Jestem zadowolona z tego dnia.
Bilans nawodnienia na tą chwilę to 2 l, do nocy dobrnę pewnie bliżej 3 l
Dokonałam dziś pomiarów. Cóż szału nie ma, ale przecież biorę się za zmiany i będzie lepiej.
Menu - całkiem niezle, dzień rozpoczęłam od jaglanki z bananem i imbirem, pózniej kanapki z serem i pomidorem. Na obiad dość duże podudzie kurczaka pieczone, młode ziemniaki i mizeria, a do kawy upieczona szarlotka. I czuję sie pełna więc na tym dziś poprzestanę.
Ruch - zrobiłam trening z Jessicą Smith, ostatnio lubię jej treningi na YT. Spaliłam około 650 kcal. Na koniec mały trening jogi - 20 minut i spalone około 160 kcal
Na to jaka mnie dopadła senność przed obiadem (nawet ucięłam sobie drzemkę) - to naprawdę dobry dzień.
Ah tak, rano byłam u fryzjera, nieco skróciłam długość włosów i odświeżyłam kolor. Wyszłam jak zawsze zadowolona. A na wieczór mały salonik urody - maseczka i pielęgnacja skóry nowym zestawem kosmetyków. Kurcze no podniecam się nimi jak dziecko - ich konsystencja, zapach ... naprawdę czuję, że trafiłam wreszcie na coś dla mojej cery. Poza tym ostatnio lubię takie bardziej naturalne kosmetyki :)
A teraz herbatka z morwy i miły wieczór - takiego życzę również Wam :)