Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247203
Komentarzy: 6500
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 17 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

4 marca 2020 , Komentarze (10)

Cały dzień bieganina.  Po zakupy środków higienicznych dla Mamy do apteki, dla nas do sklepu. Potem  po  mrożonki warzywne, aby być zaopatrzonym na wypadek.  Jeszcze do warzywniaka, do Biedronki, do biblioteki. Uff! Kurier przyniósł zamówione chusteczki nawilżane dla Mamy, jutro będzie kolejna paczka. Na obiad przygotowałam gulasz z piersi kurczaka z warzywami i z kaszą  bulgur.  Mój ukochany zajął się prasowaniem(cud mężczyzna!), ja odkażaniem domu. Usiedliśmy oboje po 15 . I co, życie emeryta to taki luzik?  Pozory moje drogie, pozory.  Mąż wrócił z przychodni, dr. zaproponował  artroskopię w czasie oczekiwania na zabieg endoprotezy. Chyba słuszna propozycja. Noc moja spokojna, natomiast mój małyżonek nie spał, bo przejmował się swoim stanem.  Musiałam rano  włożyć trochę wysiłku, aby przegnać  myśli nieciekawe. Cóż, jesteśmy coraz starsi. Dziś w Biedronce  spokojnie stałam i czekałam, aż starszy pan wybierze nabiał. Chyba czuł się niezręcznie, że tak długo to robi, bo zapewnił, że zaraz kończy. A ja na to: " powoli, spokojnie, ja też będę miała kiedyś tyle lat" usłyszałam: " moja kochana". Miłe, prawda? Chyba jeszcze nie zdajemy sobie sprawy, jak czują sie ludzie w obliczu własnej bezradności.  Jak źle im , gdy starość powoduje spowolnienie i ataki ze strony  bardziej niecierpliwych młodych lwów. Wzory  greckich miast, indiańskich plemion, gdzie poważano i czczono starszych i ich głos, umarły całkowicie. Jaka szkoda!

1 marca 2020 , Komentarze (9)

na prawdziwą wiosnę. Dziś wracaliśmy z Inowrocławia i syciłam oczy : lecące bociany, kilka sznurów ptaków, sarny na polach . Budzi się wszystko i to jest takie optymistyczne w  natłoku  informacji negatywnych o pandemonium. Nie chce o tym myśleć, bo nie mamy przecież  możliwości ochrony na 100% . Ale o tym nie będę pisać. Wypoczęłam, jestem wymasowana, skóra piękna po solankowych kąpielach, inhalacje w grocie solnej odbyte, basen zaliczony. Park Zdrojowy w Inowrocławiu zachwycał jak zawsze, a architektura kamienic przedwojennych to po prostu bajka.  W domu szczypiorek już spory z dymki zasadzonej przed wyjazdem. Jedno pranie zrobione, do drugiego się przymierzam. Po rozmowie z opiekunką jestem spokojna, bo Mama bez zmian, tylko nadal nie ma apetytu. To tyle, wracam do spraw bieżących, z którymi już musze się mierzyć, np. internetowy zakup środków higieny. Cóż, samo życie!

23 lutego 2020 , Komentarze (7)

Jutro wyjazd, a jeden migacz w samochodzie nie świeci. Albo urok, albo sr..... ! Za dużo tego. Już nawet mój chłopina wpadł w nerwy. Cóż, wyjazd zaczniemy od warsztatu naprawczego.  A dziś wizyta u Mamy. Słabiutka, odmawia jedzenia, można nawet o jadłowstręcie mówić. Tylko pije, na szczęście.  Wczoraj produkowałam zapasy na czas naszej nieobecności , pomidorowa, rosół, mielone w sosie, marchewka gotowana, nic nie znalazło akceptacji.  Ugotowałam budyń śmietankowy, też nie. Mama dużo śpi, ale to rezultat leków zapisanych. Popłaciłam co trzeba, czas zabrać się za pakowanie. Ustalenia już dokonane, teraz tylko wyjąc, włożyć, zamknąć , i już. Na noc  zażyję tabletkę, bo spać z pewnością nie będę mając obok kłębek nerwów. Cóż, taki nasz los, że zawsze jakaś przeszkoda.   Laptopa zabieram ze sobą, aby mieć kontakt z Wami. Oby czas pozwolił. Spodziewam się pogody różnej, bo to przecież przedwiośnie. Mam ogromna nadzieję wypocząć, zrelaksować się i wrócić uśmiechnięta. Tymczasem zatem!:D

21 lutego 2020 , Komentarze (4)

Odebrałam dziś moje wyniki cholesterelowych  i tarczycowych wskaźników.  Jest naprawdę dobrze, spadło wszystko o połowę, a miejscami i więcej. Ciesze się niezmiernie  i wierzę, że jest dobrze, bo czuję się świetnie.  Wprawdzie  nie mam tyle ruchu co dawniej na zewnątrz, to z powodu męża, ale i tak ruchliwa jestem " w domu i w obejściu" , jak brzmiał tytuł dawnego programu dla rolników.   Pogoda jaka jest,  każdy widzi, a ja czuję już ten wiosenny oddech przyrody. Wczoraj np. szliśmy  alejką  , wyznaczoną szpalerem krzaków. One naprawdę były w zielonej mgiełce , jakby ktoś sprayem przeleciał .Słońce co i rusz wychodzi zza chmur, ale i deszcz nie daje o sobie zapomnieć, nie wspominając o wietrze. W środę  p. lekarz domowy Mamy zapisał nowe leki, aby rodzicielka więcej spała . Opiekunka zadowolona, bo wysypia się , niestety Mama przymulona. Niedługo skończy 87 lat, ostatnie lata to życie w stresie, z chorobami, bez wizji poprawy. Nie chciałabym tak, boję się starości, bezradności i otępienia. ;(. Powoli pakuję się na wyjazd, bo to już w poniedziałek rano.  Jeszcze w niedzielę będę u Mamy, potem tydzień przerwy. Aktualnie brat chory, bratowa chora, mam nadzieję, że ich wizyta w poprzednią niedziele nie zostawiła jakiś zarazków u Mamy. Ale to chyba już by się wykluło?  Na wyjazd jestem zaopatrzona w książki biblioteczne, zaliczyłam fryzjera, pedicure, dentysta był przed 10 dniami. Gdy słyszę pochwały na temat  dbałości o stan uzębienia, to zapominam o koszcie takich wizyt. Dziś kolejne drobiazgi kupiłam: pidżamę , dres domowy, t-shirt. Wszystko  z przeceny, chyba to juz ostatnie jej dni. Planuję  w myślach remont w domu, przedpokój i łazienka. Wszystko jest ok. z tymi pomieszczeniami, ale chcę już inaczej.  Na obiad dziś grochowa, która ugotowałam dla nas i dla Mamy. A w tłusty czwartek faktycznie zjadłam 1/2 pączka . I nawet to wydalo mi się za dużo. 

16 lutego 2020 , Komentarze (11)

Jesteście czujne kobitki, oczywiście, że tłusty czwartek jest 20 lutego.  Ale zjadłam i tak. A w ten prawdziwy tłusty pewnie będzie zero, bo zaspokoiłam już swoją potrzebę. Z czwartku na piątek nocowałam u Mamy, dając noc wolną opiekunce. Och, koszmar! Te rozmowy przez sen, zwidy, co chwile wstawałam, bo Mama też próbowała to zrobić. Uspokajałam, ale to było na chwilkę. Ona zasnęła mocno ok. 4 , ja o 6: 30 wstałam, bo szkoda mi było przewracania się z boku na bok. No cóż, teraz wiem dokładnie , za co płacę.  Obiecałam takie noce raz w miesiącu, chociaż opiekunka ma wolne niedziele. Przyda się jej i inna forma odpoczynku.  A ja po takiej nocy zasnęłam jak dziecko i spałam 12 godzin!  I to ze snami kolorowymi!:D. A rano mąż zaproponował wyjazd od centrum handlowego, abym kupiła sobie coś  naprawdę fajnego, za tę troskę , która okazałam mu w czasie unieruchomienia.  Skorzystałam, schodziłam nogi, mąż siedział i czytał . Kupiłam fajny t- shirt , piękny biustonosz w kolorze granatowym, i buty sportowe, już na wiosnę. Buty w kolorze żółtym, firmy Rieker . Ostatnio tylko tam kupuję buty do chodzenia dłuższego. Są naprawdę wygodne i noga w nich odpoczywa. Nie są tanie, ale trafiłam na 20% zniżki. Syn określił jako "fajowe", co mnie rozczuliło, bo to słowo z dzieciństwa. Dziś wieje w Gdyni masakrycznie, ale jest 11 stopni. Jednak zostaliśmy w domu, i wbrew zwyczajom zrobiliśmy porządki.  Zmiana pościeli, łazienka , kurze wszędzie, porządkowanie w szafie, prasowanie, mycie podłóg.  Będzie spokój na jakiś czas. Na obiad dziś norma polska, rosół i pieczony kurczak, ale brokuł i ziemniaki na parze gotowane.  A przed chwila upajałam się kawą z kawiarki włoskiej. Aromat w całym domu, ach!!! Jutro pedicure na 9, potem dwa cmentarze. We wtorek wizyta u Mamy, potem fryzjer, w środę badanie krwi  na tarczyce i cholesterol, potem latino solo.  Czartek wolny, ale w piątek znów do Mamy. W tzw. międzyczasie muszę jeszcze zrobić opłaty za mieszkanie Mamy i media, niezbędne zakupy środków czystości, itp.  Następna niedziela to nasz dyżur przy Mamie, pakować się na wyjazd będziemy zatem w sobotę. Słucham  rozmów z p. Krystyną Jandą na RMF Classic. Bardzo ciekawa rozmowa, w pewnym momencie aż przerażająca. Okazało się bowiem, że gdy wystawiana była gdzieś na Śląsku sztuka Callas, to zarówno prowadzący jak i znaczna część publiczności nie wiedziała, kim była Maria Callas. P. Janda wskazała na grupę widzów  w wieku moim, swoim, mojego męża, których potrzeba kultury nie ogranicza się do teleturniejów TVP. To ludzie czytający książki, chodzący do teatru, do kina, do muzeum, posiadający wiedzę absolutnie nieznaną dzisiejszej młodzieży.  Smutne to.  Będąc w Wenecji podziwiałam w Teatro La Fenice hołd złożony Marii Callas, zasłużony w pełni. Takiego sopranu już dziś nie ma, a poza tym była piękną kobietą.   Pozdrawiam. Ps. waga ok. nie wzrasta, co dobre. A dzis po raz kolejny miałam dowód, że pieczywo żytnie nie dla mnie. Pa!

12 lutego 2020 , Komentarze (7)

I to jak! Głowy urywa, zimnem chlasta, błe! Nie lubię takiej pogody, jest nie do polubienia. A dzis podobno dzień niewychodzenia z łóżka i czytania książki. To oczywiście nie jest możliwe do realizacji, szkoda. Przydałby się taki jeden. Rano mąż pojechał do lekarza, dostał zastrzyk z kwasu hialuronowego w kolano , przed chwilą zamówiłam 3 kolejne zastrzyki, będą podawane co tydzień, podobno pomoże.  Już mam dosyć tej " zabawy" w stopę i jej pochodne. Za długo to trwa, co chwila jakaś "nowość". Dziś odebraliśmy zamówione środki higieniczne dla Mamy, ciężkie to jak cholera, ale na jakiś czas wystarczy. Byłam na latino solo, był mój ulubiony taniec ( poza cha cha), tango.  Szkoda tylko, że trenerka często spóźnia się, potem chce nadrobić zajęcia, a ja  (nie tylko) muszę już wychodzić. W nocy kolejny raz przerwa w spaniu. Jeżeli zmarznę porządnie, potem zasypiam natychmiast. Jutro wieczorem jadę na noc do mamy. To mój prezent dla opiekunki, aby spędziła noc we własnym łóżku. Na obiad ogórkowa i kasza bulgur z warzywami.  Jutro tłusty czwartek, nie będzie pączków, będzie baba drożdżowa, wyrośnięta , pachnąca skórką pomarańczową, puszysta i baaardzo smaczna. 

10 lutego 2020 , Komentarze (3)

bo tak trzeba.  Mąż powoli wypuszcza się coraz śmielej. Dziś pojechaliśmy naszym autem do lekarza! To pierwszy raz od 2 miesięcy! O ile to ułatwia życie, sami wiecie.  Wzięłam 2 skierowania ,  dot. tarczycy i  cholesterolu całkowitego. Pan doktor zdziwił się, że po przyjmowanych lekach bolą mnie stawy . Bedę obserwować mój organizm, a potem zobaczymy. Za 2 tygodnie  wyjazd do Inowrocławia, szybko zleci. W sobotę spotkanie towarzyskie u kuzynki. Znamy się od ponad 40 lat, opowiadamy o swoich problemach. Znajomych syn został sam, żona go opuściła, po 10 latach małżeństwa. To osoby ok. 40 lat, bezdzietni, i to może jest problem. Z opowieści wynika, że chłopina zatracił się w pracy, łasy na sukcesy. Drugi przypadek odwrotny. Córka znajomych wyprowadziła się  z dwójką dzieci. Po chorobie nowotworowej jej mąż nie sprostał, ale inny sprostał. A ja cieszę się, że nasz syn nie ma takich problemów , że ta "kocia łapa" jest taką samą gwarancją stałości związku. Dziś wpadłam w wir zajęć kuchennych. Przygotowałam 3 porcje rosołowe, dwie zamroziłam, z jednej jest zupa dla Mamy na jutro. Poza tym gulasz z piersi kurczaka  z warzywami i kasza bulgur, sałatka jarzynowa, taka typowo polska, biszkopt z serkiem mascarpone przygotowanym z  galaretką z syropu mandarynkowego i z mandarynkami. Jutro jeszcze zrobię polewę czekoladową.  Zawiozę to  wszystko do Mamy, będzie na jakiś czas.   Oskar dla Renee Zellweger, zasłużony, za  męską rolę  Jokera  także.  Oba filmy widziałam, Joker przejmujący, straszny nawet.  Wczoraj zamówiłam internetowo kilka rzeczy do higieny dla Mamy. Coraz droższe te rzeczy, ale cóż zrobić? Podejrzewam, że brat planuje wystąpić o zachowek po Ojcu, czyli nie chce zaakceptować, że Mama dziedziczy wszystko. Samo życie, takie rodzinne. Znalazłam wreszcie sposób na dobry sen - 2 tabletki Positivum, 1/2 tabletki na nadciśnienie ( wg. wskazań lekarza) i 1 tabletka Novanoc. Śpię z cudownymi snami, co zaczyna mi się bardzo podobać. Za oknem wzmaga się wiatr, tak ma być kilka dni, oby nikomu nic. 

4 lutego 2020 , Komentarze (7)

Dałam mężowi silne leki p-bólowe, i pomogło. Wprawdzie kolano strzyka, ale ból mniejszy i oby tak było. Dziś mój staruszek wyszedł po krzyżówki, przeszedł kawałek, "odwiedził" śmietnik, był w garażu. Zrobiła się cała wyprawa;)!. Ja w tym czasie odwiedzałam Mamę. Akurat kurier dostarczył wózek inwalidzki, ay można było rodzicielkę do łazienki zawieźć, posadzić przy stole, itp. Zamówienie zlożyłam w niedzielę, dziś dostawa, super!! Wózek lekki, zwrotny, swobodnie wjeżdża do łazienki. Będzie pomocny. Zawiozłam sok z mandarynek, naleśniki z mięsem, rosół, trochę wędliny w opakowaniach próżniowych, takich na zamówienie. Mama spokojna, kontakt ograniczony, ale cóż się dziwić?  Opiekunka zajmuje się Mama bardzo dobrze, co cieszy. Wczoraj poszłam na bulwar, słońce jeszcze nisko, dawało ostro po oczach, ale było cudnie. I ptaki oszalały!!! A, widziałam przebiśniegi, czyli to już koniec zimy? Po południu do kina na "Małe kobietki" Podobał mi się film, chociaż znałam treść. Świetna gra aktorki odtwarzającej postać Jo March, dla mnie rola warta nagrody. Sala kinowa pełna, prawie same kobiety, takie wiekowo podobne do mnie. To cieszy, że Gdynianki lubią wychodzić w stronę kultury. Na sobotę mamy zaproszenie imprezowe. Nie wiem jak się ustosunkować do tego. widzę, że mąż chciałby pobyć trochę w towarzystwie. Dobra, temat do omówienia i przemyślenia.  Dziś na hali targowej kupiłam kawałek chałwy, skuszona jej widokiem. W domu zajęłam się niszczeniem zbędnych papierów, ugryzłam kawałek chałwy , i ... fuj!  Nie smakowała mi, za słodka, za tłusta, błe!  Może wreszcie wyleczyłam się ze smaku tego "smakołyku"?  Wylądowała całość w śmieciach, a ja czuje ogromny niesmak do siebie, bo a/ skusiłam się i kupiłam, b/ bo jednak zjadłam, c/ bo byłam łakoma.   Zapiję to dwiema szklankami herbatki rooibos, może pomoże.

2 lutego 2020 , Komentarze (4)

Wczoraj byłam na filmie "Oficer i szpieg" Polańskiego. Treść? Aktualna , jak najbardziej, chociaż rzecz oparta na wydarzeniach prawdziwych, dzieje się pod koniec XIX wieku. To opowieść o dyskryminacji, o uprzedzeniach, o fałszowaniu prawdy  dla własnych celów, o wstrętnych charakterach ludzi przy władzy. Znamy to? I to jak dobrze, prawda?  Film polecam, zauważyłam w jednej scenie samego Polańskiego, ciekawe, czy inni też. W poniedziałek natomiast czekają na mnie :Małe kobietki" . Wprawdzie znam fabułę, ale jak tu nie iść na Maryl Streep?  Coraz mniej oglądam TV. Nudzą mnie filmy o niczym, głupie komedie , nie znoszę filmów o przemocy, horrorów, itp badziewia. Badziewia dla mnie, bo kto lubi, jego sprawa. Ja nie chce marnować czasu na to, co nieciekawe.  Do kina nadal pójdę sama, bo teraz kolano męża nie tak działa. To podobno pokłosie unieruchomienia na dłużej. Na endoprotezę kolana mąż zapisany, zobaczymy , co dalej. Narazie czekam, na poprawę, abyśmy mogli pojechać do Inowrocławia.  Dziś w Gdyni wieje okrutnie, nie wychodzę, chcę spędzić ten dzień na załatwianiu spraw różnych. Przed chwilą zamówiłam wózek inwalidzki dla Mamy, taki lekki, niewielki, aby łatwiej przewieźć do kąpieli.  Usmażyłam naleśniki na jutro, zawinąłam z mięsem, będą na jutro obiad, do tego kiszona kapusta. Po obiedzie ( zupa krem z cukinii, pieczony kurczak, marchewka tarta z selerem), zajmę się porządkowaniem w szafie, w szafkach, itp. Załatwię  sprawę swoich paznokci, bo wymagają ogłady. Sporo czytam, rzeczy różne, lżejsze, poważniejsze. Planuję już coś nowego na balkon. Na temat wagi nic nowego, utrzymuje się na ładnym poziomie. Staram się nie podjadać, jem mniejsze porcje, dużo piję. No i ruch, sporo ruchu, sporo nerwów nadal, to  powoduje spalanie. Herbata rooibos to mój motyw przewodni ostatnio. A kłopoty ze spaniem nadal, cóż, mam nadzieję, że kiedyś to minie.

28 stycznia 2020 , Komentarze (5)

Od piątku mąż będzie chodził bez wsparcia. Rzucamy kule i przechodzimy na stopy. Wreszcie!. Dziękuję Wam wszystkim za słowa otuchy , miłe słowa  w tym ciężkim czasie, za wsparcie . Jesteście super kobitki z Vitalii!:D. Wraca dobre samopoczucie, sen wrócił. Rano zrobiłam badanie cukru ( 97) i ciśnienie ( 131/56/61. ) Nic dziwnego, że czuję się doskonale, chociaż za oknem pogoda wstrętna.  Z okazji wolnego wtorku zjedliśmy pizzę, dawno nie widzianą. A wczoraj spotkałam  sie z koleżanką, której życie wygląda podobnie jak moje: zmaga się od 10 lat z chorym ojcem, brat jej nie pomaga, ma pretensje . Widać taka rola kobiet na świecie, chociaż ja jestem bardziej asertywna i potrafię dbać o swoje potrzeby życiowe. Do rozpaczy doprowadza mnie stan polityki w Polsce. Szarganie ludzi wykształconych , prawych, z pasją i misją zawodową, to koszmar. Jestem dumna, że zaliczam się do ich grona. Ostatnio wpadły mi zdjęcia Mussoliniego , AD robi właśnie takie . To smutne , bo dzielenie Polaków nie jest dobre. :(. I moim zdanie dojdzie do Polexitu, wówczas będziemy szukać winnego.  Moja waga nadal piękna, nie objadam się specjalnie, dużo piję, no i ruch, którego dostarcz mi m. in. nieaktywność męża ,teraz tylko to utrzymać!  Jutro latino solo, po przerwie feryjnej. Oj, nogi będa chodzić!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.