Na początek chciałabym Wam podziękować za wielkie wsparcie wczoraj. Nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Nie jestem aż tak silna psychicznie i w chwilach zwątpienia czy podjęłam dobrą decyzję, wchodziła do swojego pamiętnika i czytałam Wasze komentarze. Jesteście wspaniałe.
Wracając jednak do diety. Idzie świetnie. Właściwie to już tak przyzwyczaiłam się do tego co jem i tego ile jem, że mój umysł przestał traktować tego jako dietę. Teraz traktuję to jako mój nowy sposób odżywiania, sposób na lepsze ja :) Ale, żeby nie było tak kolorowo... dziś niedziela i jadę w odwiedziny do mojej starej koleżanki z liceum... i już mi zapowiedziała, że zrobi jakieś ciacho... a ona robi takie pyszności... mmmm. Powiedziała również, że jak raz odpuszczę sobie trochę dietę to się nic nie stanie. W sumie to ma rację. Także mam nadzieję, że dziś dostanę małe rozgrzeszenie :D
Jeśli chodzi o ćwiczenia. To przez ostatnie 2 dni nie było kolorowo. W piątek zrobiłam tylko skalpel + 8 minut ABS w południe, z zamiarem wykonania turbo i innych wieczorem... niestety opadłam z sił. Wiedziałam że muszę ćwiczyć, ale moje ciało odmawiało współpracy... dlatego dałam sobie wolne. Wczoraj zaś, podobnie. Zrobiłam w południe skalpel i 8 min ABS. Kiedy już szykowałam się do wieczornego treningu... okazało się, że mam nagły wyjazd za miasto i dupa. Nie poćwiczyłam :(
Postaram się chociaż dziś.
Na zakończenie dziewczyny miłej niedzieli Wam życzę! trzymajcie się :*