Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię - ksiązki, jazdę motocyklem i jeep'em :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 109577
Komentarzy: 2738
Założony: 3 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 30 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MartaJarek

kobieta, 43 lat, Kielce

173 cm, 69.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Cel I - 63 kg, cel II - 60

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 listopada 2012 , Komentarze (7)

Jestem tak zmęczona, że się ruszać nie mogę! Wczoraj jeszcze dałam radę wskoczyć na 30 min na orbitrek, a dziś nie wiem ile wytrzymam... Z domu wyszłam dziś o 6.45, a wróciłam po 18... Od 9 do 13.30 prowadziłam szkolenie i już jak wrócilam do pokoju to byłam wykończona, a jeszcze musiałam pójść na angielski i teraz mam chwilę odpoczynku, ruszać mi się nie chce...
Dzisiejsze menu:
I - bułka ciemna z dżemem malinowym
II - 3 mini ciasteczka
III - 2 kromki chleba Ziemowit, jedna z dżemem malinowym, a druga z wędliną
IV- 2 ziemniaki, 2 łyżki bigosu
V - kromka chleba w jajku usmażona na patelni - smak dzieciństwa
No i niestety jakiś momencik temu wpadła 1/2 knappersa... jestem okropna chcę zrzucić wagę, a kuszę się na słodkości!
Mam nadzieję, że u Was lepiej buziaki

27 listopada 2012 , Komentarze (4)

No i mam pierwszy dzień szkoleń za sobą (jeszcze 3 i z głowy)... dopiero dziś, bo wczoraj wysiadły serwery ministerstwa i nie dało się uruchomić systemów... cóż szkolenie nie odbyło się z przyczyn technicznych... Ale dziś już wszystko było ok i jakoś się udało i było super. Trochę na początku byłam zestresowana na teorii ale jak przeszliśmy już do ćwiczeń praktycznych to było super. Jestem wykończona, dużo mnie to kosztowało nerwów.
Wczoraj dieta jako tako, staram się nie przejadać, ale diety jakiejś specjalnie restrykcyjnej też nie stosuję, a muszę się wziąć za siebie, bo mam 1 kg do przodu i trzeba go będzie zrzucić. Wciąż sobie obiecuję, że od jutra bez słodyczy i jakoś mi nie wychodzi! Mam za słabą tą moją silną wolę... 
Wczoraj byłam tak zmęczona, że tylko 17 min wytrzymałam na orbitreku i 20 minut hula hop.
Dziś znów pojawiły się słodycze, choćby dlatego, że na szkoleniu przez 5 godz mamy tylko dostępne ciasteczka i nie bardzo mam jak wyjść na drugie śniadanie.
Zaraz wskoczę na orbitrek i trochę spalę tych zjedzonych słodkości...
Miło wrócić do ćwiczeń, choćby dlatego, że mam więcej energii i chęci do życia, no i mniej mnie boli kręgosłup.... Czyli wszystko wskazuje na to, że powinnam ćwiczyć regularnie i właśnie do tego wracam, chociaż 30 minutek dziennie - to takie minimum.
Trzymajcie się ciepło buziaki

25 listopada 2012 , Komentarze (5)

Oj chyba mi się więcej uzbierało do zrzucenia... Ale zważę się jutro rano to dam znać jak sytuacja wygląda...
 Jutro prowadzę szkolenia, trzymajcie kciuki żeby wszystko poszło ok Mam nadzieję, że nie będzie jakiś niezaplanowanych niespodzianek...
Dzisiejsze menu:
I - 2 kromki chleba ciemnego z twarożkiem lekkim i miodem
II - ziemniaki (2 łyżki) z 1/2 gołąbka i 1/2 kotleta mielonego z buraczkami na ciepło
III - 2 kawałki ciasta, 1/2 pomarańczy
IV - kromeczka chleba ciemnego z pasztecikiem, ketchupem i kapustą pekińską

Nie wiem kiedy się odezwę, bo jeszcze jutro mam angielski po szkoleniu i te szkolenia to prowadzę cały tydzień i nie wiem jak się będę po nich czuła (wyczerpana?)
Wskoczę jeszcze dziś na ok 30 min orbitreka, buziole pa

24 listopada 2012 , Komentarze (4)

Dziś jak to w sobotę dużo sprzątania, prasowania (ze 3 godz - takie miałam zaległości...) zakupy itp. jak się będę dobrze czuła to jutro wracam do ćwiczeń.
Dzisiejsze menu:
I - 2 parówki, kromka chleba z ketchupem i sosem jogurtowo-czosnkowym
II - plaster karkówki pieczony w sosie pomidorowym z łyżką ryżu i sałatką (kapusta biała, marchewka, por i pietruszka z odrobiną majonezu i jogurtem greckim)
III - jabłko, 5 orzeszków w czekoladzie i czekoladka - jestem słaba
IV - 3 smażone pierogi z mięsem i kapustą kiszoną
będzie:
V - jeden tost z wędliną i żółtym serem - wiem, wiem, ale dziś rodzinna kolacja...
Czuję się podle (brzuch boli) więc nie ćwiczę dziś, mam okropny nastrój, jestem zdołowana tym, że ciągle chce mi się jeść i zamiast schudnąć przytyłam, niewiele ale jednak!
Wracam do codziennego pisania, bo mi łatwiej się pilnować.
Buziaki do jutra pa

23 listopada 2012 , Komentarze (3)

Mam taką @, że ledwo żyję. Jak się będę czuła lepiej to wracam do ćwiczeń, woda schodzi więc i waga wraca do normy... Trochę pewnie zostanie do zrzucenia po tym "super" miesiącu ale to będzie 0,5 do 1 kg więc dramatu nie ma
Dziś zajrzę co u Was, ale troszkę później, bo teraz pędzę grać z córeczkami w gry - potrzebują mamusi po całym ciężkim tygodniu. Buziaki dla Was pa

21 listopada 2012 , Komentarze (9)

Wzięłam sobie Wasze rady do serca i wczoraj był orbitrek 25 min, 20 min hula hop i 250 podskoków przez skakankę. Po tym wypiłam drinka i położyłam się spać... Dziś są lekkie początki czyli jutro nadejdzie powódź. Przynajmniej tak myślę... dziś dopiero siadłam żeby odpocząć, ćwiczyć nie miałam kiedy, do domu wróciłam po 18 (od 6.45), praca domowa z młodą, z drugą też trzeba się pobawić no i mój nieszczęsny angielski... Oj nic się jeszcze nie uczę i zostaję w tyle za grupą, muszę się na nim bardziej skupić, bo czas płynie szybko i nawet się nie obejrzę i będzie egzamin w marcu...
Jedzeniowo ok, ale ogromną siłą woli powstrzymuję się przed słodyczami... tylko po południu, bo rano coś podjadam... Po @ zaczynam wpisywać menu, bo łatwiej mi się kontrolować. Wagi nie znam, bo boję się na niej stanąć...
Mam ogromny nawał obowiązków w pracy, prowadzę z koleżanką szkolenia w przyszłym tygodniu przez 4 dni i się przygotowujemy w tym tyg... więc wybaczcie, że do Was nie zaglądam... obiecuję nadrobić jak się ogarnę...
Trzymajcie się chudo buziaki

20 listopada 2012 , Komentarze (8)

Nawet nie mam o czym pisać, jem słodkie, jedzeniowo oprócz tego nieźle, już się nie przejadam, tyle, że nie mam @... Przez ten wyjazd na szkolenie, chorobę corki i nerwy @ mi się przesunęła... Jestem cała napuchnięta i cały czas czuję się jakby się miało zaraz zacząć i się nie zaczyna... Porażka! Na wadze 2 kg do przodu. Ale podejrzewam, że większość to woda. Weszłam wczoraj na orbitrek (5 min!) ale jest moja mama i ciężko mi znaleźć czas, ona przyjeżdża do Polski ok 3-4 razy w roku, więc muszę jej poświęcić czas (dziś wyjeżdża to może wszystko wróci do normy...). Jak będę po @ może jakoś uda mi się ogarnąć.

Trzymajcie się ciepło, buziaki

18 listopada 2012 , Komentarze (9)

Wróciłam skruszona po szkoleniu i całym tyg. obżarstwa, aż się zastanawiam czy to nie jojo!!! Ciągle jestem głodna i nie mogę nad tym zapanować! Nie ćwiczyłam bo nie miałam kiedy... @ mi się spóźnia tydz więc dodatkowo jestem cała napuchnięta... heh porażka...
Postaram się wrócić na właściwe tory, bo brzuch mi sterczy jak w ciąży! Nie pytajcie ile na wadze bo wstyd się przyznać...
Dziś zjedzone:
I - łyżka sałatki gyros + łyżka sałatki z brokułem + kromka chleba z masłem czosnkowym i ziołami prowansalskimi
II - kawałek ciasta 3 BIT
III - 3/4 cukinii faszerowanej mięsem mielonym po meksykańsku + łyżka sałatki gyros
IV - kawałek ciasta 3 BIT

Porażka nie? A miałam dziś wziąć się za siebie... ale na kolację planuje otręby i na śniadanie jutro też i zaraz wskoczę na orbitrek i dam znać czy nie poległam...
Mam nadzieję, że u Was lepiej, a teraz czekam na opie...rz... tylko miejcie odrobinę litości...

12 listopada 2012 , Komentarze (7)

Moje kochane rybki, przepraszam Was za wczoraj, ale byłam wykończona. Impreza udała się znakomicie, było super tym bardziej, że zajęliśmy 3 miejsce w klasie turystyk... mamy dyplomy i medale, ja jako pilot Pan P. jako kierowca. Zawsze nienawidziłam geografii, a teraz korzystałam z roadbooka i nawet nieźle mi poszło... nawet nie gubiłam orientacji w terenie, może ze mną nie jest tak źle
Nawet nie pytajcie o dietę, bo jej nie było... Za to był ruch, biegałam po lesie i szukałam pieczątek, a później pół nocy tańców cały czas mnie jeszcze wszystko boli...
To zdjęcia po zakończeniu pierwszego OS, w międzyczasie przed drugim OS'em...


Tu na podjeździe do pieczątki... schowali ją nieźle, ale ją znalazłam. Teraz już w samochodzie widać moją rękę, ale uwierzcie mi nieźle biegałam po tej glinie żeby ją znaleźć... I jeszcze było błotko po kostki... można by tam na takie kąpiele błotne jeździć i to za darmo hehe
I jeszcze będą lepsze zdjęcia jak już do mnie dotrą bo jak na razie nie mam za dużo... oczywiście mój aparat przeleżał grzecznie w torebce...


Obiecuję poprawę, ale już po @... bo teraz mi się nie chce... Od środy do piątku jadę na szkolenie i mogę tylko obiecać, że nie będę się przejadała... Buziaki i do jutra... Jutro znajdę moment żeby do Was pozaglądać, bo mam zaległości...

11 listopada 2012 , Komentarze (3)

Żyje, ale co to za życie z mega kacem... Dzięki za takie zainteresowanie sukienkami (tego to się nie spodziewałam...), byłam w sukience nr 2, a później przebrałam się w spódniczkę i bluzkę, żeby było wygodniej pląsać... a teraz pozwólcie, że wrócę żeby dogorywać... Zajrzę do Was jutro, buźka

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.