wagowo bez zmian, kilo do góry, kilo na dół.
Optymistycznie ok.
Remontowo:
ostatnie dwa weekendy malowanie - wszytsko odświezone, plus male szaleństwo niezaplanowane - wymiana podlóg w korytarzu i kuchni.
Jestesmy szczęsliwi z takiej niespodzianki, którą sobie zrobilismy z mężem.
Poza tym oststani tydzien przedszkole - potem przerwa remontowa - będę musiala pół godzinki wczesniej wstac, aby małą podrzucić do dziadków - ale się ogarnie przecież.
Przez to chorowanie czerwcowe - zaległości - az się boje, ze nie zdążę...
Pozatym ostanio mała awaryjka programu - trwała 4 dni...
Małżonek zjechał na 2 tygodniach na 6 kilo:) mowi - od razu lepiej się żyło, żadnych problemow żołądkowych, jelitowych, mniejszy brzuszek.
Będziemy sobie robić takie tygodniowe WO. mi niestety tylko z waga wróciła do miare normalnej.
Jakoś nie moge ujrzeć 2 cyferek zamiast 3.
Choć dobre i w tym to, że dobrze wyglądam:) szczuplo jak na grubaskę;)
A orbi stoi i stoi:) Blee, niepotrzebnie mi zagraca - jak nie zacznę ćwiczyć to pójdzie do piwnicy chyba.
W tym tygodnu jeszcze sporo sprzatania, segregowania i układania papierow i szpargałów.
Pozdrawiam Wam serdecznie!