40 min., 8,5 km., 255 kcal
na orbitreku spalone:)ale było ciężko...dałam sobie na wysoki program...i ledwo dałam rade te 40 min...masakra...mam za swoje...trzeba było ćwiczyc a nie rozleniwiłam dupe...to mam...
Dzięki za kopniaki....na prawdę od jutra nowy start:)
Jutro rano na czczo sie zważe i do dzieła....nie moge popełnic tego samego błędu co 2 lata temu....
teraz bedzie inaczej....
idę poczytać co u Was...może jeszcze brzuszki zrobie i idę lulu....jutro rano musze jechac do lekarza z córą:(.
poległam ze słodyczami:(
była sąsiadka na kawie, wystawiłam ciasteczka i jakieś inne słodkości...i chyba sie zapomniałam:(i pojadłam....masakra... a najgorsze, że jeszcze mi sie chce....
od obiadu nic nie jadłam...teraz przed chwilą zjadłam 2 kiwi, 1 grapefriuta i wafelka( ostatni był na talerzyku) to go zjadłam...:(BUUUUUUUUUUU:(
Od jutra juz nic słodkiego....koniec....kropka......
a zaraz ide ćwiczyc....a nie chce mi sie, że cos strasznego.....
ale trzeba....pozdrawiam....
pewnie tu jeszcze zaglądne zdac relacje jak poszło z ćwiczeniami...
Dzień 39 - niedziela:)
Witam:)
Wczoraj po południu poszłam na zaproszona kawę i ciasto- okazało sie , że są to urodziny sąsiadki- był tort z bita ś mietana i owocami- zjadłam 2 kawałki:(był pyszny:)
Dzisiaj dlatego nawet nie wchodziłam na wage....
Cały wieczór, bo kawa przemieniła sie w impreze i to prawie do rana- doszedł do mnie mąż z córka...przesiedziałam juz tylko przy wodzie mineralnej...wypiłam chyba z 2,5 l wody...cały czas latałam do kibelka:)
Dzisiaj rano zjadłam 0,5 parówki i surówke z utartych 2 jabłek i 2 marchewek...Na obiad zjadłam kilka łyżek kaszy gryczanej z kawałkami piersi z kurczaka i kalafiorem gotowanym:)
Wypiłam juz dzisiaj 0,5 l wody, filiżanke kawy i zjadłam 3 rurki waflowe z czekoladą:(
Zauważyłam że pozwalam sobie ostatnio na za dużo słodyczy.Od jutra koniec...nie nawet już od teraz....od jutra licze dni bez słodyczy....
Wczoraj nie było ćwiczeń wogóle, dzisiaj z rana tez nie...wieczorem mam nadzieje troche poćwicze:)
Nasłuchałam sie wczoraj komplementów że szok:)wróciłą wczoraj z Polski siostra mojej sąsiadki która nie widziała mnie ponad miesiąc, czyli praktycznie cały ten czas od kiedy sie odchudzam...Była zszokowana...pytała jak ja to zrobiłam....co jem...czego nie jem....było mi tak przyjemnie:)
Dlatego wracam na właściwe tory mam nadzieje....chciałabym zaszokowac otoczenie...a zwlaszcza samą siebie jeszcze bardziej!!!!!Uda mi sie na pewno...wierze w to....MUSI MI SIE UDAĆ!!!!!!!!!!!
Idę poczytać co u Was....
Moja córcia znowu chora- od wczoraj w nocy ma gorączke...kurde nie wiem co jest grane....a za tydzień w niedziele lecimy do Polski- musimy ją wykurować....
papapa
do później:)
CO SIĘ DZIEJE??????
posprzatałam mieszkanie do końca, poszłam sie kąpać...i po kąpieli weszłam na wage i sie przeraziłam...77,5 kg...pięknie...nie ma co ...ja zamiast chudnąc to tyje i to w zastraszającym tępie:(nie wiem, czy to wina mojej wagi- ale przecież baterie dopiero co wymieniałam...czy co sie dzieje?????
a teraz jeszcze dzwoniła sąsiadka do mnie, żebym zaglądneła do niej na kawe i ciacho....
i co???jak pójde i zjem i ciasto to jutro to wogóle bede miala 78 kg...masakra...
CO SIĘ DZIEJE???
JA CHCĘ CHUDNĄĆ A NIE TYĆĆĆĆĆĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
już po obiedzie...
zjadłam 2 krokiety z pieczarkami i serem i 2 łyżki kukurydzy konserwowej...a teraz mnie boli brzuch...bo przecież dawno nie jadłam smażonego:(
Nie wiem, czy też dzis tak macie...ale zero siły i energii mam ja, moja córa i mąż...córa nawet za bardzo jeśc nie chciała...troche sie pobawiłyśmy...a teraz stwierdziła, że chce spac...i poszła, połozyła sie na kanapie i śpi:)ja pewnie gdybym nie siedziała teraz tu, to pewnie też bym zasneła...mąż pokimał po obiedzie, a teraz pojechał dalej do pracy...
jak ja nie lubie być taka rozlazła....bez energii...co za paskudny dzień...do tego pada cały czas....
idę poczytam co u Was...może znajde nową mobilizacje...bo przecież musimy byc laski na wiosne...czyż nie???:)
Dzień 38 - sobota
Dzisiaj jest ten dzień...w którym zaczynam mieć dość diety, ćwiczeń i wszystkiego....
weszłam rano tak z ciekawości na wage- a ona mi pokazała 77 kg...chyba nigdy nie dojde do tych 75 a co dopiero mówić o 60 kg:(.
Na śniadanko standartowo zjadłam płatki z mlekiem...teraz popijam wode , pogryzam kukurydze z puszki i gotuje obiad....
Nie ćwiczyłam dzisiaj, sprzątałam łazienke- myłam kafle od sufitu do podłogi włącznie, odkurzyłam cała góre domu- 3 sypialnie i korytarz...kurze pościerane...kalorii troche spaliłam...
Na obiad dzisiaj krokiety z barszczykiem( odmroziłam reszte ze świat- z serem i pieczarkami).
czeka mnie dzisiaj jeszcze sprzątanie dołu mieszkania...mycie podłóg...a mam kiepski dzień...wiec nie chce mi sie....
co jest z ta waga....kurde....zaczya mnie to dołować....to odchudzanie....dzisiaj spojrzałam na siebie krytycznym wzrokiem....i stwierdziłam, że mało co spadłam z nóg...może troche z brzucha...ale daleko mi do fajnej laski:(
ah...doła mam dzisiaj jakiegoś....wczoraj w nocy jeszcze sie wkurzyłam na mego ślubnego...i pewnie dodatkowo dzisija jestem bez humoru:(
życze Wam miłego dnia, miłego weekendu...do później:)
Brzuszki zrobione:)
220 normalnych, 100 skośnych ( prawa reka do lewej nogi i odwrotnie):)córa śpi, ja wykąpana leże na kanapie i słucham o beatyfikacji Jana Pawła II:)bardzo bym chciała byc wtedy w Rzymie:)ale pewnie to jest nie możliwe, choćby ze względu na to, że w tym czasie pewnie byłoby ciężko tam egzystować z dzieckiem, na pewno nie bedziemy tam:)
ok....czas iść spać:)pozdrawiam i do jutra:)
1 h, 12,6 km., 350 kcal
na orbitreku zaliczone:)
Na kolacje zjadłam reszte buraczków z obiadu, troche kukurydzy i reszte surówki z czerwonej kapusty:)
Teraz po ćwiczeniach 1 grapefruit i 2 kiwi:)
Ide sie kąpać i usypiać córe- dzisiaj moja kolej:)
Jak jeszcze bede miała siłe, to zejde na dół i poćwicze brzuszki:)
pozdrawiam serdecznie i dziekuje za komentarze:)
troche zaczełam sie rozkręcać...
obiad sie gotuje....z córcią sie pobawiłam....
na śniadanko zjadłam troszke płatków z mlekiem...teraz nie dawno mandarynke...na obiad robie sobie ciepłe buraczki czerwone, do tego kasza kuskus i kawałek mięska z nogi z kurczaka:)
a po południu ide na kawe do koleżanki:)
do zobaczenia poźniej...
Dzień 37 - piątek
Witam wszystkich:)
Wczoraj zamiast pójść spać, tak jak pisałam...to jeszcze siedziałam na necie...gadałam przez Skype z koleżanką...i poszłam spać po 24...Dzisiaj rano myslałam że pośpimy z córcia...ale niestety obudziła sie tak jak codziennie ostatnio czyli o 8....jestem padnieta na maksa...nawet rano nie poćwiczyłam na orbitreku...:(czuje sie zmęczona....
ide robić obiad, pozniej spacer z corcią jak sie uda...jak przestanie padać...
nawet nie mam sily pisac...ratunku...spac mi sie chce:(