Jestem dokładnie w połowie drogi odchudzania. To chyba dobry czas na podsumowania. Walkę o lepszą siebie, o lepszą kondycję i zdrowie rozpoczęłam we wrześniu 2022. Miałam wzloty i upadki, ale nigdy waga nie wzrosła mi na tyle, abym zaprzepaściła moje starania. Teraz, mam wrażenie, waga spada coraz słabiej, ale to mnie nie zniechęca. Zgubiłam siedemnaście kilogramów i kolejne tyle przede mną. Co czuję? Ekscytację, że mój zamierzony cel jest realny i jest coraz bliżej. Jak każdy mam słabości. Sięgnę po coś "zakazanego", ale nie mam wyrzutów sumienia. Dużo ćwiczę i ostatecznie wiem, że to co niepotrzebne zostanie spalone. Wiem, jednak, że wskazówki, które uzyskałam i wcieliłam w życie będą obecne przy mnie już zawsze (taki przynajmniej mam cel). Odkąd pamiętam miałam tendencję do tycia. Samo spojrzenie na jedzenie to kilka kilogramów w górę. Podejmując decyzję o odchudzaniu we wrześniu ubiegłego roku nie sądziłam, że to zajdzie aż tak daleko. Moje poprzednie próby to spektakularne dziesięć kilogramów przy czym jeszcze bardziej spektakularnie powróciło ich dwa razy tyle...
Dlatego dzisiaj dziękuję mojej kochanej Dorotce z pracy, która powiedziała mi o Vitalii i reszcie dziewczyn, które trzymają za mnie kciuki. Mojemu cudownemu partnerowi, siostrze, rodzinie ❤- zawsze wspierają i co tydzień pytają ile tym razem zeszło. I w końcu dziękuję TOBIE, że odwiedzasz mój pamiętnik i kierujesz miłe słowa. Jesteśmy razem w walce o lżejsze życie 😉
Przepraszam za to samouwielbienie, ale nie mogę się sobie napatrzeć jak ten drugi podbródek z dnia na dzień znika. Małe rzeczy, a cieszą. 😁 Przesyłam buziaczki ❤❤❤