Nareszcie weekend. Atmosfera w pracy masakra. Wszystko źle, mimo że nie jest źle. Ech... Gdyby nie plany dziecka za chwilę to bym z tej pracy uciekła, ale aktualnie mam inne priorytety.
Mąż - stan poważny! Ma anginę, antybiotyk dostał. Źle biedak wygląda, naprawdę mi go szkoda :( Biedaczek, mam nadzieję że szybko mu przejdzie.
Fatum, pierwsze ciężka choroba teściowej a potem jej śmierć, potem nasze bezowocne starania o dziecko, ciąża pozamaciczna... Wypadek w pracy mojej mamy, a teraz jeszcze potrącenie przez samochód mojego szwagra. Wiele szczęścia jest w tym, że wiele spraw potoczyło się dobrze. Ale i tak ostatnio mam wrażenie że ciągle coś jest nie tak. Kiedyś to mija? Mam nadzieję, że limit wyczerpany....
Plus dzisiaj umieram - przyszedł okres...