do torby, że była taka ciężka. Poza tym okazało się że sekretarka pozamieniała nam terminy rozpraw no i kobita mi rozwaliła plany na listopadowy wyjazd do Krakowa. Muszę pojechać później. Dobrze że sędzia wczoraj zajrzała do swojego kalendarza i nam powiedziała o jednym terminie  i zdziwienie, bo my mieliśmy inny termin wpisany na październik , zaczęło się sprawdzanie i okazało się, że zgadza się ( w dodatku u mnie, drugi ławnik miał inny termin wpisany) tylko jeden - wrześniowy termin. Ale sprawa tych posiedzeń ma być jeszcze wyjaśniana jak pani Renia wróci do pracy z urlopu. Poza tym wracając do domu poszłam wywołać zdjęcia - zdecydowałam że zostawię po sobie coś namacalnego. Niektórzy nie chcą oglądać zdjęć w laptopie , więc wydrukuję je. Przeglądałam kilka folderów sprzed trzech lat ( wtedy zaczęła się moja przygoda z fotografowaniem) i stwierdziłam że większości tych zdjęć bym dzisiaj tak nie zrobiła. Ale chcę je wydrukować ...żeby widzieć jak się zmieniało moje " widzenie" świata przez obiektyw. Ponieważ zdjęć będzie kilka tysięcy to wynegocjowałam z panem niższą cenę za odbitkę.  Dzisiaj mam panią do umycia okien, ale ona sobie będzie pracować a ja śmigam zrobić nastopne pazury. Jutro trochę luziku, tylko pójdę odebrać foty. Dzisiaj przyjadą rzeczy dla Kazika. Będzie oglądania :D.  Wczoraj kiedy wracałam do domu, trafiłam na początek wichury. Niebo zrobiło się granatowe i pierwsze podmuchy wiatru uderzyły, kiedy wychodziłam z parku. Aż dziw, że dolazłam te kilkaset metrów do domu bez żadnych szków ( w tym zwiania mnie z chodnika), bo przed snem czytałam , że wiatr powalił drzewo w parku koło mnie, w ogóle w Radomiu narobił szkód. Tymczasem porywam was na łono....natury, oczywiście8) 

Miłego dzionka, ahooooooooooooooooj !!!!

25 sierpnia 2020 , Komentarze (21)

nooo wczoraj udało mi się " paszczowo" zbałamucić małża i dał pierwszą " połowę" kasy na zakupy dla Kazika. Łóżeczko, materacyk, prześcieradełka, podkład już jadą . W ofercie było napisane że łóżeczko - dostawa gratis, a tymczasem ( kupiłam wsio u jednego sprzedawcy żeby było darmo - bo mam na allegro opcję smart) przy płaceniu, pokazało mi 20 zł za dostawę, więc zapłaciłam i dawaj słać maila - dlaczego? Czy to nie " pomyłek" , dostałam odpowiedź że owszem, łóżeczko będzie gratis, ale materacyk ze względu na gabaryty przyjdzie drugą przesyłką i to za nią zapłacę. Picu picu mój dziedzicu, łóżeczko ma taką samą długość i jest cięższe , a materacyk tylko ciut szerszy, poza tym przecież dokupiłam inne rzeczy i i przekroczyło mi to 100 zł przy których zaczyna smart obowiązywać, ale przyznam że nie mam ochoty użerać się z cwanym sprzedawcą. Rano były oczywiście tradycyjne cotygodniowe zakupy i wróciłam z nich w okropnym stanie, muliło mnie , pobolewały mnie ramiona, generalnie czułam się źle, dopiero druga kawa mnie trochę przywróciła do życia. Odkurzyłam trochę książek , ustawiłam na półkach, zrobiłam obiad i w ramach aktywności fizycznej pognałam z nikusiem do parku. Łaziłam ponad 2 godziny. 

Na kolację zrobiłam bardzo smaczną rzecz - wymyśliłam taki misz masz : seler naciowy, paprykę, cebulę, kalafiora, cukinię pokroiłam w niezbyt male kawałki, podsmażyłam chwilę na oleju, dodałam czosnek, pomidory z puszki i poddusiłam. Potem przełożyłam do naczynia żaroodpornego , na wierzch położyłam filety z miruny - opieprzone i osolone, przykryłam pokrywką i wsadziłam na 30 min do gorącego piekarnika, potem 10 minutek bez przykrycia. Gotową rybkę rozdrobniłam na mniejsze kawałki i pożarłam na kolację taki gulasz warzywno rybny. Nawet  małż jadł i nie płakał:D

 Dzisiaj raniutko już pognałam na badania , sierota gupia ( a niby taka uczona) wypiłam kawę i panie mi powiedziały, że to mi podniesie poziom lipidów, szczególnie trójglicerydów ..hehehe jaka ja cymbalica ( donośnie brzmiąca) ubzdurzyłam sobie że na czczo to...bez jadła :? ale piciu można. No nic. Teraz piekę chlebek, potem śmignę kupić skarpetki Kazikowi, haczyki do powieszenia zdjęć  - bo wczoraj trafiłam takie ramki jakich potrzebuję i kupiłam trzy, dzisiaj pognam dokupić i zacznę wieszać moje fotki na ścianach - tzn. nie mojej niesamowitej osobliwości ale mojego wykonu :D. Hmmmm widzę że się chmurzy coraz bardziej ...ciekawe czy deszcz mi nie pokrzyżuje planów. No nic. Jakby co kurtkę od deszczu mam. Tereaz zapraszam na ostatnie krakowskie dreptanie ( oczywiście w ramach mojej ostatniej bytności tamże) - teatr Słowackiego . 

I to by było na tyle....od teraz będzie więcej - zieleni, jak to sobie co niektórzy życzą. Miłego dzionka. Bye (pa)

24 sierpnia 2020 , Komentarze (8)

jak się sypnie to duuuuużo. Myślę tu o zajęciach różnej maści. A to zapełnianie biblioteki ( małż zdecydowanie się ociąga przy donosach :D) a to spotkania, a to wizyty i wyjścia . Znowu w tym tygodniu mam i sąd i pazury wszystkie i fryzjera 8). Wczoraj pogadałam sobie z krakowskim znajomym, porozmawaialiśmy na temat niefrasobliwości młodzieży ( oczywiście nie całej) względem covidu i ich wyobrażenia o własnej " ponadludzkości". W tym tygodniu przyjdzie mi naprawdę intensywnie jęczeć w sprawie kasy dla Kazika. Dopiero co dziadek twierdził że ma kasę na zakupy dla wnuka, a co piszczę żeby dał kici kici to otrzymuję od Bankomatu komunikat " brak środków" wrrrrrrrrrrrrr.....przecież to niecały miesiąc, co prawda dzieć nie zjawi się dwa dni po narodzinach u dziadków ale wiecie, że ja nie znoszę nic na ostatnią chwilę. Och, ta rozlazłość Szczeżui , nic a nic z biegiem czasu się nie zmniejszyła. Muszę pomyśleć o jakimś skromnym menu, głównie roślinnym , bo jak wspomniałam koniec z większymi imprezami ...ale pewnie Długoręka z całym plemieniem wężowym się przywlecze , więc jakoweś sałatki można zrobić , pod kątem bezmięsnego szwagra. Tak poza tym, wczoraj pod wieczór popadało znowu, na szczęście większych  zawirowań atmosferycznych miasto nie doświadczyło. Właśnie zerkam jaka pogoda na dzisiaj, też ma padać i dobrze. Niech ta suchość zostanie ciut zniwelowana, może jeszcze odżyje zieleń. Dzisiaj w Krakowie kościół św. Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty , ul. św. Tomasza i Basztowa 

Miłego początku kolejnego tygodnia. Przygodo, przygodoooo, ahoj!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.