Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 246790
Komentarzy: 6500
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 17 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

5 lutego 2019 , Komentarze (6)

Inaczej mówiąc, typowy dzień emeryta. Śniadanie o 7:30 ( Euthyrox  zażyty przed 5), składające się z grzanek z Almette + czerwona papryka, z awokado, oraz powideł  własnych , plus kawa z napojem migdałowym.  Potem chwilka relaksu przed TV Zoom, gdzie pokazują z rana obrazy pogodowe z Polski. Oglądam więc m. in. Polańczyk, Zieleniec, Malbork, Darłowo, a także Gdynię. Widzę zmieniające sie pory roku, aktualną pogodę i piękno krajobrazu. Potem przygotowania do wyjścia, czyli maskowanie twarzy. Nie potrafię wyjść na ulice bez makijażu. Co innego na wsi, nad jeziorem, ale nie w mieście. Chłodno dziś, wieje. Dziś plan przewidywał wizytę w Gdańsku ( w niedziele padało), ale plany zmienia się pod wpływem aury. Przechadzanie się po gdańskiej starówce  , gdy lekko pada i jest całkiem chłodno, to niezbyt przyjemne. We czwartek ma być ok. 6 stopni, ten dzień dziś wybieram.  Szybki marsz nad morzem, takiż powrót, bo chłodno. Wstąpiliśmy na II śniadanie do malutkiej, na 4 stoliki, knajpki. Panini na pół ( z mozzarellą i pomidorami) + espresso macchiato. Po drodze wizyta w Lidlu  po niezbędne zakupy, wizyta w Rossmannie po olejek do mycia twarzy. Zeszło 4 km i ponad 8.000 kroków.  W kiosku nabyłam książeczkę o chorobach tarczycy i tam przeczytałam, że faktycznie zażywanie Euthyroxu  powinno być minimum 2 godziny przed poranną kawą. Czyli robię ok., za radą Naturalnej zresztą.  Nastawiłam rosół na jutro, obiad to powtórka z wczoraj. Teraz słucham Koncerów Brandenburskich Bacha, płyta kupiona kiedyś za 17zł. , piję  zieloną herbatę. Sanatorium zbliżyło się o ponad 120 poz. Po 17 , jak od kilku dni, poćwiczę swoje ciało chociaż chwilkę, potem dokończę Poszukiwaczy muszelek, obejrzę Planet+, zrobię zielony koktajl na kolację. Jeszcze chwila publicystyki w tv , rozmowy z mężem co i jak w środę , no i lulu. Nudno? Czy ja wiem, może i tak, ale bardzo przyjemnie.;)

4 lutego 2019 , Komentarze (4)

planować podróże. Dziś wzięłam z biura Itaka kilka katalogów wakacyjnych. Jak mi się oczy śmiały, gdy zabierałam się za przeglądanie. Oczywiście najpierw Italia, jak na italofila przystało. Wygodni jesteśmy, szukam więc wycieczek z dolotem, bez podróży autokarem do miejsca startu we Włoszech. Jest tego trochę, znam już  całkiem, całkiem większość Toskanii, wybieram zatem inne rejony. Poza tym Hiszpania, ta północna mnie ciągnie, północna Portugalia, któraś z wysp greckich, ale blisko jakiegoś miasteczka. To marzenia, co zaś wyjdzie, zobaczymy.  Waga dziś ok, leciutko w dół, ale zawsze. Po śniadaniu mąż poszedł na swoje zajęcia, a ja do garów. Przygotowałam do zabrania dla rodziców ogórkową i bigos na bogato, jeszcze z Sylwestra. Uchował się zamrożony, dodałam upieczone mięso z obiadu wczorajszego . Ja nie pojadę, nadal mam uraz za ohydne słowa, które usłyszałam, nie wiem, czy ktokolwiek chciałby je słyszeć. Brat wyjechał na kilka dni, trzeba go zastąpić. Chociaż i on nie zachodzi do mieszkania rodziców, to bratowa zanosi jedzenie. Pogoda dziś cudowna, tyle ludzi nad morzem, widać sporo turystów. Słońce grzało całkiem mocno i to jest optymistyczne. Systematyczne wędrowanie lubię  i nadal będę chodzić .  To mnie uspokaja i nastraja pozytywnie. Przed chwilą skończyłam rozmowę z ciotką męża, tą która nazywa mnie swoja córką. Rozmowa trwała 40 minut, ciotka ma 87 lat i rozmawiam z nią o sprawach bieżących, jej się zwierzam, ona mnie pociesza. Dziwne? Nie , to samo życie, po prostu. Dziś na obiad wczoraj przygotowane curry, jakie to smaczne było, palce lizać!  A moja wczorajsza kolacja składała się z warzyw pokrojonych w słupki i maczanych w humusie. Można? Można!, Czego i wam życzę. :)

3 lutego 2019 , Komentarze (2)

Moja waga dziś pokazała 300g mniej, lubię ją, przynajmniej teraz, tzn. dziś. Wczorajszy wieczór  minął tak, jak planowałam. Wprawdzie oglądaliśmy film pt. "Chór", co planowane nie było. Film zapowiadany jako podobny filmowi Whiplash, ale niestety, rozczarowałam się. Bo nudny, brak momentu, który porwałby, mimo gry Dustina Hoffmanna i Kathy Bates. Główny bohater jakby nie przekonany do swojej roli. Kolejny raz strata czasu. I właśnie dlatego wybieram kino. Lubie tę chwilę przed projekcją. gdy gasną światła, a za chwilkę zanurzę się w inny świat, przeżyję kolejną przygodę. Dziś 5, 5 km i prawie 8.000 kroków. Wczoraj były ćwiczenia , wybacz Zlotonaniebie, ale nie joga, dziś też będą. Wykonuję kilka ćwiczeń znanych mi z pilatesu, wiem, że pomagają, a patrzenie w ekran laptopa  przy ćwiczeniach denerwuje mnie i rozprasza.  Ruchu mam zatem dosyć, chociaż wczorajsze wyjście zaowocowało strasznym bólem stóp.  Obie skarpety zsunęły mi się w czasie marszu tak, że ich szwy dostały się pod podbicie stóp. Poprawiałam , owszem, ale nic to nie dawało. Do domu przyszłam z bólem, okazało się , że mam  na  obu stopach  krwiaki.  Na szczęście dziś już obyło się bez kłopotu. Dziś Zatoka Gdańska spokojna, dostojnie stateczna. Widoczność aż po Mierzeję Wiślaną, gdzie mąż obiecał mnie znów zabrać. Bo tam plaże rozległe, przepiękne i takie puste. Dziś przeglądałam zdjęcia sprzed 16 lat , oj laska ci ja byłam:D.

2 lutego 2019 , Komentarze (9)

Zbiórka na ECS udała się, jest już wymagana kwota. Rada ECS-u wydała oświadczenie, dobre, aktualne i "niepokorne" . Ta niepokorność w słowach ministra to obciach na całego, bo to sformułowania z czasów PRL. Jako kobieta 64 letnia ( no prawie) pamiętam to, a pamięć mam wyćwiczoną zawodowo. Dziś u nas nad morzem bardzo brzydka pogoda, pochmurno jak w listopadzie, lekka mżawka była, ale ciepło. Po śniadaniu ( 2 grzanki, jedna z almette + papryka, druga z humusem + szczypiorek) wzięłam się za przygotowanie obiadu. Niedługo  to było, bo tylko zupa krem z cukinii, podam także naleśniki z mięsem, wreszcie trzeba je zjeść. Potem oczywiście spacer w stronę bulwaru , powrót przez miasto, kupiłam piękne białe różę w Lidlu.  W Empiku nabyłam  dodatek do Newsweeka - Życie bez stresu oraz nowy numer dominikańskiego wydawnictwa  - W drodze. Wieczór zapowiada się zatem przyjemnie i ciekawie. Wycieczka do Gdańska odłożona np. na wtorek, gdy będzie ładniejsza pogoda. Wczoraj nie znalazłam książki z ćwiczeniami jogi, byłam przekonana, że ją mam. Zniechęcona szukaniem wykonałam kilkanaście ćwiczeń rozciągających, a joga będzie później.  Słucham Eve Mendes, palą się świece, kawa smakuje wybornie. Życie emeryta jest miłe, jeżeli spełnia wymagania tegoż. A moje spełnia, bo potrafię znaleźć ciekawe zajęcia, spotkania, itp. Natomiast gdy mi się nie chce, mogę cały dzień poświęcić na  słuchanie muzyki, czytanie , przeglądanie starych zdjęć. To bardzo miłe zajęcia. Aha, w sprawie wagi- bz.

1 lutego 2019 , Komentarze (5)

A ponieważ rok 1989 był przełomowy dla każdego Polaka, wpłaciłam dziś 100 zł. na konto ECS. Fakt cofnięcia dotacji dla tej instytucji  to skandal, dlatego zrobiłam coś, co trzeba, z poczucia obywatelskiego i patriotycznego.  Gdy odwiedziliśmy ECS w zeszłym roku, naprawdę dech nam zaparło, zwiedzaliśmy oczarowani, zafascynowani, na ścianie  z symbolem Solidarność umieściliśmy swoje karteczki z przesłaniem. A my na  w Trójmieście wiemy, co to znaczy walczyć  demokracje, dlatego właśnie tak trzeba. :|.  Waga ok., zadowolona z siebie jestem. Dziś dzień porządkowy, jestem w domu, zajęłam się czynnościami  koniecznymi, jak to w każdym domu bywa. Na śniadanie jajko , grzanka z powidłami i kawa z mlekiem migdałowym. Potem sok z marchwi, jabłka i buraka. Na obiad pieczony pstrąg + sałata mix  z gruszką i nasionami chia. Za chwilkę mam zamiar zająć się jogą, zobaczymy , co z tego wyniknie.   Lubię ćwiczenia rozciągające, nawet jeżeli wykonuję je po swojemu. Wczoraj zasypiałam z widokami Kornwalii pod powiekami, to rezultat czytanej książki.  Oj, niech już ta zima się skończy. Jutro lub w niedzielę, w zależności od pogody, planujemy pojechać do Gdańska, zobaczyć wystawę fotografii Niedenthala, a przy okazji wstąpić do Bazyliki Mariackiej. Niedługo urodziny Gdyni, będzie się działo!

31 stycznia 2019 , Komentarze (2)

bo w  sercu słońce. Tak dziś mam i już, przyczyna nieznana, ale nie będę dociekać.   Kupiłam wczoraj chleb bezglutenowy  w Biedrze, fuj, ohyda, od razu nawróciłam się na mojego grahama.  To nie pieczywo  tak mnie tuczy, to słodycze , a zatem znów kłódka na ustach.  Kawę piję z mlekiem , a  właściwie napojem migdałowym, to naprawdę mi smakuje. Soja przy tarczycy nie teges, a więc nie będę używać napoju sojowego.  Na śniadanie zjadłam kromkę tego świństwa, pół z humusem, 1/4 z Almette, 1/4 z powidłami. Spacer po wykonaniu obowiązków domowych typu pranie swetrów  ( nienawidzę), ogarnięcie kuchni i sypialni. Wychodziliśmy dziś 7.141 kroków, pokonując prawie 5 km. Morze się burzy, fale są, wieje chłodem z północy, nad Bałtykiem wisi nieprzyjemna zawiesina, drobny śnieg daje po twarzy. Szukaliśmy dziś porządnego młynka do pieprzu, stanęło na młynku z Mango, dodatkowo mam mopa z wirowaniem , a młynek jest dzielony z solniczką do grubej soli. Akurat do morskiej, której mam w domu całe pudełko. I fajnie, jak mówi trener z reklamy.  Na obiad porcja wczorajszej zupy tajskiej  z mocą  , oraz naleśniki gryczane z farszem mięsnym. Wczoraj je usmażyłam, dziś tylko odgrzeję, podam z kiszoną kapustą. Czytam po raz kolejny Poszukiwaczy muszelek. Wprawdzie to lektura typowo babska, ale taka  cieplutka, fajna i przyjemna. Potem wyobrażam sobie siebie w scenerii książkowej. A jako II śniadanie dziś zrobiłam koktajl zielony, ze szpinaku, banana, imbiru, miodu i 1/4 szklanki wody. Smaczny.

30 stycznia 2019 , Komentarze (3)

oprócz tego, co sama wyczytałam.Czyli, nie ma  alarmu, ale za 3-6 miesięcy konieczna powtórka z biopsji. Czyli  kontrola absolutnie niezbędna.  To mnie cieszy , bo tak i już. Nic złego powiedzieć nie mogę. Dzisiejsza noc to było moje marzenie od dłuższego czasu. Spałam smacznie, długo i bez  bólu bioder. Wstałam wyspana, w nastroju do przenoszenia gór, a na dodatek za oknem jeszcze słońce! Dzis bulwar, chociaż wcale nie tak ciepło, szybki marsz, II śniadanie w barze mlecznym Słoneczny, w takim kultowym barze, istniejącym od lat 60 ubiegłego wieku. Nie wiem , jakim cudem potrawy tam smakują cały czas tak samo. Krótka wizyta w EMPiK , gdzie nabyliśmy książkę  Szymona Hołowni "Instrukcja obsługi solniczki."  Na śniadanie dziś owsianka na mleku migdałowym, z rodzynkami, orzechami i jabłkiem. Pycha!  Na obiad juz zrobiłam zupę tajską, taka po mojemu. Wyszła pyszna, ostra i pożywna, bo z makaronem ryżowy, kurczakiem i warzywami.  Dziś wykonałam prawie 10.000 kroków,  przechodząc prawie 6 km.  Trochę zmieniam swoja dietę, godzę się z kaszą jaglaną , wprowadzam soki warzywne, ograniczam kawę. Kupiłam mąkę razową, będę smażyć naleśniki na jutro. Przeglądarka  skierowań dziś znów ładnie pokazała nasza pozycje. Trzymam rekę na pulsie, chciałabym już jechać.:) 

29 stycznia 2019 , Komentarze (7)

nie jestem lekarze. Wynik wskazuje na konieczność kontroli co 3-6 miesięcy, kategoria cytologiczna to grupa III FLUS wg Bethesda.  Według Google to 6-18%  możliwości nowotworowych. Nic to, nie będę spekulować, poddam się ocenie pani endokrynolog i tyle. To siedzi we mnie, przecież nie wyjmę tego świństwa!  Po wizycie w szpitalu pojechaliśmy do Orłowa, mając nadzieje na świeżą rybę od rybaków. Ryby zero, mało ludzi na molo, widoki powalające. Morze gładkie, oświetlone prześwitującym przez chmury słońcem, lekka mgiełka na horyzoncie, ale zarysy  lądu widoczne. Stojąc na końcu mola czułam się jak  pasażer łódki na bezkresnym akwenie. Po śniegu nie ma śladu i dobrze, nie lubię zimy. Krótka wizyta w galerii Klif, udało się kupić dobre kosmetyki w Douglasie  za perfekcyjnie niską cenę, zakupy  spożywcze w PiP, bo mają dobre produkty do zupy azjatyckiej. W H& M nabyłam dla siebie za całe 23zł , na dziale dziecięcym, świetny komin koloru różowego . Przytulny i cieplutki, a nie taki wielki. Jadło dzisiejsze? Niezłe,  na śniadanie  4 łyżki płatków owsianych zalanych wrzątkiem, do tego wkroiłam daktyla, orzecha brazylijskiego, pół jabłka, dodałam łyżeczkę miodu, trochę cynamonu i 2 łyżki jogurtu. Popiłam kawa z mlekiem. Na obiad rosół z makaronem i kasza mix z gulaszem drobiowym z pieczarkami , w sosie grzybowym.  Na jutro zrobię zupę tajska po mojemu, odmroziłam też zmielone wcześniej mięso gotowane z kurczaka. To   na czwartek, do naleśników. Dziś ból trochę zelżał , zastanawiam się, czy to nie reumatyczne? Już 6 lutego mam wizytę u ortopedy, a na 8 wykupiłam dla męża i dla siebie Groupon  na zabiegi fizjologiczne i masaże. Bedą 3 wizyty, może ortopeda wskaże , jakie winny być dla poprawy kondycji?;).

28 stycznia 2019 , Komentarze (4)

bo rwa kulszowa daje znać o sobie. Staram się rozpędzić to termoforem. Wyszliśmy na spacer, krótki był, bo nie dałam rady. Wczoraj zrobiłam 25 brzuszków, ćwiczenia rozciągające  i takie na mięśnie Kegla , aby nie było  problemu w przyszłości. To nie był szał i pot się nie lał, ale czułam swoje ciało.  Dziś już po śniegu, tylko błoto pośniegowe tak szpeci ulice. Marzę już o wiośnie, dopiero zima przed nami , a ja mam już dosyć . Marzy mi się długa wędrówka  wśród pól i łąk, taka powolna, beztroska, z przystankami   wśród przyrody, w dowolnym miejscu. Wczoraj oglądałam na TVN Style program Egzotyczne wakacje na każda kieszeń. Ależ mi się to podobało, jak można poznać świat,ludzi. Dziś w rozmowie telefonicznej z bratem wspominaliśmy dawne czasy, gdy podróżowało się Autostopem. Ludzie byli ciekawi siebie nawzajem, gościnni i bezinteresowni. Mąż też tak zwiedzał Polskę, kiedyś otrzymał wspaniały posiłek i nocleg za opowieść o tym, jak wygląda morze! W tym roku podejmiemy z mężem  próbę przywrócenia smaku tamtych lat. Kierunek- wschodnia Polska, tam nadal jest swojsko. Na obiad dziś powtórka z wczoraj, tylko jarzynka się zmieniła, bo były same buraki starte , z jabłkiem, octem balsamicznym, oliwą. Jutro po wyniki biopsji, staram się nie myśleć o tym. 

27 stycznia 2019 , Komentarze (3)

Trollik miła rację, skusiłam się i pokonałam lenia. Wyszło prawie 5km i prawie 8.000 kroków.  W twarz wiało ostrymi drobinkami  zlodowaciałego śniegu, miałam więc i masaż pobudzający  przy okazji. Fale całkiem wysokie, ludzi sporo nad morzem, wróciliśmy zadowoleni i z kolorowymi policzkami. Aha, wczoraj ćwiczyłam , krótko , ale zrobiłam m.in. ponad 20 brzuszków . Bedę codziennie dodawać po 5 :).

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.