Dziś "wyprowadziłam" męża na spacer. Usiadł sobie na ławce na skwerku, a ja poszłam w długą, czyli wykonać codzienną porcje kroków. Oboje na tym skorzystaliśmy. Dzień dziś podobny do wczorajszego, wcale nie gorący, raczej pochmurny, ale na balkonie można posiedzieć. Dla mnie taka pogoda jest fenomenalna, bo mogę oddychać. Zamówiłam w poprzedni wtorek lodówkę internetowo. I co z tego, skoro z powodu długiego weekendu nie zostanie dostarczona przed naszym wyjazdem. Wkurzyłam się, anulowałam umowę, zażądałam zwrotu kasy, bo wpłata poszła oczywiście ekspresowo. To nie moja strata, w poniedziałek zamówię człowieka do naprawy, naprawdę drobnej, a samo urządzenie jest całkiem nowe. W ten sposób zachowam się ekologicznie, co zostało niestety wymuszone . Rozwiązanie chwilowe, bo ta usterka będzie się powtarzać, ale pomyśle o tym po powrocie z wyjazdu. Przed chwila mąż ocenił swoje kolano jako stan świetny. Cieszy mnie to , ale to także do następnego razu. Implant będzie i tak konieczny. Dziś na obiad chłodnik, a właściwie jego reszta, bo większa część była wczoraj. Skład: rzodkiewka, ogórek, szczypior, koper, czosnek, maślanka, sól, pieprz, trochę koncentratu barszczu dla koloru. Poza tym upiekłam schab w pomidorach i papryce, raczej ostrawy sos. Do tego fasolka szparagowa zielona i trochę kapusty młodej duszonej. Jutro będzie bezmięsny dzień, ale pomyślę o tym później. Powoli muszę szykować jakieś posiłki na wyjazd, tak, aby zamiast wypoczywać, nie zajmować się gotowaniem. Odgrzać, to co innego. Kończę Sforę Przemysława Piotrowskiego, moje antykościelne nastawienie wzmogła ta książka. Cóż, jak widać inni też tak mają. Podobno w lasach pokazały się kurki i podgrzybki. To balsam na moje plany wyjazdowe. Może i ja uszczknę trochę tych darów ziemi?
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.