Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1079566
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 kwietnia 2023 , Komentarze (38)

Wiem ...należą mi się baty i sznurem moczonym w wodzie. Ale ...za dużo się dzieje. Wciąż sprawa tej budowy, SKO uchyliło warunki zabudowy, potem kilka razy byłam na sesjach komisji RM, w ubiegłym tygodniu " zaistniałam" w prasie, w tym tygodniu w radio i tv...no i rozdzwoniły się telefony. Ten ma problemy z magistratem i tamten też ...do tego skargi do Sejmu, do wojewody, wczoraj do NIK ...po prostu ...nie podoba mi się sława :D :D :D jest męcząca. A do tego oczywiście święta ...mazurek gotowy, blaty do tortów mojego i zięcia gotowe ...teraz tylko naszykuje przełożenie, daktylowiec jest , sernik się piecze , drugi będzie się robił, a jutro booooska babka drożdżowa , do tego oczywiście miałam zamówione przez klientkę pasztety, już wydane. A jakby tego było mało Ala przedwczoraj się " ozębiła" a wczoraj zaczęła chodzić ...więc będzie fajnie. Ale tak naprawdę wpadłam żeby wam życzyć niech to będą po prostu Święta. Ze świąteczną atmosferą, uśmiechem, zdrowiem, szczęściem i bliskimi nam ludźmi.

17 lutego 2023 , Komentarze (11)

Spotkanie południowe...za mną. Po oględzinach okolic " okołorynkowych" i wskazaniu palcyma ...dosłownie , co mam sfotografować poszliśmy dyskutować do Różanego Gościńca - bo już zaczęło padać ..again. Na wejściu spytałam panią czy nas nie wygoni bo przyniosłam pączki dla znajomych i u nich chcielibyśmy tylko napoje do pączków zamówić, przy czym obiecałam solennie, że pączki robiłam własnołapnie od  A do Z. Pani się uśmiechnęła , nie zabroniła konsumpcji " własnej" i nawet talerzyki na pączki przyniosła. Po prawdzie jadła tylko J., W. zabrał swój " przydział" do domu, żeby obdarować i żonkę a ja nic nie jadłam, bo już mi nie wolno było. Do domu wpadłam z jęzorem na brodzie i przebrałam sie na badanie ...niepotrzebnie pojechałam w biustotrzymaczu, bo spokojnie mogłam go zostawić na miejscu. Jeansy zamieniłam na leginsy, tuniczkę odziałam, zegarka nie zakładałam. Pojechaliśmy ...jedziemy ( samo ruszenie spod domu mnie zdziwiło, no ale myślę sobie ...chłopina chce korki ominąć), drugie skrzyżowanie, chłop skręca w lewo, pytam " gdzie ty mnie wieziesz"? ( Pół godziny wcześniej powtarzałam dwa razy ...do centrum onkologii jedziemy, bo mnie chciał wieźć do przychodni, w której mam ginekologa i ortopedzia) a on rozkosznie ...." no na Główną", na jaką Główną pytam ...tu jest  laboratorium, a ja mówiłam do centrum onkologii ..no wreszcie zajarzył i pojechał właściwie. Z marszu weszłam na rezonans ..choć było 20 min przed umówioną godziną. Przemiła, radosna, pozytywna pielęgniarka mnie nakłuła i okablowała ( bo przecie bz i z ..kontrastem mi Krzysio zlecił), pośmiałyśmy się pożartowałyśmy , poszłam się nieco jeszcze rozgogolić i przemiły doktorek rozłożył mnie i ułożył na wózku. Na ucha dostałam słuchawki ( do chrzanu ..bo zamiast Beethovena i tak mi łomot machiny docierał, a zdecydowanie wolałabym słuchać którejś z symfonii) do łapy gruszkę z alarmem i jazda ...do dziury . I ten aparat mi się podobał bardziej niż ten z którym miałam poprzednie doświadczenie bo jechałam nogami do przodu a nie głową, co prawda i tak wyraziłam obawę, czy się zmieszczę, ale doktor zapewnił że tak będzie i faktycznie ...nie zaklinowałam się. Łomotało koszmarnie na różne sposoby ( ale stukania dzięcioła nie było), ślepi jednak nie otwierałam, za to dostałam koszmarnego ataku kaszlu , na szczęście nie próbowałam zakryć ust dłonia...bo przyszło mi do głowy, że może mi się ręka nie zmieścić w rurze ..i miałam rację. Po jakimś czasie miła siostrzyczka wtłoczyła mi do żyły kontrast i powiedziała, że jeszcze trzy minutki i kończymy . I tak było ..oblekłam się, posiedziałam na korytarzu...oddałam służbie zdrowia zużyty wenflon i wróciłam et chałupa. Teraz poczekam na wynik i dowiem się ...co tam mi wyrosło w tym moim kręgosłupie a potem dziada ....będziem dyscyplinować . Choć informacja że mogła mi się pojawić przepuklina w tym samym miejscu z którego ją usunięto ...wcale mi się nie spodobała. No ale nic. Miłym zakończeniem dnia był telefon od J. że pączki pyszne i małż też przyjechał z podobną wiadomością , że znajomi, którym wczoraj zawiózł pączusie powiedzieli iż , żaden pączek nie może się równać z moimi . I powiem wam , że nawet Szczeżui się wyrwało ...mają rację, twoje są pyszne. Ot to chyba tak przez nieuwagę powiedział :). A teraz troszkę fotek noworocznego Radomia.

No to miłego wieczoru wszystkim. Ahoj!!!!

16 lutego 2023 , Komentarze (12)

...jestem myłpą. Co prawda już nie orangutanem ( bo nie ruda) , ale szybciutko życzę wam miłego Tłustego Czwartku. Skończyłam z pączkami, choć małż rano nieśmiało zaproponował " skoro źle się czujesz to może nie rób pączków". No chyba się chłopina starzeje , to raz....a dwa....nie ma takiej opcji ...tradycja! tradycja!! ( I tak mnie czeka jeszcze dwa tłuste czwartki, bo przecie każdy z Paszczurów już zamówił pączki, jak mamusia będzie do nich jechała). Na szczęście większość moich dzieł zostanie wyniesiona dla degustatorów. Więc....miłego czwartku. 

14 lutego 2023 , Komentarze (27)

Żyję, żyję ! ( Choć pewnie są tacy, co by chcieli żebym zeszła...ale to jeszcze nie teraz). Dziękuję za pamięć wszystkim zatroskanym. Tak mi schodziły dni a to na dochodzeniu do siebie ...czyli kolejnych rehabilitacjach , na przyjemnościach - czyli wypadach do Krakowa ale przede wszystkim na tyraniu w stowarzyszeniach no i na walce z deweloperem. To ostatnie na dzień dzisiejszy zakończone sukcesem...SKO uchyliło decyzję o warunkach zabudowy z całości. Oczywiście kosztowało mnie to trochę kasy ( dzięki zbiórce udało się trochę kaski uzbierać, no ale wytrzepało mi kieszeń, jak widać warto) ale wygraliśmy, no i teraz " inwestor" przysyła mi pracowników z propozycjami...a niech spie...ają. Mają problem ...oj mają. Ale to nie moje zmartwienie...chcieli się nażreć kasą ( bo jak wieść niesie sprzedali mieszkania we wszystkich 9 blokach, a ja im budowę 6 ...zablokowałam) to mają bolączkę ...jeśli będą chcieli od nas odkupić nieruchomość ...to bardzo proszę, na żadne inne szantaże, przekupstwa czy propozycje bez mała korupcyjne nie idę. Wróciłam niedawno z Krakowa ze wspaniałego koncertu Buble'a i przed chwilą kupiłam bilety na podróż do Gdańska pod koniec kwietnia ...oj zamęczę dziewczyny przez 3 dni pobytu :D :D a poszłam za ciosem i kupiłam już bielety na kolejną podróż do Krakowa na przełom maja i czerwca , tym razem koncert Zimmera, potem będzie Sting i w listopadzie Hauser a w grudniu planujemy skok do Wrocławia ( wreszcie) :D no i jak widzicie , nie potrafię na dooopie (bolącej ) usiedzieć, tzn. jest trochę lepiej z bólami ale wciąż niezadawalająco ..jutro raniutko lecę zrobić kreatyninę a w piątek po południu mam zaklepany rezonans kręgosłupa ( dzisiaj się umawialam...wizyta raz dwa ..jednak dobrze dawać ...krwawicę własną). Dziecki rosną..Kazik rozgadany ( po babci) coraz więcej mówi, nawet sam do siebie , od nowego roku chodzi do grupy przedprzedszkolnej :) w jego żłobku otworzyli przedszkole i będzie w nim kontynuował edukację. Ala gna ostro po meblach ..lada moment zacznie dreptać sama, bezzębna jeszcze ale wszystkożerna ..na dzień babci i dziadka nawet jej specjalną minipizzę robiłam..mniej ostrą niż dorosła ;). A tak poza tym ..nic nowego. Teraz troszkę świeżutkich zdjątek z Krakowa

Jeszcze raz dziękuję za pamięć i nie bójcie się ...złego diabli nie biorą :D :D :D Ahoj!!!!! Aaaaaa miłego walentynkowania :)

21 września 2022 , Komentarze (12)

ten tydzień jest dla mnie koszmarny ....a miało być tak " luźno" . W poniedziałek jak się zaczęło od obudzenia się o 4 rano,  pływania, poprzez odebranie dokumentów z wydziału architektury ( w sprawie II etapu budowy), spotkanie z posłanką ( obiecana interwencja poselska), powrót do domu i napisanie tego co musiałam napisać, zeskanowanie i wysłanie dokumentów do prawnika ...to się skończyło o 1 w nocy, po drodze tydzień mi się zapełnił...wczoraj byłam nieprzytomna...do takiego stopnia, że potrafiłam w mailu zamiast " pytanie retoryczne" przeczytać " pytanie erotyczne" co oczywiście wywołało wesołośc i u mnie i u autorki maila. Wieczorem wylądowałam na promocji książki ...było bardzo miło, spotkałam masę znajomych. Dzisiaj pobudka o 5 , basen, szczepienie, klienci ( o których zapomniałam, dobrze że nigdzie nie polazłam) , zaraz telefon od szamanki a potem znowu klientka. Urwanie doopy normalnie. Marzę żeby się wyspać, serio , serio ...wyyyyyyspać. Tylko tyle i aż tyle , tymczasem ...zapraszam na wizję, niekoniecznie lokalną ( trochę koloru w ten szary dzień się przyda) . W zasadzie będą to kolory nocnego Radomia ...a dokładniej katedry mariackiej :) 

No to miłego popołudnia wszystkim, ahooooooooooooj!!!!!!!!!!!

17 września 2022 , Komentarze (12)

że znowu zamilkłam, ale dzieje się wiele...zbyt wiele :). Nie wiem od czego zacząć...od tego co nie idzie...czyli zwalanie kilogramów, owszem udało się kilka spędzić, ale znowu doszłam do wagi krytycznej i stoję. Poza tym tak bogiem a prawdą..źle jem. Nie mam ochoty na nic...ani na warzywa, ani na mięso, no kompletnie na nic ..więc w zasadzie mam kanapkę na śniadanie i kanapkę na obiad ...tylko kolacja broni się warzywami. Jestem zasypywana telefonami od szefowej stowarzyszenia, nawet mi zaproponowano funkcję wiceprezesa. Wciąż walczę z magistratem i inwestorem, wiedziałam że ruszam guano, ale nie myślałam, że aż takie jego pokłady. No i stałam się " ciałem niebieskim bywającym w tv" i to w tej przyjaznej i w tej wrogiej. No ale obiecałam sobie , że nawet z diabłem będę paktowała w tej sprawie. W ubiegłym tygodniu poszłam z sąsiadką na spacer po okolicach " inwestycji" i okazało się, że przyszli do mnie ludzie, którzy są przeciwko tej budowie i obowiają się jej skutków. No dostałam szału ( którego opanowanie jak wiecie jest strasznie trudne) bo jak mogli się pokazać na nagraniu i powiedzieć o tym głośno to ich nie było, a teraz jednak się okazuje że są sprzeciwy. Za dwie godziny jestem umówiona z panią, która mieszka po drugiej stronie budowy, a która chodziła do magistratu i wyrażała sprzeciw, ale usłyszała że nie ma po co bywać bo " nie jest stroną w sprawie" . W poniedziałek pojechałam do Krakowa, przy okazji wpadłam do prawników, przywiozłam radę, żeby zacząć robić protesty publiczne...co dzisiaj od rana robię? Zamiast się byczyć to wysyłam wiadomości, do radnych, działaczy społecznych z Polski, przedstawicieli lokalnych mediów ( dobrze że mnie " oświetliło", że kiedyś w naszym klubie grywał chłopak, który pracował w radio, no i dzisiaj do niego uderzyłam i Michał podesłał mi dwa kontakty, jeden już odpowiedział na moją prośbę). Wracając do wyjazdu ..no tak koszmarnych podróży ( i to w obie strony) to ja jeszcze nie miałam. Do Krakowa mało się nie udusiłam od smrodu " perfum" którymi się skropił któryś pan..albo siedzący koło mnie albo za mną. No tak cuchnęło, że naprawdę myślałam, że w okolicy Kielc zwymiotuję, mało tego drażniącego zapachu, to jeszcze któryś z pasażerów co 30 sek, chrząkał. O matko, jak żałowałam, że nie miałam pod ręką zatyczek do uszu. W drodze powrotnej siedziała za mną ukraińska rodzina - mama i syn. Chłopcu nie zamykała się buzia, gadał non stop, ledwo się powstrzymywałam przed poproszeniem o " zamknięcie buzi", mama za to albo rozmawiała przez telefon, albo słuchała muzyki, też miałam pani ochotę powiedzieć, że może pora kupić sobie słuchawki. Przyjechałam tak zmęczona, że już po drodze żałowałam, iż nie potrafię się teleportować. Mało tego w domu byłam o 20 i od razu do laptopa bo klient mi przysłał dokumenty i trzeba je było zrobić " natychmiast" , padłam po północy. Do tego ta pioruńska lewa noga boli mnie prawie co noc, zwariuję niedługo. Dzisiaj robię za kurę domową, odgruzowuję chałupę po 3 dniach rządów Szczeżui...nie ma mojej pani Emilki, bo zachorowała na covida, więc co jakiś czas muszę odkurzyć i umyć hektary. A mało sprzątania to jeszcze i gotowanie, bo jutro jedziemy do Łodzi, więc jest zamówienie na jedzenie. Wróciłam już na pływalnię i co mnie cieszy, mimo tak długiej przerwy w pływaniu, przepływam 1200 m . Jak widać jeszcze nie do końca zdziadziałam ...a może raczej...zbabiałam. Teraz posypuję głowę popiołem i zapraszam do obrazkowa. A lata coraz mniej.....

No to miłego popołudnia ( a nawet weekendu) wszystkim, Szczeżuja przywiozła twaróg , lecę piec zamówiony serniczek. Ahoooooooooooooooooj!!!!!!!!!!!!

23 sierpnia 2022 , Komentarze (18)

..nareszcie deszczy!! Choć ten deszcz wpisuje się w smutek dzisiejszego dnia, wróciliśmy akurat z małżem z rehabilitacji ( tzn. ja rehabilitowana on jako kierownik) i odebrał telefon od siostry, że szwagier umarł w nocy..kurcze lubiłam T., nie spodziewaliśmy się takiej wiadomości , tym bardziej że 30 września kończyłby 65 lat. No cóż ..gdybyśmy znali plany kostuchy , moglibyśmy je zmieniać. A tak w ramach refleksji słucham Requiem Mozarta i wdycham zapach cynamonu i kruszonki orzechowej, którą pachnie cały dom...bo dzisiaj po ponad tygodniowej przerwie pojechałam po tradycyjne zakupy a że śliwki w promocji to przytargałam ponad 2 kilo , pora już zacząć sezon na drożdżowe ze śliwkami, poza tym  na wiadomość o śmierci wujka, Paszczury zareagowały deklaracją przyjazdu na pogrzeb ...Paszczur I na 100 % nie wiadomo tylko sama czy z Kazikiem i tatą Kazika, a Paszczur młodszy jeśli tylko tata Ali nie będzie miał wyjazdu służbowego to też się pojawią. Wybaczcie ale nie mam jakoś natchnienia na długie pisanie. Trochę obrazkowania przed pożegnaniem choć obrazki związane z końcem...dnia.

Spokojnego popołudnia i wieczoru. 

22 sierpnia 2022 , Komentarze (1)

a pogoda dobija. W piątek w tym skwarze i duchocie ponad godzinne nagranie dla " widzów kuriera". Nie powiem z mojego długiego i rzeczowego gadania wyemitowano ..minutkę :) ale umówiliśmy się na kolejną " nakrętkę". Do domu wróciłam i zdechłam, w sobotę ..o ludzie , szczęsliwa bo naddupie mnie nie bolało ( zresztą dzisiaj też nie boli), po południu poszłam na moją kwietną łąkę bo dawno nie byłam...poszłam i natychmiast się roztopiłam , znowu niemiłosiernie duszno. Ale tym razem jeszcze oblazłam park i "smutno mi Boże" że zaczerpnę z klasyka. Kaliny zaczynają usychać, w dodatku jedną z nich jakiś debil złamał, zniszczył prawie połowę pięknego krzaka. Nie wiem czy te usychające krzewy to nie " zasługa" budującego się osiedla. Po drugiej stronie rzeki więdnie barwinek posadzony pod pięknym drzewem..staw, tragedia, ale się wściekłam, natrzaskałam zdjęć i wrzuciłam na stronę Starego Ogrodu, którą założyłam i otworzyłam, każdy może wejść , każdy może napisać. Już mi wiceprezes nie będzie pisał, że dla niego jako dla " laika" to ze stawem jest wszystko w porządku. A propo każdego, jak się tylko umówiłam z kobietą na nagranie to nadłożyłam drogi i pognałam zawiadomić o tym nagraniu żeby przyszedł kto chce zaprotestować albo coś powiedzieć. Myślicie że jakaś miejscowa, posądziedzka  zaraza przyszła? Oczywiście że nie , byłam ja - daleka sąsiadka, prezeska stowarzyszenia z którym współpracuję i prezes stowarzyszenia do którego należę ...czyli my, którym umierająca przyroda leży na sercu ( i na wątrobie). Niech piorun najjaśniejszy strzeli tych wszystkich leni nawet odwłoków im się nie chciało przywlec. No ale nic ...o ile w sobotę czułam się bardzo dobrze ( jednak prądy na mnie działają bosko) o tyle wczoraj..okropnie, przeleżałam prawie cały dzień niczym skóra z diabła , ruszyłam się dopiero przed 16 bo miałam bilet na sztukę na ekranie a w niej koncert Rieu z Maastricht..no bajka, wróciłam myślami do jego czerwcowego koncertu w Krakowie , większość programu taka sama ale 150 osobowy męski chór , który śpiewał w Maastricht ..bajka, po prostu ciary po plecach mi biegły gdy ich słyszałam i wspaniała " duża" wokalistka rodem z Maastricht...co za głos, co za energia po prostu petarda ( jej też nie było w Krakowie, choć łatwiej byłoby ją przetransportować niż 150 chłopa).Dzisiaj raniutko na rehabilitację, jestem zła na tę przychodnię, rehabilitacja zaczyna się z opóźnieniem. Skoro mam umówioną na 7 to rehabilitanci powinni być w pracy 6 55 a o 7 rozpoczynać pracę...dzisiaj panie łaskawie wpuściły nas 7 15 no i część ludzi się po prostu rozeszła ( w tym ja) bez pełnego cyklu zabiegów , mało tego to jeszcze nie wiedziały która gdzie jest , ja ganiałam po przychodni żeby oznajmić pani, że czekam na sali gimnastycznej ..sama się nie podwieszę przecież ...Zabiegi dobrały mi bardzo dobrze ale wykonanie..beznadziejne. Po powrocie do domu pognałam bez mała z jęzorem na brodzie na spotkanie z konserwatorką przyrody. Z prezeską stowarzyszenia spędziłyśmy kilka godzin na przekazywaniu uwag co do działań wobec zieleni w naszym mieście. Tak że zlazłam do domu niedawno ..i znowu jestem nie do życia, gorąco , parno, ciśnienie jedzie w dół...przeżyję jeszcze trochę i idę spać , nie wiem czy nie wcześniej od kur, no ale czasem tak bywa. A teraz ...tradycyjnie - obrazkowo. Dzisiaj wędrówka kazmierskim wąwozem Korzeniowy Dół.

I to by było na tyle. Dobranoc, a nie ...wróć. Ahoooooooj!!!!!

19 sierpnia 2022 , Komentarze (11)

od samego wtorku aż do dzisiaj. I pogodowo - koszmar i zajęciowo - wypełniony od poranka do wieczora ( czytaj do 21 kiedy padałam nieprzytomna ze zmęczenia), zaczęłam już rehabilitację ..jest lepiej ale jeszcze nie tak jak bym sobie życzyła i jak być powinno, ale boleć praktycznie już nie boli nic ( nawet zewnętrzna strona lewej nogi , gdzie przebiega nerw kulszowy) niemniej jeszcze utykam, mniej ale utykam. Wczoraj spędziłam prawie cały dzień nad dokumentami bo przygotowywałam się do dzisiejszego nagrania. Ale znalazłam kilka ciekawych rzeczy, w tym raport NIK który na władzach miasta ( jak widać) nie wywarł żadnego wrażenia. Dzisiaj prawie godzinę stałam w słońcu i gadałam do kamery, potem na chwilę zostali dopuszczeni moi znajomi społecznicy. Niemniej zagadałam z panią i umówiliśmy się na kręcenie kolejnego materiału tym razem o zieleni w mieście ( w połowie września). Wiecie co mnie najbardziej wkurzyło dzisiaj , że we wtorek kiedy wracałam z poprzedniego nagrania ( w sprawie tego nieszczęsnego stawu, gdzie padło nam 16 kaczek), to nadrobiłam drogi i poszłam poinformować ludzi mieszkających po sąsiedzku z budową, że dzisiaj będzie tv i mogą przyjść , wypowiedzieć się. Myślicie, że ktoś był? Ani żywego ducha, tylko ja ( no bo zainteresowana) i bojownicy o zieleń w naszym mieście szt. 2 . Co za cholerne miasto, leniwych ludzi z syndromem tumiwisizmu. No nic ...psy nie szczekają ...nasze wielbłądy idą dalej. Druga przykra sprawa, jaka wyszła w trakcie mojej akcji pt. zatrzymaj inwestycję. Rada Miasta sobie tworzy prawo, a co stworzą, to odłożą ad acta i w ogóle się nie interesują pod czym się podpisali. A urząd miasta ...nie stosuje się do prawa miejscowego, które uchwaliła RM ....dramat. Po prostu dramat...komu i za co płacimy. No dobra...rozpuściłam się niczym bałwanek śniegowy, teraz będę chłeptała wodę i leżała przed wentylatorem a was zapraszam na moją kwietną łąkę. 

No to miłego piąteczku wszystkim, idę zamieniać się w skórę diabła ( czyli leżeć) , dobrze że chłodnik z ogórasem i czosnkiem chłodzi się jeszcze bardziej w lodówce. Ahoj!!!!! Miłego weekendu

15 sierpnia 2022 , Komentarze (9)

u  mamy. Brzydsza siostra Kapciuszka pojechała na weekend...wpadliśmy do mamy z Paszczurem młodszym, Potencjalnym Zięciuniem i Alą w sobotę, wczoraj obiadowała Długoręka, ja przyjechałam na noc , zostanę do południa , potem może znowu wpadnie Długoręka. I tak moje plany " turystyczne" wzięły w łeb...chciałam jechać do Krzyżtoporu , to Szczeżuja nie mogła się wczoraj zebrać. " Jutro pojedziemy" no to jutro czyli dzisiaj nie pojedziemy, trudno, life is life. Zapraszam z rana na nocny ( w większości) ogląd Gdańska.

Zatem miłego dalszego ciągu świętowania. Ahoj 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.