Dzień 12 - poniedziałek
Dzieńdoberek:)
Poćwiczyłam wczoraj cała serie moich ćwiczeń 4x25 i jestem z siebie dumna:)
Na śniadanko dzisiaj zjadłam 2 łyżki otrąb granulowanych z 2 łyżkami jogurtu naturalnego i 1 łyżeczką dżemu.
Teraz trzeba sie zabrać za jakąś prace...dzisiaj w planach mam zrobienie krokietów na Święta:)
Poczytam jeszcze tylko co u Was i spadam...
Dzień 11 - niedziela
U mnie jeszcze niedziela, w Polsce już poniedziałek:)
Coś ostatnio czasowo w dzień nie wyrabiam, żeby zaglądnąć i coś napisać...i przeczytać co u Was...nie wspomne już o napisaniu Wam komentarza..Przepraszam...postaram sie ...
Wczoraj poćwiczyłam tylko jedną serie po 25 razy tych ćwiczeń co zawsze.
Dzisiaj w ciągu dnia zjadłam tylko 2 jabłka, wypiłam 2 kawy, 1 herbatę i próbowałam bigos, jak go gotowałam..
masakra, strasznie mało zjadłam, ale wogole nawet kurcze nie kojarzyłam że nic nie jadłam...taka zabiegana byłam..
Wstałam dość późno...przygotowałam córci śniadanko, poźniej mężowi i poszłam do kosmetyczki..wróciłam po 1,5 godz. z miasta i zaczełam szykować bigos na święta i piekliśmy pierniczki jeszcze , bo te co ostatnio piekłam to mąż polowe zjadł...wiec dzisiaj dopiekliśmy...i tak mi zeszło kolejne kilka godz...i pozniej pojechalismy do znajomych, gdzie właśnie tą drugą kawe wypiłam...
Miałam sie zważyć dzisiaj...ale z tego wszystkiego zapomniałam to zrobić...
Ide, spróbuje może pocwiczyc...jakos mi sie nie chce...ale może jak zaczne to sie rozkręce...
pozdrawiam
Dzień 11 - niedziela
U mnie jeszcze niedziela, w Polsce już poniedziałek:)
Coś ostatnio czasowo w dzień nie wyrabiam, żeby zaglądnąć i coś napisać...i przeczytać co u Was...nie wspomne już o napisaniu Wam komentarza..Przepraszam...postaram sie ...
Wczoraj poćwiczyłam tylko jedną serie po 25 razy tych ćwiczeń co zawsze.
Dzisiaj w ciągu dnia zjadłam tylko 2 jabłka, wypiłam 2 kawy, 1 herbatę i próbowałam bigos, jak go gotowałam..
masakra, strasznie mało zjadłam, ale wogole nawet kurcze nie kojarzyłam że nic nie jadłam...taka zabiegana byłam..
Wstałam dość późno...przygotowałam córci śniadanko, poźniej mężowi i poszłam do kosmetyczki..wróciłam po 1,5 godz. z miasta i zaczełam szykować bigos na święta i piekliśmy pierniczki jeszcze , bo te co ostatnio piekłam to mąż polowe zjadł...wiec dzisiaj dopiekliśmy...i tak mi zeszło kolejne kilka godz...i pozniej pojechalismy do znajomych, gdzie właśnie tą drugą kawe wypiłam...
Miałam sie zważyć dzisiaj...ale z tego wszystkiego zapomniałam to zrobić...
Ide, spróbuje może pocwiczyc...jakos mi sie nie chce...ale może jak zaczne to sie rozkręce...
pozdrawiam
Dzień 10 - sobota- a raczej późny wieczór:)
Witam:)
Dziekuje za miłe komentarze:)dobrze wiedzieć, że czytacie mój pamietnik:)
Dzisiaj dietkowo tak sobie.Zjadłam na śniadanie miseczke płatków na mleku, na obiad 4 malutkie uszka z mięsem przegryzłam, na kolacje 2 łyżki otrąb z łyżką dżemu brzoskwiniowego i 2 łyżkami jogurtu naturalnego. Do tego była mandarynka i jabłko w ciągu dnia.1 herbata i 1 szklanka wody.troche kiepsko z tym piciem.Ale byłam w wc...to chyba po tych otrębach.
Zauważyłam że już mnie zaczyna ciągnąć do jedzenia...organizm chyba spalił to co mógł...a teraz woła jeść...ale nie moge sie dać...chociaż jeszcze do Swiat chciałabym jesc minium maksymalne żeby nie było za dużego przyrostu w Świeta.ale zobaczymy.
Jutro sie zważe , żeby zobaczyc tak prawdziwie ile do tej pory spadłam...dzisiaj mam ostatni dzien @.
Ide poćwiczyć i spać...
to ja pó.źną nocną porą:)
Miałam dzisiaj na maksa zakręcony dzień...
Do południa lepiłyśmy z córcią bałwana, zdjęcie zrobione- i dobrze, bo juz została go tylko połowa...zaczoł później padać deszcz ze śniegiem i sie troche rozwalił:)
Byłam po choinkę- jest przepiękna:)
Jak mąż wrócił z pracy, to ją osadził w wiaderku z ziemią i wodą i zaczeliśmy stroić...troche nam zeszło- ale już mamy..przepiekna:)
A że byłam z 2 sąsiadów po choinki, to zaczeliśmy krążyć po domach i oglądać jak każdy sobie ubrał....
I tak oto mąż moj został u sąsiada na piwku z chłopakami, a my 3 kobietki po uśpieniu dzieci siadłyśmy do winka:)
I tu musze sie Wam pochwalić...ja piłam wodę, one zagryzały ciastkami i paluszkami a ja zjadłam mandarynke i jabłko.I jestem z siebie dumna:)Jedna z sasiadek spytała sie mnie ile już schudłam, bo widac, że spadłam.Ja tego nie widze jeszcze...ani nie czuje po ciuchach..
Dziewczyny poszły, mąż poszedł juz dawno na góre spać do sypialni...a ja siadłam zobaczyć co u Was...przeczytałam Wasze pamietniki...przepraszam, że nic nie napisałam w komentarzach...ale nie mam siły...
idę sie położyć....
Dzisiaj znowu bez ćwiczeń....:(ale odsnieżałam dzisiaj troche ...i jutro mam nadzieje, juz nie zawale...
Do jutra:)
Bałwanek:)
Byłyśmy z córcią robić bałwana- pierwszego w tym roku:)ciekawe jak długo postoi- bo jest dość ciepło i juz zaczyna padać deszcz:(
W Polsce to pewnie już macie dość śniegu ale my tutaj to mamy wielką radośc, że jest śnieg:)
Zjadłam jabłko i troche i gotowanych warzyw...Na razie wiecej mi sie nie chce...
Po południu jade po choinke...ciekawa jestem czy uda mi sie na jakąś zdecydować...:)cos wybrać musze...
pozdrawiam i trzymajcie sie dietkowo i ciepło;:)
Dzień 9 - piątek
Dzieńdoberek:)
Mamy biało za oknem,super:)czekam aż córcia zje śniadanko i wyjdziemy na chwile na podwórko, może uda nam sie ulepic bałwana:)
Ja wypiłam szklanke wody z cytryną i zastanawiam sie co mogłabym zjeść...
ide poczytac co u Was.:)
mam lenia...
nie chce mi sie ćwiczyć....
wogole to czuje sie teraz jakbym zjadła konia z kopytami...masakra...to chyba po tych pierniczkach...bo przeciez w ciagu dnia to ja poza sniadaniem tylko jedno jabłko zjadłam, pół kiwi i wypiłam 2 herbatki, szklanke soku pomaranczowego swieżo wyciskanego i to wszystko.
kupiłam sobie dzisiaj czeroną herbatke...jutro spróbuje ją pić....zobaczymy jak mi pójdzie...bo z tym piciem, a zwłaszcza takich herbatek to ja jestem kiepska....
Nosi mnie ostatnio wieczorami, że poszłabym pobiegać...ale troche sie boje , że sie przyziebie i bede chora na swieta...a tego bym nie chciała...
przeglądałam Wasze pamietniki, super Wam idzie kochane...a zwłaszcza jedna z Was jest dla mnie mega motywacją:)też bym chciała w 3,5 miesiaća schudnąć 18 kg...
ale zeby to zrobić, trzeba byc konsekwentną i cwiczyc...a nie tak jak ja...
właśnie doczytałam ile kalorii mają pierniczki:(
1 pierniczek wielkości dna od filiżanki ,ma ok. 50-80 kcal w zależności od dekoracji...
wiec zjadłam 400 kcal- o matko...bardzo dużo...:(a taka krótka przyjemność:(ale cóż...musze być bardziej konsekwentna:)
piekłam z córcią pierniki:)
i sie skusiłam na 5 małych...buuuu...ile kalorii ma 1 piernik???
ale zabawa była przednia...i powiem Wam, że pyszne wyszły- skromnie mówiąc:)
U nas sypie teraz śnieg i moja córa nie chce iść spać...tylko siedzi w oknie i ogląda snieg:)
pozdrawiam:)pozniej zagladne:)