Mała złapała jakiego paskudnego wirusa - wylądowalismy w szpitalu, p[otem tydzień wolnego, żeby doszła do siebie, bo była oslabiona, potem zaczął się remont, i teraz czekam co zrobi się z jej kaszlem, ktory się zaczął znowu:(
Poza tym:) dobrze.
Waga raz 102, raz 103,5
Od dzis zaczynam z mężem warzywnie:) 2 tygodnie detox.
Akurat za 2 tygodnie będzie swoj bób i swoja fasola i swój groszek:)
Wyciągnęłam po raz kolejny rekę do córki mojego męża - znowu ją poghryzła: moją, mojej córki (swojej siosyty) i własnego ojca.
Przykro. Bardzo przykro. Choć mogę mówic, ze mam to gdzieś. Przykro mi z powodu męża.
Mial być pierwszy dzień Mamy w przedszkolu, ale malutka nie chciaa iść, to jej nie zmuszałam. Ma leki przed zbiorowiskiem, a normalnie gra taką przebojową dziewuszkę.
Moj aniołek!
EfemerycznaOna
6 czerwca 2016, 09:04Dużo zdrowia dla córeczki a dla Ciebie morza cierpliwości :)