Dziś spędzamy czas we własnym gronie, przynajmniej od obiadu. Po śniadaniu wizyta w kościele i chrzciny synka chrześniaka męża. Wczoraj spędzaliśmy czas m. in. z tym maluszkiem, cudownie spokojny, uśmiechnięty 4 miesięczny chłopczyk. Po kościele spacer nad morze. Pogoda wspaniała, 7 stopni , słonecznie, widoczność aż po Hel. Na bulwarze tłumy, dosłownie. Widać trafiliśmy na przerwę między śniadaniem a obiadem. Naprawdę trzeba było nie raz przepuszczać idących z naprzeciwka. O wadze mówić nie będę, to temat tabu w czasie świąt. Natomiast odczuwam bóle brzucha , gdy zjem coś ciężkostrawnego, tłustego, albo za słodkiego. Toteż pilnuje się, popijam herbatę zieloną, ziółka, wodę. Moje prezenty książkowe , to oprócz " Rzeczy, których nie wyrzuciłem" Marcina Wichy książka "Powoli, jak żyć we własnym rytmie" Brookie Mcalary, "i Ameryka, drugi atlas z przepisami" autorstwa Moniki Mądry - Pawlak i Jana Pawlaka, prowadzących w Poznaniu knajpkę na Śródce, i coś z włoszczyzny "Polowanie na skarb" Andrei Camillieri, czyli komisarz Montalbano. Po obiedzie usiądę z którąś z książek i zagłębię się w treść, sięgając od czasu do czasu po orzecha, po herbatę, po ciasteczka maślane. W domach naszym i krewnych szaleństwo kaczek, wczoraj jedliśmy, ja dziś także mam kaczkę, ale i gęś. Jutro syn wraca do Poznania, a u nas będzie segregowanie jedzenia, mrożenie, porcjowanie. Na Nowy Rok mam z głowy gotowanie. Zawsze jest za dużo. Dziś wieczorem planujemy zagrać w coś, będzie trochę śmiechu, trochę adrenaliny. A narazie słucham Elli Fitzgerald , to także prezent.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.