dobija mnie. Znów zimno, wietrznie, pochmurno. Patrzę za okno, szykuje się spory deszcz. Na szczęście dziś już tylko przyjemności, bo gotowanie zaliczam do tej grupy. W nocy znów bezsenność, przestawiałam meble w myślach, wymyślałam przepisy i potrawy. Przyśnił mi się bardzo smaczny sernik, a tak realistycznie, że czułam zapach. Poza tym śniłam o omlecie. Oba sny zrealizowałam, na śniadanie omlet z papryką i serem pleśniowym (!!!!! pycha). Sernik kupiłam w zaprzyjaźnionej piekarni, zamawiając jednocześnie bajgle na jutro. Ciasto zjada mąż, ja tylko ociupinką się uraczyłam. Dziś dzień rehabilitacyjny, fango nie należy do moich ulubionych zabiegów, bo za ciepło. Jeszcze dziś miałam bardzo czerwone plecy po poniedziałkowym zabiegu. Dziś było łagodniej, na piątek zamiana na sollux, bo nie chciałabym w Filharmonii straszyć . A masaż? Masaż znów pokazał moje bolące miejsca , będą siniaki. Wracałam przez Kamienną Górę, nasyciłam oczy różnokolorowymi krokusami. Mąż już wrócił od rodziców i mogliśmy chwilkę usiąść, porozmawiać, przedyskutować co nieco. Na obiad barszcz ukraiński - lubię bardzo - i schab pieczony z mixem sałat, z miechunką, jabłkiem i czerwoną cebulą. Bardzo, bardzo smaczne. Dziś przygotuję kartki świąteczne, zabiorę je ze sobą do sanatorium i wyślę stamtąd. Rwę się do urządzania balkonu, ale rozsądek odkłada to do powrotu z Ciechocinka. Narazie zostaje mi przeglądanie internetu, szukanie roslin na balkon południowy. To także przyjemne.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.